Mercedes-AMG rusza z serią Mythos. PureSpeed pierwszym modelem
Wszystko wskazuje na to, że Mercedes postanowił nieco podkręcić ekskluzywność swoich sportowych modeli. Tym samym rusza seria Mythos, a jej pierwszym przedstawicielem jest PureSpeed. Moment premiery w weekend F1 nie jest przypadkowy, bowiem model odwołuje się do motorsportowej historii niemieckiej marki. Jedno jest pewne. Tanio nie będzie.
07.12.2024 | aktual.: 08.12.2024 00:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Już na pierwszy rzut oka widać, że Mercedes-AMG PureSpeed bazuje na modelu SL, choć Niemcy nie komunikują tego wprost. Przyznacie, że bardziej podniośle brzmi określenie "bazuje na architekturze samochodów sportowych Mercedes-AMG. Podwozie składa się z aluminiowej ramy przestrzennej o konstrukcji samonośnej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tym bardziej że mowa o "bezkompromisowym, dwumiejscowym samochodzie wyczynowym", który jest "hołdem dla wyścigów". Temu ostatniemu trudno zaprzeczyć. Dwa garby za siedzeniami mają odwoływać się do legendarnego 300 SLR, którym sir Stirling Moss wygrał wyścig Mille Miglia w 1955 r.
Trudny do przeoczenia pałąk ciągnący się wzdłuż środka to drogowa interpretacja systemu halo, stosowanego od 2018 r. w Formule 1. Przód inspirowany był z kolei hypercarem – AMG One. Możliwe jest także zamówienie auta w specjalnym, czerwonym kolorze z "10" na błotniku. To z kolei hołd dla prowadzonego przez Christiana Wernera Mercedesa, który w 1924 r. wygrał Targa Florio.
Skąd w tradycji wyścigowej aut ze Stuttgartu znalazł się taki efektowny odcień? Niemcy chcieli w ten sposób oszukać włoskich kibiców, którzy na trasie starali się przeszkadzać zagranicznym ekipom. Czerwony lakier miał imitować nadjeżdżające Ferrari. Jak widać, Mercedesowi udał się ten fortel.
Wracając do podobieństwa PureSpeed do SL-a, spójny jest tylko tył obu aut oraz częściowo wnętrze. Cała reszta została dogłębnie przerobiona – od wspomnianego systemu halo zaczynając, przez optymalizację przepływu powietrza przechodząc, a na zaawansowanych, dodatkowych elementach aerodynamicznych kończąc.
Wśród tych ostatnich znalazł się m.in. aktywny "spojler" w podwoziu. Ważący ok. 2 kg profil z włókna węglowego wysuwa się powyżej 80 km/h i wywołuje efekt Venturiego, dzięki czemu samochód jest przysysany do asfaltu. Warte zauważenia są także 21-calowe obręcze z kutego aluminium z osłonami z włókna węglowego.
Efektu dopełniają specjalnie zaprojektowane kaski, ze zintegrowanym interkomem oraz możliwością podłączenia telefonu. Zgodnie z historyczną filozofią wyścigową, PureSpeed nie ma zakładanego dachu – w razie niepogody jego wnętrze można ochronić zaciągając specjalną osłonę, mocowaną do nadkoli.
Wnętrze natomiast nie różni się przesadnie od tego, które serwuje nam SL. Wyjątkiem jest specjalnie zaprojektowany przez IWC Schaffhausen analogowy zegar, który zdobi grzbiet deski rozdzielczej. Oprócz tego w kokpicie znajdziemy także specjalną tabliczkę z numerem auta.
Niespodzianek nie ma za to w kwestii technicznej. Pod maską pracuje dobrze znane, podwójnie doładowane 4-litrowe V8 o mocy 585 KM i maksymalnym momencie równym 800 Nm. Pozwala to na sprint do setki w 3,6 s oraz prędkość maksymalną 315 km/h.
Napęd kierowany jest na cztery koła za pośrednictwem 9-biegowej, dwusprzęgłowej przekładni z mokrym sprzęgłem. W zapanowaniu nad autem pomaga z kolei aktywne zawieszenie z półaktywną, hydrauliczną stabilizacją przechyłów. Inżynierowie doprawili całość skrętną tylną osią, układem hamulcowym z ceramicznymi tarczami i 6-tłoczkowymi zaciskami z przodu.
Chociaż Mercedes-AMG nie ogłosił jeszcze cen auta, te z pewnością niskie nie będą. Trudno się też będzie dziwić, jeśli samochód trafi tylko do wybranych klientów. Model będzie bowiem limitowany – powstanie zaledwie 250 egzemplarzy.