Ktoś dachował Lamborghini Huracánem i uciekł z miejsca wypadku. Policja szuka kierowcy

Ucieczka z miejsca wypadku to częsty scenariusz. Szok, jazda pod wpływem alkoholu, próba uniknięcia odpowiedzialności - powodów może być wiele. Ale jak można porzucić Huracána? Policjanci z Los Angeles zapewne też tego nie rozumieją. Teraz próbują znaleźć kierowcę włoskiego superauta.

Samochód został prawdopodobnie rozbity przez przyjaciół właściciela.
Samochód został prawdopodobnie rozbity przez przyjaciół właściciela.
Źródło zdjęć: © fot. zrzut ekranu z youtube
Aleksander Ruciński

13.12.2019 | aktual.: 22.03.2023 17:00

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Funkcjonariusze California Highway Patrol patrolujący drogi w okolicach Los Angeles natknęli się na niecodzienny widok - czerwone Lamborghini Huracán leżące do góry kołami, bezceremonialnie porzucone przez nieznanego kierowcę.

Samochód miał włączone światła awaryjne, a w pobliżu znaleziono także ślady krwi, które świadczą najprawdopodobniej o ranach odniesionych w wypadku. Trudno powiedzieć, jak bardzo ucierpiała osoba lub osoby jadące Lamborghini. Policjanci w pierwszej kolejności sprawdzili wszystkie pobliskie szpitale, ale nie znaleźli tam nikogo, kto mógłby być kierowcą porzuconego auta.

Lamborghini found upended, with drops of blood, on Angeles Crest Highway

W pobliżu miejsca wypadku nie było też żadnych kamer, które mogłyby pomóc w ustaleniu szczegółów zdarzenia i personaliów osoby siedzącej za kierownicą. Na podstawie tablic rejestracyjnych udało się dotrzeć do właściciela pojazdu, lecz według ustaleń policji, nie on spowodował wypadek. Auto zostało podobno pożyczone przez przyjaciół, którzy zostaną najpewniej przesłuchani przez funkcjonariuszy.

Lamborghini raczej nadaje się do naprawy, choć z pewnością nie będzie to tania zabawa. Najbardziej ucierpiał dach, który zapewne trzeba będzie odbudować. Chyba że ubezpieczyciel stwierdzi szkodę całkowitą, czego oczywiście nie życzymy posiadaczowi czerwonego Huracána.

Komentarze (0)