Kia twierdzi, że ma auto lepsze od lamborghini. Udowadnia to w zabawnej reklamie
Koncern Kii i Hyundaia od kilku lat ma dobrą passę. Opuścił rodzinne strony, by projektować samochody na całym świecie. Efekty tego widać jak na dłoni, a sami Koreańczycy stali się bardzo pewni siebie. Na tyle, by wyciągać do tablicy konkurentów. Tym razem padło na Lamborghini.
17.01.2018 | aktual.: 14.10.2022 14:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Myślicie, że to część kampanii reklamowej modelu Stinger? Nic bardzo mylnego. W szranki z włoskim supersamochodem stanął model… Forte. Przygotowany na rynek amerykański sedan to przedstawiciel klasy kompaktowej.
Ma niebanalną stylistykę (moim zdaniem dużo ciekawszą niż przygotowany na Europę odpowiednik Ceed), przestronne wnętrze i niewysoką cenę. Te ostatnie cechy tworzą obraz samochodu, jakim Aventador nie jest.
Mimo to reklama wyraźnie pokazuje, jak dwa samochody spotykają się na torze. Wtedy zaczyna się punktowanie przybysza z Sant'Agata Bolognese. Drzwi? Forte ma ich dwa razy tyle, co Aventador, a do tego otwierają się tak jak powinny. Bagażnik? Kia ma tak duży, że nie widać wszystkiego, co się do niego zmieściło. W Lambo można upchać stylową torbę. Wiecie, taką na laptopa.
Dalej bitwa rozgrywa się na poziomie wyposażenia. W Forte można mieć duży, dotykowy wyświetlacz, elektrycznie regulowany w 10 kierunkach fotel kierowcy i bezprzewodową ładowarkę. W Lambo możesz o tych funkcjach najwyżej poczytać, a potem opowiedzieć o nim trójce pasażerów, dla których zabrakło miejsca w dwuosobowym supersamochodzie.
Na końcu pada argument ostateczny. Co prawda wóz Lamborghini ma 700 KM, więc jest nieco szybszy, ale kosztuje o 400 tys. dol. (ok. 1,3 mln zł) więcej niż Kia Forte. Ta różnica w cenie wystarczy na zakup skromnej wilii we Włoszech. Chociaż i tak uważam, że aventador ma ładniejszy kolor.