Egzekwowanie korytarza życia. Służby nie będą pomagać policji, ale kierowcy nie będą bezkarni
Od 6 grudnia 2019 r. w razie zatoru kierowcy zobowiązani są do tworzenia korytarza życia. Wiadomo już, jak straż pożarna i ratownicy medyczni będą podchodzić do egzekwowania nowego prawa. Kierowcy nie muszą bać się "donosów", ale nie oznacza to, że zawsze będą bezkarni.
09.12.2019 | aktual.: 22.03.2023 17:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Bez denuncjacji
Zgodnie ze znowelizowanymi przepisami kierowcy w warunkach zwiększonego natężenia ruchu w celu umożliwienia swobodnego przejazdu pojazdom uprzywilejowanym mają obowiązek stworzyć korytarz życia. Choć zarówno ten przepis, jak i sposób jego utworzenia - zgodny z zasadą prawej dłoni - nie budzą wątpliwości, to zastanowienie budzi kwestia egzekwowania nowego prawa. Czy ratownicy będą dzielić się z policją nagraniami, jeśli w drodze na miejsce wypadku nie zastaną korytarza życia?
- Polskie Towarzystwo Ratowników Medycznych z dużą satysfakcją przyjęło wprowadzone rozwiązanie. Problem z utrudnieniem dojazdu ambulansu do miejsca zdarzenia, jest dużym problemem dla zespołów ratownictwa medycznego. Zachęcamy uczestników ruchu drogowego do aktywności i przekazywaniu takich nagrań organom ścigania. Natomiast nie będziemy namawiać ratowników medycznych do rejestrowania tego typu sytuacji z uwagi, że ambulanse nie są wyposażone w tego typu urządzenia. Wolimy, aby kierowca ambulansu skupił się na wykonywaniu swoich czynności a nie rejestrowaniu ruchu drogowego - informuje autokult.pl Jarosław Madowicz, prezes zarządu głównego Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych.
W podobnym tonie wypowiada się rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej, st. bryg. Paweł Frątczak. - Nie mamy jakiejkolwiek umowy z policją co do przekazywania nagrań. Poza tym nie każdy wóz straży pożarnej posiada rejestrator jazdy. Sądzę, że częściej tego typu kamery znajdują się w wozach ochotniczej straży pożarnej.
Bezkarności nie będzie
Taka właśnie sytuacja miała miejsce na autostradzie A2. Jednostka OSP z miejscowości Lutol Suchy ruszyła na pomoc do uczestników sobotniej kolizji. Niestety, zamiast przewidzianego przepisami korytarza życia strażacy zastali chaos i samochody uniemożliwiające swobodny przejazd. W samochodzie ratowników była kamera, która zarejestrowała całą sytuację, a film trafił do mediów społecznościowych. Jak zapowiada policja z Gorzowa Wielkopolskiego, wobec kierowców, którzy nie zastosowali się do nowych przepisów zostaną wyciągnięte konsekwencje.
To oczywiste, że policja nie może być wszędzie. Jeśli na miejsce wypadku pierwsi dojeżdżają strażacy czy ratownicy medyczni, przejazd ich pojazdu utoruje drogę. Wówczas policja może pojawić się już po unormowaniu się sytuacji. Nawet wówczas nie oznacza to jednak, że kierowcy, którzy nie zastosowali się do przepisów, nie poniosą kary. Film dokumentujący zdarzenie może trafić do sieci lub wprost na policję. Wystarczy, że kamerę ma wóz ratowników czy nawet jeden z kierujących.
Funkcjonariusze spodziewają się, że do końca 2019 r. na policyjne skrzynki mailowe "Stop agresji drogowej" w całym kraju trafi ok. 30 tys. filmów. Oznaczałoby to niemal dwukrotny wzrost liczby zgłoszeń względem 2018 r. To właśnie tą drogę mogą wybrać kierowcy, którzy postanowią piętnować niezgodne z przepisami zachowania. Zyskamy na tym wszyscy, bo przecież każdy może stać się ofiarą wypadku drogowego.