Koronawirus zmieni ofertę producentów. Wygrają małe SUV‑y i crossovery

Pandemia koronawirusa przenicowała branżę motoryzacyjną. Wiele wskazuje na to, że powrót do normalności będzie dla producentów nowym rozdaniem. Niektóre rodzaje aut mogą na nim zyskać, dla innych może być to koniec drogi.

Małe SUV-y szybciej podniosą się z popiołów
Małe SUV-y szybciej podniosą się z popiołów
Źródło zdjęć: © Getty Images
Tomasz Budzik

15.05.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:33

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Według danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA) w pierwszym kwartalne 2020 r. sprzedaż nowych samochodów spadła w Unii Europejskiej o 26 proc. względem wyniku zanotowanego w porównywalnym okresie 2019 r. Dla producentów oznacza to duże straty, a reakcją na nie będzie przebudowanie własnego portfolio tak, by jak najbardziej je zracjonalizować. Według Felipe Munoza, analityka JATO Dynamics, czarnym koniem okażą się małe SUVy i crossovery. - Małe SUV-y powoli zastępują w Europie samochody segmentu B. Co ważne, producenci mogą na takich modelach zarobić więcej niż na ich klasycznych konkurentach – stwierdził cytowany przez "Automotive News Europe" Felipe Munoz.

Podobnego zdania jest Sammy Chan, analityk LMC. Według niego w 2020 r. sprzedaż małych SUV-ów osiągnie w Europie poziom 1,75 mln sztuk. Zdaniem Chana popularność takich aut w 2021 r. nie będzie już niższa niż wynik z 2019 r. Jednocześnie prognozy mówią, że w odniesieniu do całej branży powrót do wyników z 2019 r. nie będzie możliwy przed 2023 r. Te przewidywania mogą się sprawdzić z dwóch powodów. Po pierwsze moda na SUV-y trwa mimo pandemii. Po drugie liczba obecnych na rynku małych samochodów tego typu będzie rosnąć.

Wprowadzenie do oferty nowego modelu Yaris Cross zapowiedziała Toyota. Opel w 2021 r. ma przedstawić nową wersję Mokki. Alfa Romeo, która usunie z oferty Giuliettę, zaoferuje klientom niewielkiego SUV-a – Tonale. Citroen przymierza się do zastąpienia C4 Cactusa innym SUV-em. Skoda zaś jeszcze w 2020 r. ma pokazać elektrycznego Enyaqa.

Liczby wskazują również na to, że podczas wychodzenia ze spowodowanego pandemią kryzysu znacznie łatwiej będzie walczyć o klienta za pomocą samochodów napędzanych alternatywnie. Według danych ACEA w pierwszym kwartale 2020 r. udział diesli wśród nowych aut sprzedanych w Europie spadł do 29,9 proc. z 33,2 proc. w porównywalnym okresie 2019 r. Straciły również klasyczne samochody benzynowe - 57,7 proc. do 52,3 proc. w pierwszym kwartale 2020 r.

Zwiększyła się za to popularność napędów alternatywnych. Klasyczne hybrydy, które w pierwszym kwartale 2019 r. stanowiły 4,9 proc. europejskiego rynku, w porównywalnym okresie 2020 r. zwiększyły swój udział do 9,4 proc. Samochody elektryczne stanowią obecnie 6,8 proc. rynku, a jeszcze przed rokiem ich udział wynosił ledwie 2,5 proc. Ta tendencja w przyszłości również może wzmocnić segment SUV-ów. W przypadku hybryd możliwa jest realizacja napędu na obydwie osie za pomocą silnika elektrycznego, co zwiększy oszczędność aut 4x4. Takie rozwiązanie Toyota zapowiedziała w modelu Yaris Cross. Nie nastręcza to również trudności w modelach elektrycznych.

O ile małe SUV-y mogą stanowić dla producentów lokomotywę pociągową, to minivany będą dla nich dodatkowym ciężarem. Dziś w Europie mają one udział na poziomie 3,6 proc. Co prawda nie jest to tak mała wartość jak w przypadku modeli sportowych (0,9 proc.) czy luksusowych (0,3 proc.), ale w przeciwieństwie do dwóch ostatnich nie stanowią dla producenta wizytówki poprawiającej jego wizerunek. Zdaniem "Automotive News Europe" taki ruch rozważa m.in. Renault, które dziś jest przecież jednym z czołowych europejskich producentów tego typu aut.

Przyszłość motoryzacji w Europie stoi pod znakiem SUV-ów. Już dziś stanowią one 40 proc. rynku i w najbliższych latach odsetek ten będzie jeszcze rósł.

Źródło artykułu:WP Autokult
rynekkoronawirus na świeciekoronawirus kryzys
Komentarze (18)