Kaucja za zakup oleju silnikowego znów opóźniona. Na zmiany jeszcze poczekamy

Od ogłoszenia planów o wprowadzeniu opłaty depozytowej za zakup oleju silnikowego minęło już ponad 1,5 roku, a projektu wciąż nie ma. Zapytałem więc resort, na jakim etapie są prace. Dowiedziałem się, kiedy możemy spodziewać się kolejnych kroków.

Opłata depozytowa znów opóźniona
Opłata depozytowa znów opóźniona
Źródło zdjęć: © fot. Marcin Łobodziński
Filip Buliński

28.02.2022 | aktual.: 14.03.2023 13:09

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii we współpracy z resortem klimatu oraz finansów ogłosiło w połowie 2020 r. plany dotyczące wprowadzenia kaucji, która byłaby doliczana do ceny kupowanego oleju silnikowego. Początkowo rząd zapowiadał, że zmiana miałaby wejść w życie na początku 2021 r.

Po optymistycznych zapowiedziach zapanowała jednak cisza. Dwa miesiące po pierwotnie zakładanej dacie wprowadzenia zapytałem resort, na jakim etapie są prace. Wówczas otrzymałem odpowiedź, że zakończenie prac nad projektem zostanie poprzedzone obszernymi konsultacjami publicznymi, które miały nastąpić nie wcześniej, niż pod koniec II kwartału 2021 r.

Od tamtego momentu minął rok, resort zdążył się przemianować na Ministerstwo Rozwoju i Technologii, a efektów wciąż nie ma. Postanowiłem więc ponownie dowiedzieć się o status prac. Oto odpowiedź, którą dostałem:

"Kontynuujemy prace nad finalną wersją projektu zmiany ustawy. Na obecnym etapie szczegółowo analizujemy m.in. uwagi zgłoszone przez przedsiębiorców z branży obrotu produktami smarowymi/olejowymi, które wpłynęły po konferencji nt. projektu zorganizowanej przez UN Global Compact Network Poland w lipcu 2020 r. Analizujemy również wpływ pandemii COVID-19 na nasz projekt, szczególnie w kwestii wprowadzenia ewentualnej opłaty kaucyjnej (depozytowej). Dopracowujemy także szczegóły organizacyjne i techniczne związane z praktycznym wdrożeniem ww. rozwiązań w codziennym funkcjonowaniu wszystkich podmiotów, które mają do czynienia z obrotem produktami smarowymi i olejem opadowym" - czytam w wiadomości od resortu.

Poza zmianą kilku słów i innym szykiem poszczególnych zdań odpowiedź jest niemal identyczna z tą, którą otrzymałem w zeszłym roku. Oprócz tego resort zapewnia, że "przyjęcie projektu przez rząd, a następnie parlament, będzie poprzedzone szerokimi konsultacjami publicznymi w ramach procesu legislacyjnego, w tym z udziałem całej branży i interesariuszy społecznych".

Wciąż nie ma jednak żadnej wzmianki o wysokości ewentualnej kaucji. W związku z powyższym można się więc domyślić, że prace są na podobnym etapie, co rok temu. Pojawił się też nowy termin kolejnego etapu: "Po zakończeniu prac nad zgłoszonymi uwagami projekt zostanie zamieszczony w Biuletynie Informacji Publicznej, a następnie skierowany do szerokich konsultacji i opiniowania. Następnym krokiem planowanym na III kwartał br. będzie skierowanie projektu do wykazu prac legislacyjnych rządu" - informuje Ministerstwo.

Jakie były wstępne założenia dotyczące opłaty depozytowej?

Propozycja wprowadzenia kaucji za zakup oleju silnikowego pojawiła się w następstwie publikacji raportu, który wskazywał, że Polska należy do czołówki państw z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem, do czego przyczynia się m.in. niewłaściwe spalanie olejów.

Wprowadzenie opłaty depozytowej działałoby na podobnych zasadach, co kaucja za zakup akumulatora. Według pierwotnych założeń byłaby ona doliczana do ceny oleju silnikowego i zwracana wraz ze zwrotem zużytego oleju do wyznaczonego punktu sprzedaży, punktu wymiany smarów czy do warsztatu.

W połowie 2020 r. wspominano, że taka kaucja miałaby wynosić od 4,5 do 10 zł za litr. Co więcej, według wstępnych założeń, zwrot kaucji przysługiwałby w określonym czasie, od zakupu oleju. Cały proces dotyczyłby więc przede wszystkim osób, które samodzielnie kupują lub na własną rękę wymieniają olej w silniku. Jeśli zlecamy tę usługę w warsztacie, opłata by nas nie obowiązywała.

Należy też wspomnieć, że pomysł spotkał się z niezadowoleniem branż oraz prywatnych osób. Zarzucają oni pomysłodawcom m.in. fakt, że w wielu sytuacjach niemożliwe jest oddanie takiej samej ilości oleju, jaka została zakupiona. Wynika to m.in. z faktu, że silnik podczas pracy może zużywać niewielkie ilości środka smarnego, a także wymagać tzw. dolewki. Pozostaje pytanie, czy te aspekty zostaną rozpatrzone przez ustawodawców w ostatecznym projekcie.

Wspomniane rozwiązanie miałoby uszczelnić system zagospodarowania olejami odpadowymi poprzez zmniejszenie szarej strefy oraz redukcję spalania olejów w nieprzystosowanych do tego urządzeniach. Na konkretne deklaracje oraz ewentualne zmiany jednak jeszcze poczekamy. Jak długo? Po dotychczasowych działaniach oraz zapowiedziach kolejnych etapów raczej nie powinniśmy się spodziewać zmian przed końcem 2022 r.

Komentarze (31)