Import samochodów już niemal w normie. Liczba rejestracji w czerwcu imponuje
Pandemia koronawirusa zmroziła sprzedaż nowych samochodów, a salony dopiero odbijają się od dna. Sytuacja z importem używanych samochodów wygląda inaczej. W czerwcu 2020 r. do Polski przyjechało już tylko o 9 proc. mniej aut niż w szóstym miesiącu 2019 roku.
09.07.2020 | aktual.: 22.03.2023 10:59
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Używane łapią wiatr w żagle
Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego opublikował dane dotyczące importu używanych samochodów osobowych. W czerwcu do Polski sprowadzono 65 591 pojazdów. To o 9,1 proc. mniej niż w szóstym miesiącu 2019 r., ale jednocześnie o 30,8 proc. więcej niż w maju. Jak wynika z danych, branża szybko odradza się po koronawirusie.
Dane za pierwsze półrocze pokazują spadek importu o 25,9 proc. względem sześciu pierwszych miesięcy 2019 r. Dla porównania w przypadku nowych samochodów sprzedaż w czerwcu 2020 r. była o 20,5 proc. niższa od wartości sprzed roku, a dla pierwszego półrocza liczba ta jest o 35,4 proc. mniejsza niż w porównywalnym okresie 2019 r.
Największy spadek liczby rejestrowanych aut z importu nastąpił w kwietniu. W urzędach zgłoszono wówczas 29,2 tys. pojazdów. Było to o 66,2 proc. mniej niż w czwartym miesiącu 2019 r. W maju spadek wyniósł już 38,5 proc.
Co kupują Polacy?
Pod tym względem dobra wiadomość jest taka, że nastąpił wzrost udziału młodszych aut. Niestety, zmiana jest kosmetyczna, a procentowo prym wciąż wiodą starze pojazdy. Wśród importowanych samochodów zarejestrowanych od stycznia do czerwca 2020 r. 10,7 proc. aut liczyło sobie do 4 lat. Pojazdy w wieku od 4 do 10 lat stanowiły 33,2 proc. importu, a mające więcej niż 10 lat – 56,2 proc. W pierwszym półroczu 2019 r. było to odpowiednio: 10 proc., 33,6 proc. oraz 56,3 proc.
Przybyło samochodów spełniających nowsze, a więc i bardziej restrykcyjne normy emisji spalin. Jak na razie w 2020 r. najliczniej reprezentowaną grupą importowanych pojazdów są auta spełniające normę Euro 4 (37,6 proc.), a na dalszych miejscach uplasowały się Euro 5 (28,4 proc.) oraz Euro 6 (15,4). W porównywalnym okresie 2019 r. pierwsze miejsce również należało do aut spełniających normę Euro 4 (41,0 proc.), a drugie przypadło pojazdom mogącym się pochwalić zgodnością z normą Euro 5 (25,7 proc.), ale już trzecie miejsca należało do pojazdów z Euro 3 (19,2 proc.). Udział aut z normą Euro 6 wynosił zaś wówczas 10,6 proc.
Polacy kupujący importowane auta w 2020 r. najczęściej wybierają pojazdy benzynowe (53,6 proc.). Diesle nie tracą tu jednak tak mocno, jak w przypadku nowych pojazdów, i ich udział wynosi 43,3 proc. Co ciekawe, o ile w pierwszym półroczu 2020 r. liczba importowanych aut benzynowych spadła o 24,2 proc., a diesli o 27,2 proc., to liczba samochodów elektrycznych wzrosła o 57,2 proc., a hybryd o 6,2 proc. Wciąż jest to jednak margines importu – odpowiednio 0,2 proc. oraz 0,7 proc.
Tempo wzrostu importu po złagodzeniu ograniczeń związanych z SARS-CoV-2 jest imponujące. Nie będzie dla mnie zaskoczeniem, jeśli dane za lipiec pokażą ledwo zauważalny spadek względem 2019 r., a nawet niewielki wzrost.