Elektryczny "Maluch" z Bielska-Białej. Powstał w garażu pasjonata
O tym Fiacie 126p nie można mówić “Kaszlak”, Zamiast charakterystycznego dźwięku dwucylindrowego silnika podczas jazdy towarzyszy jedynie szum opon. Za tylną kanapą ma bowiem elektryczny motor.
15.12.2017 | aktual.: 14.10.2022 14:34
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Samochód powstał w Bielsku-Białej, mieście „ojczystym” dla kultowego już auta miejskiego. Jego autor – dla znajomych Tomek Amotek – opowiedział o projekcie w rozmowie z portalem dziennik.pl. Zbudował go od podstaw, a cały proces zajął około rok. Elektryczny „Maluch” powstawał w garażu przy blokowisku.
Pan Tomek od dziecka lubił zarówno Fiata 126p, jak i elektrotechnikę. Dopiero w 2009 roku zdecydował się połączyć dwie pasje i rozpoczął zbiórkę pieniędzy na stworzenie tego pojazdu. Koszty nie były małe, bowiem sam silnik z osprzętem pochłonął 16-17 tys. zł. Łącznie przeróbka z remontem wyniosły ok. 20 tys. zł, nie licząc poświęconego na to czasu. Sporo, ale ciągle jest to zauważalnie taniej niż jakikolwiek elektryczny samochód na rynku.
Jednak w przypadku większości podobnych projektów nie można ich porównywać z tym, co jest w salonach. Samochody elektryczne robione w domowym zaciszu często mają tragiczny zasięg i osiągi śpiącego wieloryba.
Tymczasem pan Tomek zapewnia, że jego „Maluch” jest dynamiczniejszy od spalinowego odpowiednika. Nie jest to wielki wyczyn (większość suszarek do włosów rozpędzi się do większej prędkości niż Fiat 126p), ale v-max na poziomie 110 km/h w zupełności wystarczy do sprawnego przemieszczania się po mieście.
Skoro już mowa o suszarkach do włosów, mają one niezwykle ważną rolą w tym aucie. Służą do ogrzewania wnętrza. Właśnie przez to nie znamy realnego zasięgu e-Malucha. Drugą sprawą jest niska temperatura, która negatywnie wpływa na wydajność zastosowanych ołowiowych akumulatorów. Łącznie jest ich 10, a naładowanie ich trwa ok. 8 godzin.
Nie ukrywam, że po cichu zazdroszczę takiego auta właścicielowi. Sam od lat najchętniej jeździłbym po mieście elektrycznym „Maluchem”. Niestety, projekt ten może służyć jedynie za inspirację – pan Tomek nigdzie nie rysował planu samochodu, wszystko wykonywał „z głowy”. W wywiadzie mówi jednak, że nie wprowadzał dużo zmian w nadwoziu. Swoim Fiatem jeździ po Bielsku-Białej od sierpnia.
Moim zdaniem trzeba tę wiadomość jak najszybciej przekazać Tomowi Hanksowi. Co prawda stworzenie jego Malucha było niezwykle kosztowne, ale z pewnością byłby zainteresowany elektryfikacją go. Aktor nie kryje się ze swoimi poglądami na temat ekologii, a ponadto w Los Angeles trochę wypada jeździć czymś na prąd.