Co zrobić, gdy z dwóch pasów robi się jeden? Policjant mówi jedno, ekspert drugie

Na drogach nie brakuje miejsc, gdzie jeden pas nagle się kończy i z dwóch robi się jeden. Kto wtedy ma pierwszeństwo? Przepisy powinny odpowiadać na to pytanie jednoznacznie. Niestety, wiele zależy od ich interpretacji. W efekcie kierowca, który sądzi, ze jedzie prawidłowo, może spowodować kolizję i dostać za to mandat – od 200 do 500 zł.

Plac Konstytucji w Warszawie to jedno z miejsc, gdzie z dwóch pasów ruchu robi się jeden
Plac Konstytucji w Warszawie to jedno z miejsc, gdzie z dwóch pasów ruchu robi się jeden
Źródło zdjęć: © Fot. Zrzut ekranu/Google Maps
Michał Zieliński

14.02.2019 | aktual.: 28.03.2023 11:50

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Temat kończących się pasów ruchu został poruszony na początku lutego przez posła PO Józefa Lassotę. W interpelacji do ministra infrastruktury, Andrzeja Adamczyka zauważył, że obecnie prawo można interpretować na dwa sprzeczne ze sobą sposoby.

Dwie teorie

Z jednej strony mamy zasadę prawej ręki, która nakazuje, by kierowcy ustępowali pierwszeństwa samochodom jadącym z prawej strony. Z drugiej, jeśli kończy się prawy pas to jadący po nim powinni ustąpić pierwszeństwa tym z lewej, których pas ma kontynuację.

Jedź bezpiecznie odc. 733 (Myślenice - niejasny temat pasów ruchu)

Pierwszy punkt widzenia przedstawia policja. Drugi – Sekretarz Wojewódzkiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w Krakowie, Marek Dworak, który wyłożył swoją interpretacją przepisów w programie telewizyjnym. Kto ma rację?

Przepisy jedno, rzeczywistość drugie

Jeżeli dojdzie do kolizji, to policjant będzie osobą wystawiającą mandat. Choćby dlatego powinniśmy jeździć według wykładni podawanej przez policję. Oznacza to, że pierwszeństwo będzie mieć samochód z prawej, nawet jeśli to lewy pas ma kontynuację.

Można obawiać się, że to potencjalnie doprowadzi do sytuacji, gdzie kierowcy bez zastanowienia wjeżdżają przed auta jadące swoim pasem. Tutaj warto sięgnąć do ustawy Prawo o ruchu drogowym, która zabrania takiego działania.

Art. 3. 1. Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga - szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę. Przez działanie rozumie się również zaniechanie.

Jazda na suwak ciągle w poczekalni

Tak więc choć kierowcy jadący z prawej mają pierwszeństwo, nie powinni automatycznie zakładać, że inni ich wpuszczą. Najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji byłaby jazda "na suwak" i choć wielu kierowców stosuje tę zasadę, w Polsce nie jest to obowiązek.

Ministerstwo obecnie pracuje nad wprowadzeniem odpowiednich przepisów. Miały pojawić się do końca 2018 roku, lecz tego terminu nie udało się dotrzymać. Czy uda się je wprowadzić w tym roku? Miejmy nadzieję.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (51)