Jak zachować bezpieczną odległość w dobie pandemii? Odpowiedź da wibrująca bransoleta Forda
Motoryzacja jest jedną z najbardziej aktywnych w zwalczaniu koronawirusa gałęzi przemysłu. Producenci samochodów tracą milionowe sumy za każdy dzień przestoju swoich fabryk. Nic więc dziwnego, że wymyślają rozwiązania, które pozwolą powrócić do normalności. Ich pracownikom, a przy okazji nam wszystkim.
17.04.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Producenci samochodów od momentu wybuchu pandemii koronawirusa szybko wzięli sprawy w swoje ręce. Chiński BYD w kilka tygodni przestawił swoją linię produkcyjną z elektrycznych aut na maseczki i w niecały miesiąc od rozpoczęcia nowej specjalizacji stał się ich największym wytwórcą na świecie. Dziennie produkuje pięć milionów sztuk.
Gdy problem zaczął zagrażać europejskiemu przemysłowi, do walki włączyli się także producenci z naszego kontynentu. W unieruchomionych fabrykach Fiata, Vauxhalla czy Jaguara zaczęto wytwarzać między innymi tak poszukiwane dziś respiratory. Inne firmy, takie jak Porsche czy Nissan, włączyły się do gry od strony inżynieryjnej: wsparły lokalne służby i szpitale w opracowaniu procesów logistycznych i metod zarządzania, które usprawniły ich działanie.
Po Europie przyszedł czas na producentów z USA. Zgodnie z amerykańskim duchem, "wielka trójka" producentów z Detroit (Ford, Chrysler i General Motors) podchwyciła patriotyczny ton akcji i zaczęła porównywać swoje działanie do akcji sprzed ośmiu dekad, gdy prezydent Franklin Roosevelt powołał ich do działania na rzecz kraju w obliczu II wojny światowej.
Nastrój w zakładach Forda w Michigan jest obecnie równie bojowy. W ramach "Projektu Apollo" pracownicy linii produkcyjnych, którzy normalnie składają modele Fusion i Mustang, teraz w ramach wolontariatu montują przyłbice ochronne dla pracowników służby zdrowia. 260 pracowników pracujących na dwóch dwunastogodzinnych zmianach daleko wykroczyło poza pierwotny cel wytwarzania stu tysięcy takich urządzeń tygodniowo: teraz tworzą ich w tym czasie 750 tysięcy.
To jednak nie wszystko. Przyczyniają się oni do walki z epidemią w jeszcze jeden, eksperymentalny sposób.
Przygotowanie do nowych standardów w zakładach pracy
Inżynierowie Forda opracowali proste urządzenie, które pozwala zachować wymaganą w USA odległość półtora metra pomiędzy osobami przebywającymi w tym samym pomieszczeniu. Genezą jego powstania była oczywiście potrzeba zapewnienia bezpieczeństwa pracowników w fabryce po przywróceniu produkcji samochodów, ale na tym wynalazku może skorzystać dużo więcej grup zawodowych.
Sposób działania jest prosty: każdy pracownik fabryki nosi na ręku bransoletę, która w przypadku wykrycia za bliskiej obecności innej osoby z bransoletą wibruje, co ma przypomnieć o zachowaniu bezpiecznego dystansu. Rozwiązanie to jest już pilotażowo testowane wśród pracowników w fabryce w Michigan.
Obecnie związki zawodowe zrzeszające pracowników fabryk z różnych części świata pracują nad wypracowaniem nowych zasad BHP na terenie swoich zakładów. Do nowych standardów będą należały między innymi pomiary temperatury na wejściu do pracy, zakładanie maseczek i rękawic oraz wypełnianie ankiet dotyczących stanu zdrowia i kontaktów z innymi pracownikami na koniec każdego dnia. Ciekawe rozwiązanie proponują także związkowcy z fabryki Peugeota z Valenciennes: wnioskują, by zastąpić dotychczasowe palarnie indywidualnymi popielniczkami dla każdego z palaczy.