Lżejsze, mocniejsze, szybsze. Takie jest nowe BMW M5
Stylistycznie jest to raczej ewolucja, ale technicznie mówimy tutaj o rewolucji. Nowe M5 to zmiany, które dla wielu mogą okazać się nie do zaakceptowania.
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zacznijmy od tego, co zirytowało niejednego purystę. BMW w swojej najnowszej, sportowej limuzynie zastosowało napęd na cztery koła. To trochę tak, jakby we flagowym kubełku KFC kurczaki nagle zastąpiono wyrobami z soi. Inżynierowie z Monachium zadbali jednak, żeby fani driftowania dostali to, czego oczekują.
Kierowca będzie mógł wybierać między trzema trybami jazdy. Dwa z nich, 4WD i 4WD Sport będą przekazywać moc na każde z kół. Ostatni – 2WD – tylko na koła tylne. A będzie co przekazywać, bo 4,4-litrowe, podwójnie doładowane V8 (znane z poprzedniego modelu) zostało podkręcone i generuje teraz 600 koni mechanicznych. Moment obrotowy wzrósł do 750 Nm. Obie wartości są niższe niż w przypadku konkurencji spod znaku Gwiazdy. Wszyscy jednak wiemy, że prawdziwa bitwa rozegra się na torze, nie na papierze.
Drugą kontrowersyjną zmianą jest rezygnacja zarówno ze skrzyni dwusprzęgłowej, jak i manualnej (w F10 była dostępna tylko na rynku amerykańskim). Zgodnie z deklaracją Petera Quintusa, wiceprezesa BMW, firma chce skupić się na używaniu tradycyjnych przekładni automatycznych. Według niego są one szybsze od człowieka i bardziej trwałe niż DCT. Ja mu wierzę. W przypadku tego modelu zdecydowano się na ośmiostopniową skrzynię Steptronic.
Najbardziej cieszy, że nowe M5 jest mimo wszystko lżejsze od poprzednika. Osiągnięto to dzięki zastosowaniu aluminiowej maski i dachu wykonanego z lekkiego tworzywa sztucznego wzmacnianego włóknem węglowym. W samochodzie znalazły się też hamulce lżejsze o 23 kilogramy niż w standardowej serii 5.
OK, ale to jest szybkie BMW, więc każdego interesują zupełnie inne cyferki. 3,4 sekundy do 100 km/h, 11,5 sekundy do 200 km/h. Coś, co jeszcze niedawno było zarezerwowane tylko dla supersamochodów, można mieć w wygodnym sedanie z dużym bagażnikiem. Niespotykane. Podobnie jak poprzednio, prędkość jest ograniczona do 250 km/h, ale ogranicznik można zdjąć. Wtedy M5 popędzi 305 km/h.
Odnoszę wrażenie, że BMW stworzyło samochód, który ma jasny cel: być piekielnie szybkim i przy tym bardzo cywilizowanym. Absolutnie wszystko w nim zdaje się być podyktowane urwaniu tej ostatniej sekundy na torze. A gdy już uda się ją urwać, nowe M5 ma pozwolić na spokojny powrót do domu. Ma złagodnieć i nie chcieć nikomu zrobić krzywdy.
Na zdjęciach widzicie specjalną wersję nowego M5 nazwaną First Edition. Będzie limitowana do 400 sztuk na całym świecie, a jej wyróżnikiem jest ten kolor: mroźna, ciemna czerwień. Pierwsze egzemplarze samochodu pojawią się u klientów na wiosnę przyszłego roku, a polska cena nie jest jeszcze znana.