FIA walczy z EBD w F1 [technika wyścigowa odc. 43]
Większość (jeśli nie wszystkie) zespołów Formuły 1 korzysta z tzw. dmuchanego dyfuzora. Choć FIA częściowo udało się ograniczyć działanie EBD (Exhaust Blown Diffuser), to działacze nie ustają w zwalczaniu tego „zjawiska”.
18.06.2011 | aktual.: 30.03.2023 12:20
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przypomnijmy najpierw, co to jest dmuchany dyfuzor. Jest to dyfuzor, którego wydajność zwiększa się za pomocą spalin (szczegóły możecie odnaleźć klikając w odpowiednie linki na dole). Dyfuzory można podzielić na otwarte i zamknięte. O korzystaniu z otwartych dyfuzorów w tym sezonie nie ma mowy, a wykorzystywanie spalin w zamkniętych jest mocno ograniczone.
Inżynierowie jednak znaleźli lukę w regulaminie, która częściowo pozwala obejść zakaz – kierują spaliny w okolice tylnych opon.
Problemem jednych i drugich dyfuzorów jest spadek skuteczności działania, gdy kierowca zdejmie nogę z pedału gazu. Wtedy spalin jest znacznie mniej i docisk aerodynamiczny zmniejsza się. Zmiany docisku stanowią też pewien problem dla samych zawodników, którzy muszą reagować na zmieniającą się charakterystykę prowadzenia bolidu na zakręcie w momencie puszczania lub wciskania gazu.
Częściowo z kłopotem spadku skuteczności działania dyfuzora, gdy nie jest wciskany gaz, inżynierowie poradzili sobie wykorzystując znane od dawna zjawisko opóźniania punktu zapłonu, które w efekcie choć częściowo podtrzymywało emisję spalin na dyfuzor (szczegóły w linkach).
Efektem ubocznym korzystania z opóźnienia zapłonu jest nie tylko przyspieszone zużycie silnika, ale też wyższa konsumpcja przez niego paliwa. Renault poinformowało, że bolidy Renault i Red Bull w Melbourne zużywały w tym roku około 10% paliwa więcej niż rok temu. Lwią część winy ponosi za to „strzelanie w kolektor”. Dzięki temu jednak wozy utrzymują w miarę stałą wydajność dyfuzora niezależnie od położenia pedału przyspieszenia.
FIA chce jednak walczyć ze „strzelaniem w kolektor” i nakazała zespołom zmiany w oprogramowaniu sterującym silnikiem. Teraz w momencie, gdy zawodnik całkiem zdejmie nogę z gazu przepustnica nie może być uchylona o więcej niż 10%. Oznacza to, że efekt opóźnienia zapłonu najprawdopodobniej będzie ograniczony, ale nie wiadomo w jakim stopniu, bo nie wiadomo na ile do tej pory przepustnice w autach w takiej sytuacji były uchylone.
Początkowo nowy przepis miał wejść w życie podczas GP Hiszpanii, potem przesunięto datę jego wprowadzenia do GP Kanady. Ostatecznie, o czym pisał Bartosz, zmiana zostanie wprowadzona 10 lipca podczas GP Wielkiej Brytanii. O tym, kto może najwięcej stracić, a kto zyskać na tym zakazie, wczoraj napisał Bartosz.
Zobacz też:
W poprzednim odcinku:
Źródło: scarbsf1