Gruz na kołach miał wieźć dzieci nad morze. Policja mówi o licznych wyciekach i długopisie
Przypadkowa kontrola autokaru, którym 30 dzieci miało jechać na obóz sportowy, zakończyła się zatrzymaniem dowodu i zakazu jazdy. Funkcjonariusze monieckiej "drogówki" zauważyli wycieki, uszkodzoną przednią szybę i obudowę długopisu zamiast przewodu.
23.08.2021 | aktual.: 14.03.2023 15:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wakacyjne kontrole autobusów to nic nadzwyczajnego. Czasem jednak ich efekt przyprawia o ból głowy i tak było tym razem. Pojazd, który miał wieźć 30 dzieci na obóz sportowy nad morze, nie nadawał się do jazdy.
Choć organizator wyjazdu nie zgłosił autokaru do sprawdzenia, ale policjantom monieckiej "drogówki" udało się zweryfikować jego stan, nim ten ruszył na liczącą kilkaset kilometrów trasę z Moniek (woj. podlaskie) do Władysławowa. Po przejrzeniu listy usterek chce się powiedzieć: "całe szczęście".
Mundurowi dostrzegli uszkodzoną przednią szybą i niesprawną instalację elektryczną. Gdyby tego było mało, odnotowali też liczne wycieki oleju silnikowego, płynu chłodniczego oraz paliwa. To ostatnie płynęło prosto na kostkę wiązki elektrycznej. Ponadto przewód łączący zbiornik wyrównawczy płynu chłodniczego z chłodnicą połączono za pomocą... obudowy długopisu. Pojazd miał też tylko jedną gaśnicę.
Jak łatwo się domyślić, funkcjonariusze zakazali dalszej jazdy i zatrzymali dowód rejestracyjny autobusu.