Dakar 2022: Toyota wygrała, ale to hybryda Audi pokazała, kto będzie rządził
Katarski kierowca Toyoty, Nasser Al-Attiyah, wygrał tegoroczną edycję Rajdu Dakar w kategorii samochodów. Kuba Przygoński po prostu nie miał czym się ścigać, a hybryda Audi już sieje postrach w stawce.
14.01.2022 | aktual.: 14.03.2023 13:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Od samego początku do końca Nasser Al-Attiyah (Gazoo Racing) był nie tylko faworytem, ale i liderem. Ani razu nie utracił prowadzenia i kontrolował tempo swojego największego tegorocznego rywala – Sebastiena Loeba kierującego buggy o nazwie Hunter (Bahrain Raid Extreme). Mistrz WRC znów musi odłożyć zwycięstwo w Dakarze na kolejny rok. W przypadku Nassera jest to jego czwarta wygrana w karierze i druga z Toyotą.
Trzecie miejsce zajął inny kierowca Toyoty – z zespołu Overdrive. Saudyjczyk Yazeed Al-Rajhi osiągnął swój najlepszy rezultat z Dakarze. Czwarta pozycja przypadła Orlando Terranovie w takim samym pojeździe jak Sebastien Loeb.
Tegoroczny Dakar został zdominowany przez nową kategorię pojazdów 4x4 klasy T1+. Najszybszym samochodem należącym do klasy T1 i dodatkowo najszybszym tylnonapędowym było Mini JCW Polaka Jakuba Przygońskiego (6. miejsce). Jego buggy przygotowane przez X-Raid od samego początku nie mogło jednak trzymać takiego tempa jak samochody T1+ z napędem 4x4.
Dakarowa ciekawostka, czyli zespół Audi wystawiający hybrydę z napędem elektrycznym o nazwie RS Q E-Tron, zakończył na 9. miejscu (Mattias Eksrom), 12. (Carlos Sainz) i 41. (Stephane Peterhansel). Drużyna Audi pokazała bardzo dobre tempo samochodu, ale liczne usterki nie dały jej szans na walkę o czołowe pozycje w klasyfikacji generalnej.
Polacy blisko podium w klasie SSV
Kategoria T4, czyli bliskie produkcyjnym pojazdy typu SSV (side-by-side vehicle), to jedyna klasa, w której mogliśmy liczyć na realne zwycięstwo.
Marek Goczał z Łukaszem Łaskawcem i Michał Goczał z Szymonem Gospodarczykiem tryumfowali łącznie na ośmiu etapach, a ponadto jeden wygrał inny kierowca – Aron Domżała (z Maciejem Martonem). Niestety przez różne przygody i problemy, pomimo wyśmienitego tempa udało się osiągnąć aż i tylko 4. miejsce (Marek Goczał), 5. miejsce (Michał Goczał) oraz 9. miejsce (Aron Domżała).
Marek Goczał jeszcze przedostatniego dnia był trzeci i mógł liczyć na podium, ale finalnie najszybszy okazał się jego największy rywal - Litwin Rokas Baciuska. To on odebrał trójkę polskiej załodze.
Zwycięzcą kategorii SSV został Amerykanin Austin Jones, który zaciekle walczył ze swoim hiszpańskim kolegą zespołowym Gerardem Farresem Guellem. Ostatecznie Hiszpan musiał zadowolić się drugą pozycją.
Totalna dominacja Kamaza
Odważnym byłoby stwierdzenie przed Dakarem, że rajdu nie wygra któraś z załóg teamu Kamaz-Master, ale tak dużej dominacji konkurencja mogła się nie spodziewać. Rosyjskie ciężarówki zawsze były w czołówce i konsekwentnie dążyły do zajęcia całego podium. Warto wspomnieć, że kamazy wygrywają Dakar od 2017 nieprzerwanie, a ich dominację trwającą od 20 lat udało się przełamać tylko 3-krotnie.
W tym roku na najwyższym stopniu podium stanął, podobnie jak w ubiegłym, Dmitry Sotnikov. Kolejne pozycje zajęli (kierowcy): Eduard Nikolaev, Anton Shibalov i Andrey Karginov. Dopiero piąte miejsce należało do innej załogi niż rosyjska. To Petronas Team de Rooy Iveco z Janusem van Kasternem za kierownicą i... Polakiem Darkiem Rodewaldem w roli mechanika.
Kategorię motocykli i quadów opisał Szymon Jasina
Problem tegorocznego Dakaru – klasy
Tegoroczny Dakar pokazał, że przyszłoroczny może być jeszcze bardziej problematyczny. Podział na samochody typu buggy i 4x4 od kilku lat jest kłopotem dla osób stanowiących regulamin techniczny. W Dakarze 2021 buggy dominowały przez większe koła i bardziej odporne na przebicie opony. Większe koła i dłuższy skok zawieszenia miały służyć jako rekompensata za brak napędu 4x4.
W tym roku dla klasy T1+, będącej rozwinięciem klasycznej T1, przewidziano te same "udogodnienia" do dla buggy, a jednocześnie zmieniono trasę rajdu tak, żeby było mniej fragmentów z kamieniami, które przecinają opony. Efekt – totalna dominacja samochodów 4x4.
Eksperymentalny start na dość nierównych zasadach zespołu Audi i ich hybrydowego buggy pokazał, że stworzenie zasad dla takich pojazdów na przyszły rok może być jeszcze większym problemem w zakresie regulacji technicznych. Gdyby nie awarie, Audi prawdopodobnie "zniszczyłoby" całą konkurencję. Właściwe zbalansowanie tego samochodu względem buggy T1 oraz aut T1+ będzie nie lada wyczynem, choć już mniej więcej wiadomo, jakie atuty ma niemiecka hybryda.
W przyszłym roku albo toyota musi stać się szybsza, a buggy mieć jeszcze więcej mocy i prędkości, albo samochody z elektrycznym napędem muszą mieć spore ograniczenia. A jednak nie o to chodzi w rozwoju sportowej elektromobilności.