ISA, czyli unijny sposób na zbyt szybkich kierowców. Jak będzie działał system?
Od 6 lipca 2022 r. unijne przepisy wymagają wyposażania nowo homologowanych samochodów osobowych w system ISA, czyli inteligentnego asystenta prędkości. Mówiąc oględnie, ma on pomagać kierowcy w przestrzeganiu przepisów. Spytałem producentów, jak system będzie działał w praktyce.
10.07.2022 | aktual.: 13.03.2023 16:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Praktyka wciąż niepewna
Zgodnie z przepisami, które obowiązują od 6 lipca 2022 r., nowo prezentowane modele i generacje modeli będą obowiązkowo wyposażane w wiele systemów, których zadaniem jest zwiększanie poziomu bezpieczeństwa. Na tej liście znalazł się m.in. asystent pasa ruchu czy układ zapobiegania kolizjom czołowym. Nowością, która budzi największe kontrowersje, jest jednak ISA, czyli inteligentny asystent prędkości. Jak wskazuje jego nazwa, mechanizm ma pomagać kierowcy w podróżowaniu z właściwą, zgodną z przepisami szybkością. Przepisy UE nie wskazują jednak dokładnie jednego sposobu realizacji tej funkcji. Możliwości jest kilka. Jak do tego podchodzą producenci?
– W modelu Austral, który pojawi się na rynku na jesieni, znajdzie się szereg systemów takich jak układ utrzymywania samochodu w pasie ruchu, wspomagania nagłego hamowania podczas jazdy do tyłu czy bezpiecznego wysiadania. Będzie też asystent prędkości. Jego działanie będzie polegało na dostosowaniu tempa jazdy do odczytanych przez kamerę znaków lub informacji pochodzących z nawigacji GPS – mówi Andrzej Gemra z biura prasowego firmy Renault.
– Na dziś w CX-60 system jest sprzężony z tempomatem i aktualizuje prędkość do ostatnio odczytanej wartości znaku ograniczenia prędkości. Kierowca może oczywiście przyspieszyć, wciskając mocniej pedał gazu lub naciskając przycisk "+" na kierownicy. CX-60 jest jednak modelem homologowanym jeszcze przed wejściem w życie unijnej regulacji. Co do aut, które dopiero są w planach, nie mam obecnie informacji – podaje Szymon Sołtysik, rzecznik prasowy Mazdy.
Wśród przedstawicieli branży wciąż jest jednak spora niepewność co do tego, jak w autach poszczególnych marek będzie działał system.
– Corolla na rok 2023 będzie pierwszym modelem homologowanym w Toyocie według nowych przepisów Unii Europejskiej. Na obecną chwilę z centrali firmy jeszcze nie otrzymaliśmy wytycznych dotyczących działania systemu ISA – mówi Robert Mularczyk, rzecznik prasowy Toyoty w Polsce.
– Pierwszym modelem Škody homologowanym po wejściu w życie nowych unijnych przepisów będzie Suberb, który pojawi się na rynku w 2023 r. Na razie jeszcze nie mamy informacji na temat tego, jak będzie w nim działał system ISA – informuje Klaudyna Gorzan z biura prasowego Škody.
Niewykluczone, że producenci nie odkrywają kart, czekając, aż zrobią to rywale. Zaproponowanie systemu ISA w takiej odsłonie, która będzie reagowała w bardziej dosadny sposób niż u konkurencji, mogłoby oznaczać utratę części klientów. A jak może to wyglądać w praktyce?
Nowe przepisy i kilka możliwości
Unijna regulacja daje producentom samochodów dość duże pole manewru. Przepisy o obowiązkowym wyposażeniu samochodów nie przewidują tylko jednego sposobu realizacji funkcji inteligentnego asystenta prędkości. Według zapisów w dokumencie samochód może sam ograniczać prędkość, z jaką się porusza, do wartości zgodnej z przepisami na danym odcinku (tryb SCF) lub jedynie komunikować kierowcy, że jedzie zbyt szybko (SLWF).
Może to przebiegać rozmaicie. Samochód będzie informował o przekraczaniu prędkości w sposób wzrokowy i dźwiękowy, wzrokowy i haptyczny (wyczuwalny jako drżenie, np. kierownicy lub pedału przyspieszenia) albo też jedynie haptyczny. Wybór należy do producenta.
Sygnał dźwiękowy ma narastać i nie może trwać dłużej niż 5 sekund. Ostrzeżenie będzie powtarzało się tym częściej, im większe będzie przekroczenie prędkości. Jeżeli kierowca będzie jechał z prędkością wynoszącą od 100 do 109 proc. wartości dozwolonej, ponowny sygnał pojawi się po 6 sekundach. Jeśli prędkość auta będzie wyższa niż 130 proc. limitu, sygnał pojawi się już po 3 sekundach. Analogicznie będzie z sygnałem haptycznym, ale maksymalny czas wysyłania go będzie trwał aż 12 sekund.
Działanie systemu może opierać się na danych zapisanych w mapach i konfrontowanych z informacjami o położeniu samochodu pochodzącymi z nawigacji GPS. Samochód może też korzystać z danych dostarczanych przez kamerę sprzężoną z oprogramowaniem rozpoznającym znaki. Jeśli producent zdecyduje się na korzystanie z obydwu metod jednocześnie, priorytet mają mieć dane z kamery.
System ISA w trybie regulacji prędkości (SCF) ma zacząć działanie nie później niż 1,5 sekundy od wykrycia, że samochód jedzie za szybko. Układ ma działać przynajmniej od 20 km/h, więc będzie działał również w strefach zamieszkania. ISA może używać hamulców lub ograniczać parametry silnika. Mocniejsze dociśnięcie pedału przyspieszenia będzie jednak powodowało zwiększenie prędkości – ze względów bezpieczeństwa. Nie będzie to jednak wyłączenie systemu, a jedynie jego zawieszenie.
Zgodnie z unijnym rozporządzeniem system ISA będzie można dezaktywować. Producenci zapewne zaproponują do tego osobny przycisk na desce rozdzielczej lub kierownicy. Ewentualnie zaprojektują odpowiednią opcję w menu systemu zarządzania pojazdem. Zgodnie z unijnymi wymogami ISA włączy się automatycznie po każdym uruchomieniu silnika. Czas pokaże, jaki sposób działania systemu wybiorą producenci i – przede wszystkim – czy skłoni to kierowców do wolniejszej jazdy.