Honker w polskiej armii, czyli Tarpanem w najeźdźcę
Polskie wojsko od wielu lat próbuje dogonić zachodnie armie. Dotacje z Unii Europejskiej oraz wsparcie niektórych sojuszników pomagają zaopatrzyć się w nowoczesny sprzęt. Rodzi się pytanie: czy do nowoczesnego wyposażenia zalicza się 20-letniego Honkera, którego Wojsko Polskie zakupiło w 2010 roku 60 sztuk, a w tym roku 45?
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
140 000 zł za sztukę czyni ten kontrakt wartym 14 700 000 zł. Jeszcze w 2009 roku taki zakup byłby nie do pomyślenia. Ministerstwo Obrony Narodowej planowało wyposażyć naszych żołnierzy w nowoczesne maszyny i stanowczo odmawiało zakupu pojazdu znanego niegdyś pod nazwą Tarpan Honker. Jak się okazuje, już rok później nic nie stanęło na przeszkodzie, by ogłosić cichy przetarg, który wygrała firma DZT – właściciel licencji na produkcję Honkera.
Nasza rodzima konstrukcja jest reklamowana jako do bólu prosta i bezawaryjna, ponieważ... tu nie ma się co zepsuć, bo dodatkowe wyposażenie praktycznie nie istnieje. Faktycznie, jest to atut, którym można się chwalić, ale niekoniecznie reklamując narzędzie pracy. A właśnie tym jest Honker. Nie zapominajmy, że ten samochód ma służyć specjalistom, i to w nie byle jakiej dziedzinie – w wojskowości. Do tej pory wojskowa technika kojarzyła się nieodłącznie z najnowocześniejszymi urządzeniami i rozwiązaniami. Tymczasem naszych chłopaków na wojnę wysyła się w Tarpanach. Oczywiście konstrukcja tę modyfikowano, lecz żadne unowocześnienie nie zastąpi zaprojektowanego od nowa pojazdu.
Problem Honkera jest dosyć skomplikowany. Brak ciągłości w produkcji i nieprzerwane przejmowanie licencji przez kolejne firmy doprowadziły do tego, że obecnie mamy samochód, zmieniany na przestrzeni wielu lat nie przez jednego, ale kilku producentów, z których każdy mógł mieć swój pomysł na tę maszynę.
Dobrym powodem, by kupić Honkera, jest to, że to rodzima konstrukcja. Polski rząd, inwestując w technikę znad Wisły, wspiera polski przemysł, dając mu szansę i środki do rozwoju. Jeśli spojrzymy na to w ten sposób, to bez tego typu kontraktów nigdy nie doczekalibyśmy się polskiego samochodu bojowego.
Oczywiście nie należy spisywać Honkerów na straty tylko dlatego, że to leciwe i proste konstrukcje. Przecież amerykański HMMWV również miał swoje początki w latach 80. XX wieku. Nie zapominajmy też, że w wojsku są potrzebne i takie, proste samochody, lecz nie oszukujmy się – 140 000 zł to dosyć wygórowana cena jak za tak prosty pojazd.
Przemysław, dzięki za cynk!
Źródło: Polityka