Luigi, czemu chcesz się bić z Hitlerjugend? Test Alfa Romeo Giulietta Distinctive 1.4 TB
Tematem felietonu jest włoska motoryzacja, kiedyś i dziś.
01.02.2016 | aktual.: 02.10.2022 08:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Każde państwo, bez wyjątku, posiada rzecz, którą może zachęcić ku sobie statystycznego turystę. Francuzi uraczą wasze podniebienia wspaniałymi serami oraz winem, Anglik pokaże wam piękno Londynu, sterując dziurawą łódką po Tamizie, a podczas rozmowy z Hiszpanką każde słowo wypływające z jej ust, uznacie za propozycję wspaniałego seksu w jej mieszkaniu. Z kolei Birma, Wietnam, Botswana, czy Islandia uraczy was widokiem, którego nie opuścicie, bez zrobienia pamiątkowego zdjęcia swoim iPhonem. Praktycznie każdy kraj na ziemi, może was pozytywnie zaskoczyć. Zastanawialiście się jednak, czy istnieje kraina, która posiada każdy pozytywny imperatyw, przychodzący wam teraz do głowy?
Odpowiedź na to pytanie jest tylko jedna, a mianowicie: Włochy. Italia z powodów niewytłumaczalnych w przyrodzie została obdarzona przez naturę idealnym klimatem, skalistymi wybrzeżami, czystym i ciepłym morzem, a także wspaniałymi masywami górskimi. Co więcej, włoskie drogi są stworzone po to, aby dawać przyjemność z jazdy, a Carabinieri biją brawo każdemu, kto osiągnie imponującą prędkość na ich oczach. Spójrzmy jednak, jak wygląda obecna sytuacja Włoszech, pod względem motoryzacyjnym.
Spod dłoni włoskich speców wyszło wiele, wspaniałych aut. Wystarczy spojrzeć na zaprezentowaną w 1984 roku, bestię z Maranello, pięknego Stratosa, Maserati Ghibli, czy Lamborghini Miura. Praktycznie wszystkie sportowe modele, pochodzące z krainy leżącej w okolicach Wezuwiusza, miały kilka wspólnych cech. Były szybkie, wyglądały zjawisko, a ich prowadzenie było… okropne. Położenie kierownicy nie odpowiadało nikomu, kogo sylwetka przypominała człowieka, do zmiany biegów potrzebna była siła dwóch rąk, a podczas wypadku w najlepszym przypadku, umieraliście szybko i bezboleśnie.
W ostatnich latach, włoskie koncerny, również dały nam wiele wyjątkowych aut. Charyzmatyczne, obdarzone pięknym brzmieniem Quattroporte, praktycznie idealną “czterysta pięćdziesiątkę ósemkę”, a także ikonę miejskiego stylu, czyli Fiata 500. Po tym niekrótkim wstępie, chciałem się jednak zająć modelem, budowanym pod Monte Cassino.
Alfa Romeo Giulietta, bo o niej mowa, jest obecnie największym samochodem w szeregach Pana Johna Elkanna. Kiedy dowiedziałem się, że podczas jej konstruowania użyto płyty podłogowej z Fiata Bravo, mój początkowy optymizm zdecydowanie się wypalił. Nic bardziej mylnego, ten samochód wprost prosi się o szybką i ostrą jazdę. Jeśli wyjedziecie Giulettą poza miasto, aby sprawdzić czy to auto jest tak agresywne na jakie wygląda, czeka na was bardzo miłe zaskoczenie, a kiedy już dostaniecie zajadów od ciągłego śmiania się do siebie, zauważycie przełącznik trybów jazdy. Po krótkich oględzinach zauważycie na nim napis “Dynamic”. Jestem pewien, że włączycie ten tryb, bez choćby chwili zastanowienia, a potem zakochacie się w tym samochodzie. Przynajmniej tak było w moim przypadku, może poza zajadami.
Po części wyjątkowo dobre zachowanie tego samochodu w zakrętach oraz jego żwawość jest skutkiem wielodrążkowego zawieszenia wzmocnionego przez stabilizatory, czy bardzo dobrze zestrojony, elektryczny układ kierowniczy. Pedał gazu bardzo szybko reaguje na nasze komendy, a hamulce są okrutne i ostre. Ten skurczybyk wprost prosi się o zabranie go na wymagającą, wąską trasę. Dziwię się, że jego dusza nie majstruje przy ustawieniach układu centralnego zamka, blokując drzwi, które uniemożliwiałyby opuszczenie samochodu, przed przejechaniem stu pięćdziesięciu kilometrów lub osiągnięciu prędkości maksymalnej. Wracając do miasta warto przesunąć pozycję przełącznika o jedną pozycję w dół. Ten ruch sprawi, że kierownica zacznie chodzić lżej, zawieszenie będzie przyjemniejsze dla naszej kości ogonowej, a pedał gazu będzie bardziej odprężony.
Kiedy już staniemy w podwarszawskim korku, możemy poświęcić chwilę na przegląd wnętrza. Nasze oczy zauważą gustowne, czerwone szwy na obręczy kierownicy, zgrabny, prosty w obsłudze ekran wyświetlający nic nie warte wiadomości oraz schowek w podłokietniku, w którym dzięki rozwojowi techniki możecie schłodzić puszkę Pepsi. Po dłuższych oględzinach, wasze oczy natrafią na wyświetlacz pomiędzy zegarami, który uświadomi was, że pomimo niezbyt wolnej jazdy, spalanie nie przekroczyło dziesięciu litrów, co jest naprawdę bardzo rozsądnym wynikiem. Całe wnętrze wygląda bardziej, niż przyzwoicie, reflektory doskonale oświetlają drogę, a pozycja za kierownicą jest prawie idealna. Będziecie najszczęśliwszymi ludźmi na świecie, dopóki nie napotkacie wzrokiem największej skazy na wyglądzie tego samochodu, czyli ogromnej zaślepce w miejscu gdzie kiedyś wysuwał się ekran nawigacji GPS. Jest to odpowiednikiem wielkiego, czerwonego pryszcza na czole supermodelki. Myślicie pewnie, że włoscy pracownicy Alfy Romeo, jak i Fiata są zbyt leniwi, aby przeprojektować deskę rozdzielczą i stwierdzili, że dość niechlujne zatuszowanie zmiany będzie wystarczające, lecz mylicie się.
Powodem tej, jak i innych niedociągnięć w Giuliettcie są tylko i wyłącznie pieniądze. Sądzę, że dość skomplikowana konstrukcja, na której został zbudowany ten model, pochłonęła dużo z budżetu, jakim dysponuje Fiat. Obecnie ten koncern wprowadza też Tipo oraz 124 Spider, który ma być włoską wersją mazdy MX-5. Przez te wydatki mała Alfa musiała zejść z piedestału. Z tego samego powodu cała stylistka obydwu kompaktów, które są budowane w Cassino oraz w Turynie jest mocno spokrewniona z 8C Competizione.
W podsumowaniu muszę poruszyć tytułową kwestię, czyli czy włoski koncern może zabrać klientele niemieckim firmom takim jak Audi czy VW, używając do tego dobrze skrojonego hatchbacka? Obawiam się, że nie. Próbę przekonania fana Golfa do tego, aby następnym jego samochodem był “włoch”, można porównać do postawienia mnie za stoiskiem z odżywkami dla kulturystów i wymagania ode mnie, abym przekonał ich, że te preparaty naprawdę działają. W obydwu wymienionych powyżej przypadkach skutkiem będzie tylko stłumiony chichot.
Więc kto może wybrać ten model, jako zamiennik dla swojego dotychczasowego samochodu? Może to być osoba, która jeździła Fiatem Bravo, Citroenem C4, Mazdą 3, Peugotem 380. Całkiem szczerze lista jest stosunkowo długa, a ja wiem tylko jedno, a mianowicie każdy z tych kierowców będzie zadowolony, ponieważ Alfa Romeo Giulietta to dobrze złożony, szybki, ekonomiczny, a także piękny samochód.