Mercedes E270 CDI W211 - kilkuletni luksus na kołach

Choć auto ma już kilka lat na karku, jest zdecydowanie najbardziej komfortowym i relaksującym samochodem jakim jeździłem. Dzisiaj jest to pojazd dostępny dla całej rzeszy ludzi, w przeciwieństwie do czasów młodości kiedy mogła kupić go tylko garstka.

Mercedes E270 CDI W211 - kilkuletni luksus na kołach
Artur Pietrzak

07.03.2015 | aktual.: 02.10.2022 10:46

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wizualnie, auto prezentuje się bardzo elegancko, szczególnie po liftingu. Mówię oczywiście tylko o wersji sedan. Kombi, choć praktyczne, to wygląda jak karawan na kołach, a to mi się nie podoba. Mercedes, szczególnie w ciemnych kolorach, jest moim zdaniem bardziej elegancki i wysublimowany nawet od obecnej generacji klasy E czyli W212. Podobają mi się obłości i w końcu wyglądający znośnie "okular" w porównaniu z nie do końca udanym W210. Jeśli ktoś chce być kierowcą swojej limuzyny to klasa E nada się do tego bardziej niż klasa S. Co do wnętrza - szczególnie w jasnych kolorach robi świetne wrażenie. Nienaganne spasowanie, wspaniałe materiały, gruba, mięsista kierownica. Jest jedynie mały problem - mam 190 cm wzrostu, gdy ustawię siedzenie kierowcy "pod siebie", to za tak ustawionym fotelem nie mam za wiele miejsca na nogi, no ale mniejszy pasażer byłby zadowolony. Poza tym po co komu jeździć z tyłu?

Obraz

Auto, którym przejechałem już ok. 10.000 km jest dość nietypową wersją klasy E. Wyprodukowana w roku 2007, z zewnątrz poliftingowa, w środku wnętrze jak i silnik (2.7 CDI R5) z wersji przed liftingiem, słowem - rodzynek. Co do wyposażenia, jest to raczej podstawowa wersja, mimo to na pokładzie jest świetna klima dwustrefowa, tempomat i podstawowe audio, które jak na moje ucho gra wprost niesamowicie. Dźwięk jest czysty, nawet jeśli słuchamy radia, a nie płyt CD, które gwarantują lepszą jakość dźwięku niż analogowe audycje radiowe. Zdecydowanie lubię słuchać muzyki jadąc klasą E, chociaż w tle wciąż da się słyszeć klekot 5-cylindrowego diesla. Warto wspomnieć, że jest to mega przyjemny klekot, szczególnie przy przyśpieszaniu - auto brzmi bardzo rasowo i basowo. Zdecydowanie polecam, choć to tylko zwykły diesel.

Obraz

Jak to jeździ? Aksamitnie. Zdecydowanie czuć, że nie jest to auto, które ma urywać ułamki sekund z przyśpieszenia, chociaż odczucia z posiadania "tylko" 177 KM i "aż" 400 Nm momentu obrotowego są świetne, mimo, że dane papierowe temu zaprzeczają. Auto przyśpiesza zdecydowanie, potrafi wgnieść w fotel, przy większych prędkościach jest mega stabilne i nie męczy kierowcy. Silnik, choć słyszalny, szczególnie "na zimno", to nawet przy dużych prędkościach nie przeszkadza w swobodnych rozmowach i odczuwaniu komfortu, dzięki dobremu wygłuszeniu kabiny. Jest to samochód, który relaksuje. Na trasie nie ma się nawet ochoty gonić wściekłych właścicieli BMW i innych dynamicznych aut. To jest zupełnie inny świat. Wygodna kanapa na kołach, nawet pomimo tego, że jeździ na zwykłym zawieszeniu i nie na Airmatic. Osobiście należę do grona spokojnych kierowców, także podróż z prędkością 90-110 km/h to dla mnie czysta przyjemność. Autostrada to również frajda, chociaż nie chce się zbytnio przekraczać przepisowych 140 km/h, bo i po co? Ktoś zapyta o spalanie - mnie udało się "zejść" do 5,2 l/100km, ale właścicielowi auta udało się zrobić 4.8 l/100km. Obie wartości są dla trasy, bo w mieście auto wypija ok. 8 l/100km przy spokojnej jeździe.

Obraz

W ostatnim czasie ceny spadły do rozsądnego poziomu. W zakupie jest to zatem dość tanie auto, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę co samochód nam oferuje. Należy pamiętać, że to auto "premium" a koszty napraw pozostają na poziomie zarezerwowanym dla bogatych. Warto wspomnieć o układzie SBC, który po bodaj 100 000 cykli hamowania po prostu odmawia posłuszeństwa. Lepiej zawczasu wymienić oprogramowanie sterujące tym układem, co kosztuje dużo mniej niż późniejsza wymiana całej pompy. Egzemplarz, z którym mam bliskie spotkania trzeciego stopnia jak na razie jest bezawaryjny, choć na liczniku widnieje dopiero 160 000 km, czyli niewiele. Dla kogo jest to auto? Dla ludzi dość zamożnych, których mimo wszystko odstraszają ceny nowych samochodów w salonie, będących nie do przyjęcia jeśli chodzi o Polskę. Ludzi, którzy nie boją się sporych kosztów eksploatacji i drogich części zamiennych. W zamian otrzymują bardzo relaksujące cztery kółka, które w sedanie wciąż wyglądają bardzo, bardzo elegancko i trzymają biznesowy styl.

Źródło artykułu:WP Autokult
blogiMercedes-Benzfelietony
Komentarze (24)