[Notka z drogi] Strzelanie i podpalanie - czyli coś, co tygryski lubią najbardziej
Notka z drogi: krótka informacja o tym, co mnie zirytowało, zniesmaczyło, wystraszyło bądź zachwyciło i uszczęśliwiło. "Endżoj"
19.02.2014 | aktual.: 08.10.2022 09:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zielone... A facet stoi... Zagląda swojej kobiecie pod spódnicę i dalej stoi... A zielone się świeci... W tym wypadku zamontowałbym specjalne czujki przy skrzyżowaniach. Postawiłbym obok drogi miotacz ognia, który zwyczajnie uruchamiałby się, jeśli w ciągu trzech sekund od zapalenia zielonego światła pierwszy samochód wciąż by się nie ruszał. Oczywiście w przypadku awarii ludzie płonęliby żywcem, ale jakieś straty trzeba ponieść. Dla dobra ogółu oczywiście.
Poza tym mam wrażenie, że z kolejnego pomysłu zadowoleni będą panowie ze straży miejskiej. No może nie oni, ale nas będzie to na pewno cieszyć. Znalazłem im bowiem do roboty coś, co nie będzie wadzić normalnym, zdrowym na umyśle ludziom. Wyposażę ich (jak dojdę do władzy :P) w wiatrówki i postawię przyczajonych obok dzikich wysypisk śmieci. Za każdą wyrzuconą jednostkę będą oddawać jeden strzał. Ma to wiele korzyści. Widząc auto sąsiada z kilkudziesięcioma odpryskami będziemy mogli go zwyczajnie wyśmiać, dzięki czemu zaprzestanie on swych haniebnych czynów. Ah, jak dobrze wykorzystać stary, zakorzeniony, idiotyczny, ale wciąż funkcjonujący motyw: "co ludzie powiedzą?". W ten sposób znikną dzikie wysypiska chciwych buców mających za nic czystość środowiska. Nie chodzi mi tu w żadnym wypadku o zanieczyszczanie atmosfery i inne pierdoły. Nie, nie. Jest to zwyczajnie niemiłe dla oka, a mój zabieg będzie oszpecać tylko samochody, z których wyrzucane są pralki, umywalki, telewizory „z dupą” i inne.
Dobra, po podpaleniu i ostrzelaniu kilku aut przyszedł czas na osoby, dla których czas płynie w trochę innym kierunku, a skoro nie są niczym naćpani (mam nadzieję, że tacy nie biorą udziału w ruchu drogowym) nie ma uzasadnienia dla ich poczynań. Dlaczego? Ponieważ sam już nie wiem jak wytłumaczyć to, że zdarza im się włączyć kierunkowskaz w połowie manewru skręcania. W najlepszym przypadku uruchamiają go równolegle z ruchem kierownicy. Dla tych niezwykłych osobników, niewytłumaczalnych ekscesów przyrody, których ścieżki myślowe pozostaną niezbadane jeszcze przez wieki mam pewien apel. Proszę, abyście pomyśleli nad tym co robicie i co chcecie zrobić na drodze oraz co mogą zrobić inni. Wychylenie tego magicznego patyczka znajdującego się za kierownicą, który jest w zasięgu palca lewej ręki jeszcze – olaboga – przed skrętem nie spowoduje otwarcia portalu do innego wymiaru. Kelud nie wybuchł dlatego, że ktoś włączył kierunkowskaz przed skrętem, więc używajcie tych mrugających światełek zawczasu.
Łał. Trzy akapity i pozbyłem się problemu śmiecenia oraz usprawniłem ruch na drodze. Gdybym napisał książkę chyba zmieniłaby świat bardziej niż Biblia... Ale, gdyby ktoś miał jakieś obiekcje – to był ż a r t.