Jest szansa na poprawę zdawalności na prawo jazdy. Nowe przepisy są już gotowe
Nie od dziś wiadomo, że WORD-om nie opłaca się, żeby każdy kandydat na kierowcę zdawał prawo jazdy. Więcej, egzaminy poprawkowe to ich główne źródło utrzymania. I to ma się zmienić, jeżeli uda się wprowadzić zmiany w prawie o egzaminowaniu kierowców. To też może poprawić zdawalność. Dziś jesteśmy w ogonie Europy.
06.12.2018 | aktual.: 28.03.2023 12:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W Niemczech ok. 70 proc. kandydatów na kierowców przystępujących do egzaminu uzyskuje uprawnienia. W Polsce jest to niespełna 40 proc. Czy oznacza to, że jesteśmy znacznie gorszymi kierowcami niż nasi zachodni sąsiedzi? Nie jest to w pełni prawidłowy wniosek. Jak się bowiem okazuje, Polacy zdający na prawo jazdy za granicą osiągają wyższą zdawalność niż w kraju. W Wielkiej Brytanii jest to ok. 50 proc. - twierdzi poseł PiS-u Jan Mosiński.
Od dawna wiadomo, że sytuacja w WORD-ach nie jest zdrowa. Ministerstwo Infrastruktury w 2016 r. powołało zespół doradczy do spraw szkolenia osób ubiegających się o uprawnienia do kierowania pojazdami, który miał pomóc skończyć z tą sytuacją. Wraz z przedstawicielami resortu opracował on propozycję nowelizacji Ustawy o kierujących pojazdami.
Główną zmianą proponowaną w projekcie jest zmiana organizacji WORD-ów. Przewiduje on przeniesienie odpowiedzialności za organizację i przeprowadzanie egzaminów na prawo jazdy z marszałka województwa na wojewodę, czyli z reprezentanta władzy samorządowej na przedstawiciela władzy centralnej. Po zmianach to wojewoda będzie finansował egzaminatorów. Zerwana zostanie więc zależność służbowa pomiędzy egzaminatorami a kierownictwem WORD-u, którego dochody zależą od liczby przeprowadzanych egzaminów, w tym tych powtórnych.
Obecny system jest daleki od ideału, co potwierdził raport NIK-u z 2015 roku. Według niego WORD-y czerpią przychody głównie z opłat za egzaminy na prawo jazdy kategorii B oraz ich poprawki - według raportu aż 80 proc. I choć brzmi to brutalnie, ośrodkom nie opłaca się przepuszczać każdego kandydata.
Sam miałem okazję poznać ten temat, gdy wiele lat temu zdawałem na prawo jazdy. Egzaminator, prowadził wówczas swój ostatni egzamin w tym konkretnym WORD-zie. W tym dniu każdy, kto miał tego egzaminatora zdał egzamin, bez wyjątku. Po kilku dniach sprawę opisała lokalna prasa jako "zemstę egzaminatora" na ośrodku, w którym ujawnił on łapówkarstwo i został zwolniony.
Kiedy nowe przepisy?
Projekt już został złożony do Kancelarii Prezesa rady Ministrów i zdaniem Jana Mosińskiego - współautora dokumentu, jeśli analizy finansowe przejdą pomyślnie, a prace legislacyjne w 2019 roku będą prowadzone sprawnie, to nowych przepisów możemy się spodziewać w 2020 roku.
Poseł ma nadzieję, że wreszcie nie będzie dochodzić do absurdów, polegających na oblewaniu kandydatów za cokolwiek – trącenie tyczki na placu czy za najechanie na linię.
- Przecież to jest chore. Tak samo chore jak są niektóre pytania o wymiary tablicy rejestracyjnej i tym podobne. Czy to ma wpływać na bezpieczeństwo jazdy? – pyta retorycznie poseł.