Koncerny podają nawet o 30 % zaniżone dane na temat spalania
Badacze z International Council on Clean Transportation twierdzą, że producenci podają zaniżone wartości średniego zużycia paliwa swoich aut. Dla kierowców to żadna nowość, ciekawie jednak prezentują się dane nt. różnic pomiędzy spalaniem deklarowanym a rzeczywistym.
30.05.2013 | aktual.: 07.10.2022 21:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
International Council on Clean Transportation (ICCT, Międzynarodowa Rada ds. Czystego Transportu) to organizacja non-profit zajmująca się badaniami, która stawia sobie za cel poprawę wydajności zużywania energii w transporcie drogowym, lotniczym i morskim. Najnowszy raport ICCT dot. średniego zużycia paliwa i emisji dwutlenku węgla w samochodach.
Specjaliści organizacji poddali analizie dane nt. spalania niemal z 500 000 aut prywatnych i firmowych. Z badań wynika, że producenci w oficjalnych danych podają o 25 % niższe wartości nt. średniego zużycia w stosunku do faktycznych rezultatów. Dekadę temu rozbieżności pomiędzy prawdziwym spalaniem a deklarowanym przez wytwórców wynosiły 15 %.
ICCT twierdzi, że najwięcej za uszami mają niemieckie firmy segmentu premium. Najgorzej wypada BMW, które zaniża katalogowe szacunki o 30 %. Dalej są Audi (28 %) i Mercedes-Benz (26 %).
BMW odpowiedziało na rewelacje ICCT w sposób, w jaki można było się spodziewać. Bawarskie przedsiębiorstwo mówi, że badania dot. zużycia paliwa są ujednolicone dla wszystkich producentów, co ma umożliwić klientom łatwiejsze porównywanie spalania w poszczególnych modelach. BMW dodaje ponadto, że próby są dokonywane w kontrolowanych, laboratoryjnych warunkach, więc trudno się spodziewać, aby przedstawiały w 100 % realny obraz drogowej rzeczywistości.
Z drugiej strony Greg Archer, specjalista z dziedziny tzw. czystego transportu, twierdzi, że niemieckie marki bardzo mocno lobbują za tym, żeby nie wprowadzać żadnych zmian w testach mierzących spalanie paliwa. Parlament Europejski naciska, aby nowe procedury badawcze weszły w życie do 2017 r., jednak bardziej realną datą jest 2020 r.
W porównaniu z producentami z Niemiec stosunkowo dobrze wypadają przedsiębiorstwa z Francji. W samochodach Renault, Peugeot i Citroën różnice wynoszą 16 %. W autach marki Toyota ten wynik był jeszcze lepszy – 15 %.
ICCT szacuje, że powiększająca się przepaść pomiędzy danymi katalogowymi i prawdziwym spalaniem kosztuje kierowców co roku ok. 300 euro. Badacze dodają, że nie można wszystkie zwalać na procedury badawcze, które pozwalają producentom intensywnie korzystać podczas testów z systemu start-stop czy zaklejać szczeliny pomiędzy elementami karoserii.
"Winny" jest także trend poprawiania wyposażenia standardowego. Coraz więcej kierowców ma w swoich pojazdach np. podnoszącą spalanie klimatyzację.
Źródło: Auto Express • ICCT