Frog – wróg publiczny i bohater, którego nie doceniamy

Nie oglądałem nagrań Froga do momentu gdy znów zrobiło się o nim głośno za sprawą ostatniego materiału wideo. Nie poznałem tematu bo kompletnie mnie to nie obchodziło. A teraz żałuję…

Frog – wróg publiczny i bohater, którego nie doceniamy
Marcin Łobodziński

29.09.2014 | aktual.: 29.09.2014 18:22

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Frog, Boguś, Robert N… jakby go nie nazywał wiadomo o kogo chodzi. Ja pozostanę przy Frogu. Któż go dziś nie zna? Internet potrafi sprawić, że jedna osoba staje się popularna w ciągu kilku dni nawet nie pokazując twarzy. Telewizja pomogła mu stać się sławnym na skalę kraju. Oczywiście w oficjalnych rozmowach Frog jest wrogiem publicznym numer 1, wariatem, szaleńcem i w niektórych kręgach pewnie już zabójcą, choć nikogo nie zabił, nawet nie spowodował wypadku. Tymczasem w luźnych rozmowach, których nikt nie słyszy facet staje się powoli bohaterem, a przecież jeszcze żyje, jeszcze nie został skazany.

Słowo bohater jest dziś tak wyświechtane i rozwodnione, że zatraciło swoje pierwotne znaczenie. Niekoniecznie musi to być postać pozytywna. Bohaterami są na przykład żołnierze, którzy giną podczas patrolu nikomu nie ratując życia. Bohaterami są lekarze, którzy wykonali swoją pracę albo ludzie, którzy znaleźli pieniądze i je oddali. Tak więc bohaterem dziś może zostać każdy, byle był rozgłos. Przy tych standardach Frog już od dawna jest bohaterem. Nie brakuje bowiem w historii bohaterów negatywnych. Ot choćby Al Capone, który nie był człowiekiem zdolnym do poświęcenia w imię dobra, a jednak jest jednym z bohaterów Ameryki, pisano o nim książki i kręcono filmy. Bohaterem mojego dzieciństwa był „Bandzior” z filmu „Mistrz kierownicy ucieka”, który zwiewał przez ponad godzinę nieudolnym policjantom igrając z nimi i łamiąc przy tym wszelkie zasady bezpieczeństwa.

I tu dochodzimy do sedna sprawy. Frog jest rzeczywistym, współczesnym „Bandziorem”, dzisiejszym Kowalskim ze „Znikającego punktu”. Kpi z policji, prawa i dobrze bawi się tym wszystkim, być może realizując się będąc przy tym znakomitym kierowcą. Doskonale panuje nad samochodem, ma odwagę, której nie ma wielu z nas i to, że nikogo nie zabił to nie jest cud, ale doskonałe zaprzeczenie idiotycznej zasady „Prędkość zabija”. Jego samochód idealnie trafia w polskie gusta. Jest niemiecki, to BMW, auto dla szaleńców, dla wielbicieli prędkości, dla przestępców i wielu o nim marzy. Do tego M3 - najlepsze ze wszystkich. Trudno o lepszy wybór, ma V8 pod maską. Gorzej z kolorem, bo „czarne BMW” brzmi lepiej niż „białe BMW”, ale Challenger Kowalskiego też był biały. Tak czy inaczej, mimo tego, że Frog jest przestępcą, to nagminnie łamiąc zasady idealnie wpisuje się w rolę takich bohaterów jak „Bandzior” czy Kowalski nazwany przez swojego „anioła stróża” Super Soula „ostatnim amerykańskim bohaterem”. Jest współczesnym buntownikiem bez powodu przenosząc w dzisiejsze czasy ideały wolności jednostki tak kochane w latach 60. Jest tym, czego nigdy nie mieliśmy i jeśli jesteście oburzeni, to amerykanie się z Was śmieją.

Każdy oficjalnie go nie lubi i chciałby go widzieć w więzieniu, ale jego filmy mają setki tysięcy oglądających, z pewnością nie brakuje mu fanów i wielu z nas skrycie chciałoby, by długo pozostał nieuchwytny, by nadal kpił z wymiaru sprawiedliwości, by nadal był jedyną interesującą częścią programu „Fakty”, a swoją szaleńczą i romantyczną podróż zakończył jak kinowy bohater, jak legenda, o której będą wspominały kolejne pokolenia, jak Kowalski czy James Dean.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (91)