Metody oszczędzania paliwa. Sprawdziłem je w Eco Rally Powered by Toyota
3,1 l/100 km to spalanie, o jakim marzy niejeden kierowca. Jak się przekonałem, jest to całkowicie możliwe i to bez uciekania się do dziwnych sztuczek.
02.09.2018 | aktual.: 30.03.2023 11:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przy okazji Rajdu Polski Historycznego, który 29 sierpnia 2018 r. wystartował z Krakowa, Toyota zorganizowała ciekawe zawody dla dziennikarzy motoryzacyjnych. Do dyspozycji otrzymaliśmy hybrydowe wersje aurisów w odmianie kombi, a naszym celem było przejechanie wyznaczonych odcinków rajdowych tak, aby zmieścić się w czasie wyznaczonym przez organizatora, a jednocześnie spalić jak najmniej paliwa.
Czasu nie było za wiele, trasa wiodła po górskich drogach, a za opóźnienia wyznaczone były kary. Nie mogliśmy więc postawić na absurdalnie niską prędkość podróżowania.
Mimo to na jednym z etapów prowadzących tak zwanymi zwykłymi drogami - ze Starego Sącza do Wieliczki - osiągnęliśmy spalanie wynoszące 3,1 l/100 km, a w całym rajdzie 4,1 l/100 km. To pozwoliło naszej drużynie, na którą składałem się ja i pilotujący mnie Michał Owczarek ze sport.pl, na zajęcie drugiego miejsca.
Taki wynik na co dzień byłoby nie lada atutem. Osiągnięcie go zwykłym samochodem benzynowym nie jest proste, ale kilka nowych nawyków sprawi, że każde auto będzie spalało mniej. Tymczasem część kierowców próbuje reagować na wyższe ceny paliw w oryginalny i mało skuteczny sposób.
Kulą w płot
Jednym z najbardziej absurdalnych sposobów na dłuższą jazdę na baku paliwa jest pomysł, by tankować jedynie w nocy lub wczesnym rankiem.
Zdaniem osób, które wyznają tę zasadę, w tych porach panuje niższa temperatura, co powoduje zwiększenie gęstości tankowanego paliwa. o odmierzeniu przez dystrybutor żądanej ilości w rzeczywistości mamy więc dostawać nieco więcej, niż zapłaciliśmy. Rzeczywiście - gęstość cieczy zwiększa się wraz z obniżaniem temperatury.
Kłopot jednak w tym, że na stacjach paliwo przechowywane jest w podziemnych zbiornikach. Temperatura poniżej gruntu nie jest tak zmienna jak powyżej, gdzie wiele zależy od nasłonecznienia. Różnice pomiędzy temperaturą - a więc i gęstością - paliwa tankowanego za dnia i nocą są więc niewielkie.
Inną metodą na oszczędność ma być parkowanie tyłem. Technika ta zakłada, że trudniejszy i zajmujący więcej czasu manewr wykonujemy na rozgrzanym i bardziej ekonomicznie pracującym silniku.
Gdy opuszczamy miejsce parkingowe, nie musimy wykonywać zbędnych manewrów, kiedy silnik jest zimny, a samochód bardziej paliwożerny. Pomysłowi nie sposób odmówić logiki, ale stosowanie tej zasady przełoży się na tak małe oszczędności, że będą one najprawdopodobniej niezauważalne.
Są też tacy, którzy w imię oszczędności rezygnują z lusterek. Powietrze generuje opór, a jego przełamanie wymaga spalania dodatkowych porcji paliwa. Niektórzy kierowcy, posiadający samochody z elektrycznie sterowanymi lusterkami podczas jazdy z wyższymi prędkościami je składają.
To ślepa uliczka. Oszczędności z tego tytułu są praktycznie niezauważalne, a ryzykujemy wiele. Jeśli nagle będziemy musieli wyprzedzić inny pojazd lub skręcić w lewo, będziemy musieli się zatrzymać, by otworzyć lusterka, albo przeprowadzić manewr "na ślepo". Skutki mogą być tragiczne.
Jak oszczędzać?
Jednym z dobrych sposobów na zaoszczędzenie jest wyłączenie klimatyzacji, a raczej używanie jej wtedy, kiedy naprawdę się przydaje. Badania na ten temat przeprowadził General Motors. Jak się okazało, różnica spalania pomiędzy samochodem z włączoną klimatyzacją a autem z odsuniętymi szybami wynosi od kilku do kilkunastu procent - w zależności od rodzaju nadwozia.
Wbrew temu, co często uważają kierowcy, jazda z odsuniętymi szybami jest bardziej ekonomiczna nawet przy wyższych prędkościach. GM sprawdzał to do 110 km/h. Trzeba jednak mieć umiejętność znalezienia złotego środka.
Najlepiej zrezygnować z klimatyzacji wtedy, gdy i tak ma ona niewielkie szanse na szybkie schłodzenie wnętrza, czyli na krótkich dystansach w mieście. Wtedy lepiej odsunąć szyby. Stawiajmy na klimatyzację, gdy jedziemy dalej. To nie tylko kwestia komfortu, ale i bezpieczeństwa. Już dawno udowodniono, że kierowca poddany wysokiej temperaturze ma dłuższy czas reakcji. Na bezpieczeństwie nie warto oszczędzać.
Niezwykle ważne jest konsekwentne dbanie o to, by w oponach było właściwe ciśnienie. Jeśli jest ono o 0,5 bara za niskie, spalanie wzrasta o mniej więcej 5 proc.
To bardzo powszechny problem. Badania wskazują, że w Polsce nawet 64 proc. kierowców jeździ z niewłaściwym ciśnieniem w oponach - zwykle zbyt niskim. Sprawdzajmy więc ciśnienie przynajmniej przy co drugim tankowaniu.
Niektórzy kierowcy, by oszczędzić paliwo, jeżdżą z niemal pustym bakiem. O ile nie jesteśmy w tym przesadni, jest to dobry pomysł. Tankowanie do pełna jest korzystne tylko jesienią i zimą. Wiosną czy latem na co dzień nie przynosi nam żadnych korzyści. Pełny, 55-litrowy bak benzyny waży około 47 kg.
Decydując się na tankowanie tylko do połowy, zaoszczędzimy nieco ponad 20 kg wagi. Podczas jazdy w mieście, w którą wpisana jest konieczność ciągłego hamowania i rozpędzania się, ma to pewien wpływ na spalanie. Nie warto jednak przesadzać.
Ciągłe jeżdżenie na rezerwie może się na nas zemścić. Jeśli źle oszacujemy zasięg (komputery pokładowe bywają tu mylące), to staniemy w obliczu konieczności zakupu kanistra na najbliższej stacji lub wezwania pomocy drogowej. To mało opłacalne opcje.
Podczas zawodów, w których brałem udział, duże znaczenie miało umiejętne korzystanie z trybu EV, w którym pracuje jedynie silnik elektryczny. Stosowałem go na niektórych podjazdach i podczas wolnej jazdy w kolumnie samochodów. Oczywiście trybu EV nie ma w zwykłych autach, ale nie znaczy to, że nie można nic zrobić, by obniżyć spalanie.
Samochody z wtryskiem paliwa nie palą nic, jeśli hamujemy silnikiem. Jednostka napędowa się kręci, ale paliwo nie jest dawkowane. Można wykorzystać też bieg jałowy. W przypadku luzu, paliwo jest jednak podawane, by zapewnić pracę silnika na wolnych obrotach.
Jak z nich korzystać? Używanie luzu jest korzystne wówczas, gdy z dużym wyprzedzeniem wiemy, że będziemy musieli zatrzymać się lub poważnie zwolnić. Na przykład, jeśli, uwzględniając warunki na drodze, będziemy w stanie, bez zwalniania ruchu innych i tworzenia zagrożenia, rozpocząć wytracanie prędkości kilkaset metrów czy nawet ponad kilometr przed zjazdem z autostrady lub po prostu zmianą drogi.
Jeśli na wytracenie prędkości mamy mniejszy dystans – na przykład do sygnalizacji, na której zapaliło się czerwone światło – skorzystajmy z hamowania silnikiem.
Kluczowe okazuje się obserwowanie drogi i jej otoczenia i przewidywanie. Należy patrzeć zdecydowanie dalej niż na zderzak poprzedzającego pojazdu, by zauważyć z daleka potencjalne przeszkody w płynnej jeździe. Jeśli już z daleka widać korek czy czerwone światło, nie warto zbytnio się rozpędzać.
Warto też, o ile to bezpieczne i zgodne z przepisami, minimalizować przypadki zatrzymywania się samochodu – na przykład w kolumnie samochodów poruszających się wolnym, nierównym tempem. Przy odrobinie wprawy w wielu przypadkach będziemy mogli tak dostosować tempo zbliżania się do ronda, by wjechać na nie bez zatrzymywania się.
W przypadku tradycyjnych samochodów przyspieszajmy dynamicznie, ale nie pozwalajmy silnikowi przekroczyć 2,5 tys. obr./min., jeśli nie jest to uzasadnione koniecznością wjechania pod górę czy względami bezpieczeństwa. W przypadku hybrydy pozwólmy silnikowi elektrycznemu wyręczać spalinowy podczas początkowej fazy ruszania.
Oszczędna jazda wpływa pozytywnie nie tylko na stan naszych portfeli, ale i bezpieczeństwo. Kierowca, który rozsądnie korzysta ze sposobów na obniżenie spalania, uważnie obserwuje otoczenie i nie wykonuje niepotrzebnych i często głupich manewrów.
Jednocześnie nie musi być zawalidrogą. Specjaliści twierdzą, że racjonalne prowadzenie może zmniejszyć spalanie nawet o 20 proc. Dla kierowcy, który pokonuje rocznie 15 tys. km oznacza to 3 tys. km za darmo.