Jeremy Clarkson chwali rowerzystów
Ten sam Jeremy Clarkson, który mówił, że rowerzyści skazani są na przegraną wojnę z kierowcami, teraz ich wychwala. Jednak jak zwykle u słynnego prezentera Top Gear, wypowiedź ma drugie dno.
15.04.2012 | aktual.: 07.10.2022 20:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ten sam Jeremy Clarkson, który mówił, że rowerzyści skazani są na przegraną wojnę z kierowcami, teraz ich wychwala. Jednak jak zwykle u słynnego prezentera Top Gear, wypowiedź ma drugie dno.
Jeremy nadal najbardziej kocha samochody, a chwali jedynie pomysł na stworzenie "rowerowych miast", do których wstępu nie miałyby auta. Docenił to rozwiązanie po wizycie w Kopenhadze, która wciela pomysł w życie.
Mówi, że to przyjemny sposób poruszania się po centrum. Dodaje, że nikt nie nosi tam kasku, ani żadnych specjalnych strojów. Wszyscy ubrani są normalnie. Zestawia tę sytuację z Wielką Brytanią, gdzie rowerzyści noszą kaski, coraz częściej z przyczepianymi do nich kamerami. Mają one rejestrować kierowców zachowujących się nieodpowiednio w stosunku do wybierających dwa kółka.
To niepotrzebnie pogarsza i tak nieciekawe relacje między rowerzystami i kierowcami panujące na wyspach. Clarkson tłumaczy to tym, że współdzielenie dróg przez obie grupy nie może działać i nie działa. Opisuje to dość obrazowo:
To jakby wsadzić do klatki psa i kota i spodziewać się, że się dogadają. To niemożliwe, dlatego obecnie w Londynie toczy się swoista wojna. Mnie denerwują rowerzyści, a ja zapewne denerwuję ich.
Odseparowanie obu grup od siebie faktycznie może przynieść same korzyści. Jeremy zauważa też, że w pełnej rowerów Kopenhadze wszystko odbywa się płynnie, w miłej atmosferze oraz co najważniejsze, bez niepotrzebnej straty czasu na szukanie wolnych miejsc parkingowych.
Kopenhaga uczestniczy w specjalnej kampanii Cities fit for cycling, dbającej o interesy rowerzystów. W przeciągu ostatnich 10 lat wydano aż 77 mln funtów (około 391 mln zł) na rowerowe udogodnienia. Na dalsze rozbudowy ścieżek rowerowych i inne projekty ma być przeznaczone kolejne 28 mln (około 142 mln zł).
Pomysł na "rowerowe miasta" wydaje się naprawdę godny uwagi. Miłość do samochodów nie musi na tym ucierpieć, bo czas i fundusze zaoszczędzone na podróżowaniu po centrach miast na rowerach, można zawsze przeznaczyć potem na samochodowe wyprawy poza miasto. Chyba nikt z Was nie lubi stać w korku w drodze do pracy/szkoły?
Swoją wypowiedź Clarkson zakończył bardzo trafnym stwierdzeniem:
Gdyby rowery odkryto dziś, określono by je mianem cudownego leku na zakorkowane miasta.
Źródło: TheTimes