Opony wybuchają również w osobówkach. Już odnotowano pierwsze przypadki

Utrzymująca się wysoka temperatura stawia przed kierowcami kolejny problem. Najbardziej narażeni są kierowcy, którzy poruszają się na długich trasach i zaniedbują stan swojego auta. W najlepszym przypadku skończy się zniszczeniem opony, w najgorszym – poważnym wypadkiem.

Z racji upałów na taki problem narażone są też "osobówki"
Z racji upałów na taki problem narażone są też "osobówki"
Źródło zdjęć: © GITD/materiały prasowe
Mateusz Lubczański

14.06.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:43

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

O problemie doniósł nam pan Sebastian, nasz czytelnik, który zauważył auta z powtarzającym się problemem.

– Jechałem autostradą z Łodzi do Warszawy, a na całym odcinku zatrzymywały się samochody z całkowicie zdemolowanymi oponami. Nie była to kwestia rozsypania czegoś na drodze, bo dzieliła ich za duża odległość. W większości przypadków opony były już nie do odratowania – opowiada.

Oczywiście widok rozerwanych gum samochodów ciężarowych nie jest specjalnie zaskakujący, ale analogiczna sytuacja w "osobówce" jest już nietypowa, choć nie niemożliwa. Rozgrzany asfalt osiąga temperaturę 60-65 stopni Celsjusza. Wówczas staje się miękki, a ciężkie pojazdy wyciskają w nich koleiny. Cierpią również opony.

Eksplozja opony w pomocy drogowej kosztowało życia matki z dzieckiem w 2014 roku.
Eksplozja opony w pomocy drogowej kosztowało życia matki z dzieckiem w 2014 roku.

Oczywiście sama temperatura to jeszcze nie wszystko. Najczęstszym problemem opon jest jazda ze zbyt niskim ciśnieniem powietrza (lub też bardzo wysokim), przez co ogumienie nie układa się na drodze tak, jak powinno, rozgrzewając się podczas jazdy tym bardziej, im szybciej jedziemy. Jeśli wjedziemy na coś ostrego, nawet mniejszy kamień, opona może po prostu nie wytrzymać. Również wiek ma niebagatelne znaczenie – gumy starsze niż 10 lat tracą swoje właściwości.

Oczywiście eksplozję opony trudno przewidzieć, wszak nie będzie ona wcześniej sygnalizować jakichkolwiek problemów. Gdy już do niej dojdzie, najlepiej powstrzymać się od naciskania hamulca, a po prostu spokojnie wytracić prędkość. W teorii można założyć koło dojazdowe i powoli udać się w dalszą podróż. Niestety, w niektórych przypadkach trzeba będzie zadzwonić po lawetę, bowiem producenci coraz częściej proponują zestaw naprawczy (czyli lepik do ogumienia) niż koło zapasowe (a pełnowymiarowe to jeszcze większa rzadkość).

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (19)