Lamborghini szykuje niespodziankę na Genewę?
Cały świat śledzi wyścig Ferrari i McLarena w Sant'Agata, więc inżynierowie Lamborghini spokojnie mogli zająć się pracą. W Genewie włoski producent zaprezentuje swoje nowe auto, które ma być konkurentem Ferrari F12berlinetta. Choć najprawdopodobniej będzie to jedynie koncept, całkiem zgrabnie wpisze się w plotki o samochodzie szykowanym specjalnie na 50-lecie marki.
13.02.2013 | aktual.: 13.10.2022 10:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Cały świat śledzi wyścig Ferrari i McLarena w Sant'Agata, więc inżynierowie Lamborghini spokojnie mogli zająć się pracą. W Genewie włoski producent zaprezentuje swoje nowe auto, które ma być konkurentem Ferrari F12berlinetta. Choć najprawdopodobniej będzie to jedynie koncept, całkiem zgrabnie wpisze się w plotki o samochodzie szykowanym specjalnie na 50-lecie marki.
Źródłem informacji o nowym samochodzie jest sam Stephan Winkelmann, więc nie ma mowy o pomyłce. Szef Lamborghini w wywiadzie z portalem Autocar zdradził, że auto prezentowane na targach w Genewie to zupełnie nowa konstrukcja, która nie będzie korzystała z podzespołów innych modeli. Będzie to konkurencja dla Ferrari F12berlinetta GT z silnikiem umieszczonym przed dwuosobowym kokpitem i napędem przenoszonym na 4 koła. Napęd tradycyjnie dla Lamborghini ma stanowić wolnossąca V-dwunastka.
Stephan Winkelmann mówił też o modelu Urus. Potwierdził on, że projekt luksusowego SUV-a jest teraz dla marki absolutnym priorytetem i że ostateczna decyzja o losie auta należy do właściciela firmy - koncernu Volkswagen. Nietrudno zgadnąć, że prędzej czy później samochód ten dostanie zielone światło i trafi do produkcji - nie jest tajemnicą, że generowanie zysków jest nadrzędnym celem istnienia każdej firmy.
Lamborghini Urus z pewnością również pojawi się w Genewie i ponownie wzbudzi kontrowersje. Ma wejść do produkcji w przyszłym roku i opuszczać fabrykę w liczbie 3-4 tysięcy sztuk rocznie. Cena włosko-niemieckiego SUV-a ma być zbliżona do cen modelu Gallardo, czyli z chwilą wejścia do sprzedaży będzie to jeden z droższych samochodów w swojej klasie.
Jak zapewnił szef Lamborghini, marka wbrew obowiązującym trendom pozostanie wierna wolnossącym silnikom, przynajmniej w przypadku aut sportowych. Inaczej sprawa będzie wyglądać w przypadku modelu Urus, który prawdopodobnie będzie napędzany turbodoładowaną jednostką hybrydową.
Źródło: Autocar