Lamborghini Huracán STO. Włosi wzięli to, co najlepsze z wyścigówki i zamknęli w ciele auta drogowego

Też zawsze chcieliście jeździć na co dzień autem wyjętym prosto ze świata pitstopów i sportowej rywalizacji? Jeśli jesteście gotowi wyłożyć 250 tys. euro, Lamborghini wam to umożliwi. Nowy Huracan STO nie tylko wygląda jak wyścigówka z tablicą rejestracyjną, ale i czerpie pełnymi garściami z wyścigowej krainy.

Z zewnątrz Huracan STO wygląda wręcz fenomenalnie
Z zewnątrz Huracan STO wygląda wręcz fenomenalnie
Źródło zdjęć: © fot. Lamborghini
Filip Buliński

18.11.2020 | aktual.: 16.03.2023 15:33

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Skrót STO nie jest zlepkiem przypadkowych liter – to raczej dowód na to, że ten Huracan jest bardzo mocno spokrewniony ze swoimi wyścigowymi braćmi. Oznacza Super Trofeo Omologata. Inżynierowie przy jego projektowaniu inspirowali się modelami Huracan Super Trofeo EVO i Huracan GT3 EVO – zwycięzcą 24-godznnego wyścigu Daytona i 2-krotnym zwycięzcą 12-godzinnego wyścigu Sebring.

Przejdźmy jednak do konkretów – a przynajmniej do najważniejszego. Za kierowcą zamontowane zostało wolnossące, 5,2-litrowe V10 o mocy 640 KM i maksymalnym momencie obrotowym równym 565 Nm. Napęd odbywa się oczywiście na tylną oś za pośrednictwem 7-biegowej dwusprzęgłówki. Pierwszą setkę Huracan STO osiąga w 3 s, a drugą – po kolejnych 6 s, natomiast prędkość maksymalna wynosi 310 km/h.

Wnętrze wiernie odtwarza wyścigowy klimat
Wnętrze wiernie odtwarza wyścigowy klimat© fot. Lamborghini

Zgadza się, podobnymi osiągami może się pochwalić wersja EVO, ale to STO ma lepszy stosunek masy do mocy, wyostrzoną reakcję na gaz, ostrzejszy dźwięk silnika i szybszą reakcję skrzyni biegów. Udowadnia, że wyścig wygrywa się na zakrętach, nie na prostych.

W Huracanie STO każdy element jest wyjątkowy. Zacznijmy od nadwozia, które zostało dopasowane do osiągania jak najlepszych parametrów aerodynamicznych. Maska, przedni zderzak i błotniki zostały zespolone w jeden element (cofango) tak, jak było w Miurze.

Przednia maska, błotniki i zderzak to teraz jeden element
Przednia maska, błotniki i zderzak to teraz jeden element© fot. Lamborghini

Kanały powietrzne w masce poprawiają chłodzenie silnika i zapewniają stosowny docisk. Odpowiednio rozdzielone kierują także strumień do dyfuzora, a kształt cofango został dobrany tak, żeby kierować powietrze na błotniki, wokół kół i na hamulce, zmniejszając ciśnienie wewnątrz nadkoli, jeszcze bardziej dociskając przednią oś, zmniejszając opór powietrza i odprowadzając ciepło z hamulców. Z kolei nowy tylny błotnik został przejęty wprost z Huracana Super Trofeo EVO.

Oprócz tego zastosowano nowy wlot powietrza zintegrowany z tylnym błotnikiem, wlot powietrza na dachu oraz ręcznie regulowany spojler – wszystko dla jeszcze lepszej aerodynamiki i kontroli auta przy wysokich prędkościach. Zmiany sprawiły, że w swojej klasie Huracan STO może pochwalić się najsilniejszym dociskiem, a względem wersji Performante poprawiono przepływ powietrza o 37 proc. i siłę nacisku o 53 proc. Imponujące.

Wiele osób na pierwszy rzut oka na pewno stwierdziłoby, że ten samochód nigdy nie powinien wyjechać na ulicę
Wiele osób na pierwszy rzut oka na pewno stwierdziłoby, że ten samochód nigdy nie powinien wyjechać na ulicę© fot. Lamborghini

Na koniec warto dodać, że 75 proc. nadwozia to włókno węglowe, przednią szybę odchudzono o 20 proc., a felgi wykonano z magnezu, dzięki czemu STO waży 1339 kg — o 43 kg mniej niż i tak już lekki Performante. Jeśli chodzi o podwozie, to Lamborghini poszerzyło rozstaw kół, zastosowało sztywniejsze tuleje, specjalne stabilizatory, zawieszenie Magnaride, bardziej bezpośredni układ kierowniczy i skrętną tylną oś.

Kierowca ma także do dyspozycji 3 nowe tryby jazdy specjalne dostosowane do odpowiednich warunków, w czym pomaga system dynamiki jazdy Lamborghini Veicolo Dinamica Integrata (LDVI) – można więc wybierać między zwykłym (STO), torowym (Trofeo) i na mokry asfalt (Pioggia). Oczywiście, jeśli tylko sobie tego zażyczymy, można całkowicie wyłączyć system ESC. Do zatrzymania tej dzikiej machiny służą nowe hamulce Brembo CCM-R, korzystające z materiałów znanych z Formuły 1, dzięki czemu znoszą znacznie więcej niż dotychczasowe układy. Warto też wspomnieć, że ze 100 km/h Huracan STO zatrzyma się na odcinku zaledwie 30 m.

Wnętrze Lamborghini Huracana STO
Wnętrze Lamborghini Huracana STO© fot. Lamborghini

Także w środku znajdziemy dużo odwołań do świata wyścigowego – sporo włókna węglowego (w tym siedzenia), alcantarę czy paski zamiast klamek. Żeby tego było mało, klasyczne dywaniki zastąpiono wykonanymi z włókna węglowego, a materiał wykorzystano także do wykonania paneli drzwi. Stosowna klatka bezpieczeństwa jest tytanowa i tym samym 40 proc. lżejsza niż te ze stali nierdzewnej. Na centralnym wyświetlaczu będziemy mogli odczytywać wszelkie parametry dotyczące jazdy, a system telemetryczny pozwala na analizowanie torowych poczynań.

Wszystko brzmi wręcz bajecznie, a cena udowadnia, że nie mamy do czynienia z byle czym. Żeby wejść w jego posiadanie, trzeba wyłożyć na stół blisko 250 tys. euro (ok. 1,11 mln zł) - i to bez podatków, a pierwsze egzemplarze zostaną dostarczone do klientów w I kwartale 2021 r. To jak, kto chętny?

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/16]
Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (0)