GM zapowiada redukcję masy i zwiększenie zasięgu gniazdkowozów
Poza brakiem odpowiedniej infrastruktury, która może być jednak tylko kwestią czasu, największym problemem aut o napędzie elektrycznym jest niewielki zasięg, przez który ciężko uznać je za jedyne pojazdy do codziennego użytku. General Motors twierdzi, że już wkrótce będziemy świadkami małej rewolucji.
09.03.2013 | aktual.: 13.10.2022 10:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Poza brakiem odpowiedniej infrastruktury, która może być jednak tylko kwestią czasu, największym problemem aut o napędzie elektrycznym jest niewielki zasięg, przez który ciężko uznać je za jedyne pojazdy do codziennego użytku. General Motors twierdzi, że już wkrótce będziemy świadkami małej rewolucji.
Ekologiczna propaganda, na którą wszystkie koncerny wydają ogromne pieniądze, podobnie jak na zapowiedzi aut o napędzie elektrycznym, które później nie powstają, bardzo widoczna jest zwłaszcza w przypadku gniazdkowozów. Wszyscy wciąż powtarzają, że to samochody nie emitujące CO2, nie myśląc skąd bierze się prąd w gniazdku i nie biorąc pod uwagę jak bardzo środowisko cierpi na samym wyprodukowaniu baterii do tego typu pojazdów.
Tym razem jednak Dan Akerson poruszył inny temat. Dyrektor zarządzający koncernu General Motors wystąpił na konferencji IHS CERAWeek i zapowiedział, że już wkrótce będziemy świadkami małej rewolucji technologicznej w przypadku baterii.
Podobno GM testuje dwa różne rozwiązania pozwalające wydłużyć żywotność baterii litowo-jonowych. Dzięki jednemu z nich maksymalny zasięg gniazdkowozów miałby oscylować w granicy 160 km, podczas gdy dzięki drugiemu, zwiększyłby się on aż do 320 km, co wydaje się już w miarę akceptowalną odległością.
Ponadto Akerson poruszył temat redukcji masy, zapowiadając, że koncern General Motors chce obniżyć masę przygotowywanego auta o napędzie elektrycznym, aż o 15% do 2016 roku. Mowa tutaj oczywiście o wykorzystaniu włókna węglowego czy aluminium. Według Akersona odchudzenie auta o 10% oznacza zmniejszenie spalania aż o 6,5%. Za kilka lat okaże się czy zapowiedzi te były prawdą.
Źródło: WCF