Harley wjeżdża na drogi z nowymi maszynami. Będzie coś na prąd i coś w teren
Takich zmian nikt się nie spodziewał. Od wielu lat Harley próbuje zaciągnąć do salonów młodych ludzi, ale tym razem za marketingowymi sloganami idą fakty. Zdjęcia nowych modeli pokazują, że wszystko idzie w dobrą stronę. Chyba że nie.
02.08.2018 | aktual.: 01.10.2022 17:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Informacje dotyczące zapowiadanych zmian w ofercie firmy Harley-Davidson obiegły świat jednośladów w zastraszającym tempie. Okazuje się, że już za około 2 lata z salonów sprzedaży będzie można wyjechać prosto w teren albo jeden z modeli nie tylko nie będzie wibrował, ale też nie będzie wydawał dźwięku. Szok.
Póki co producent ma w przygotowaniu nowe modele bardziej tradycyjnych maszyn, a te zdjęcia wielkiego Pan America są po to, aby zebrać opinie na temat tego pomysłu. Moim zdaniem to strzał w dziesiątkę, bo obiektywnie motocykl nie będzie lepszy od maszyn, które mają w dorobku zwycięstwa w rajdzie Dakar, ale podjechanie na parking tuż przy alpejskiej przełęczy takim Harleyem, to będzie coś. Jeśli motocykl ten nie odniesie sukcesu na rynku, to za kilkadziesiąt lat będzie świetnym i zapewne cennym klasykiem.
Wracając do teraźniejszości. Okazuje się, że ogromna baza klientów na całym świecie kupuje tradycyjne maszyny. Wybierają modele, które można obwiesić dodatkami takimi jak sakwy, frędzle i tony chromu. Nie jestem wielkim fanem przymocowywania do motocykla wszystkiego, co się da, ale za to uważam, że każdy może robić ze swoim motocyklem, co chce. To ci najbardziej kolorowi jeżdżą na zloty i najlepiej się na nich bawią. Druga grupa klientów na nowe pojazdy tej marki wykazuje zainteresowanie, ale szuka czegoś innego. Doskonałym przykładem jest nowy Fat Bob 114. Potężny motocykl z wielkim silnikiem wygląda jak żaden wcześniej. To właśnie na jego widok rzesza ludzi powiedziała: "O! To maszyna dla mnie".
Moja teza została potwierdzona przez menadżera Harleya na Europę Centralną i Wschodnią Marcina Posłusznego:
- Dywersyfikacja modeli, wypuszczanie się na nowe drogi, to również próba zainteresowania marką klientów, którzy do tej pory omijali salony dilerskie szerokim łukiem. Ich skojarzenia związane były bowiem z motocyklami dużymi, ciężkimi i drogimi. Tymczasem Harley już dziś ma w ofercie model StreetRod o pojemności 750 cm3 i cenie 32 900 zł! Ten model, podobnie jak nowy niesamowity Fat Bob, puszcza oko do klientów sugerując: choć do nas, spróbuj, zobacz, jakie mamy fajne nowe motocykle. I to działa. W Polsce sprzedaż nowych maszyn z rodziny Softail (z czego 40 proc. to właśnie Fat Bob) wzrosła w tym roku o 25 proc. w porównaniu do ubiegłego i sprzedaży modeli Dyna oraz Softail łącznie. Dla nas to wyraźny sygnał, że jest to właściwa droga. Nowa droga. I nią zamierzamy podążać.
Okazuje się więc, że im więcej nowości, tym więcej klientów. A przez 115 lat zbudowano już tyle modeli, wersji i odmian tradycyjnych chopperów, soft chopperów i touringów, że trzeba próbować czegoś zupełnie nowego.
Oczywiście nie zapominając o tym, że stali klienci wymieniają swoje maszyny co kilka lat, więc nie można zaniedbać klasycznej oferty.
Moim zdaniem model adventure, czyli nadający się do jazdy poza asfaltem, to megaciekawy pomysł, a jeśli chodzi o motocykl elektryczny, to będę poważne zainteresowany jego zakupem, o ile nie będę musiał w ramach transakcji oddać maszyny z tradycyjnym silnikiem spalinowym.