Chinka wytoczyła wojnę policjantom. Złapali ją, lecz kara była śmiesznie niska
Pewna Chinka miała już po dziurki w nosie kontroli drogowych, które kosztowały wiele jej firmę. Jej karkołomny pomysł działał świetnie przez kilka miesięcy. Kara jednak wcale nie zniechęca do podjęcia następnej próby.
04.03.2024 19:38
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wielu osobom zdarza się szukać okazji, by możliwie jak najczęściej unikać kontroli drogowych. Sposobów jest wiele — zapamiętywanie najczęstszych miejsc postojów policjantów, korzystanie z aplikacji czy antyradarów. W Chinach wymyślono jednak równie pokręcony, co szalenie skuteczny pomysł.
Na czym polegał cały proceder? Kobieta miała dość policjantów, którzy karali mandatami kierowców firmy transportowej — była jedną z jej właścicielek. To właśnie dlatego postanowiła zakraść się pod komisariat i jak gdyby nigdy nic zamontować w radiowozach nadajniki GPS.
Już samo zakradnięcie się na komisariat w celu grzebania przy samochodach wydaje się mocno nielegalny, a co dopiero montaż urządzeń śledzących. Co jednak zaskakujące, akcja sama w sobie zakończyła się pełnym sukcesem. W sześciu radiowozach udało się zamontować GPS-a, a co najlepsze nadajniki działały bez zarzutu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kobieta mogła w czasie rzeczywistym śledzić pozycję każdego z pojazdów, a w razie zagrożenia kontrolą poinformować kierowców, gdzie znajduje się policja. Dzięki temu przez długi czas unikano konfrontacji z funkcjonariuszami.
Śledziła mechaników, wpadła podczas kontroli technicznej. Kara? Ledwo odczuwalna
Sielanka skończyła się jednak w momencie, gdy jeden ze śledzonych radiowozów trafił na przegląd techniczny. Mechanik dość szybko znalazł nielegalnie zamontowany nadajnik, a na kontrolę od razu wysłano pozostałe auta. Ostatecznie znaleziono wszystkie urządzenia, a po krótkim dochodzeniu także i osobę, która stała za ich szemranym montażem.
Wielomiesięczne szpiegowanie policji zapewne musiało skończyć się surową karą, co nie? No cóż, niekoniecznie. Rzeczywiście kobieta z Xiangyang została uznana winną i skazaną. Wyrok był jednak naprawdę łagodny — grzywna wynosząca w przeliczeniu na nasze pieniądze ok. 280 złotych, a wcześniej 8 dni aresztu.
Pomijając już fakt, że zapewne suma unikniętych przez ten czas mandatów musiała być wyższa niż ta wspomniana wyżej, taka niska grzywna za szpiegowanie policji jest naprawdę zaskakująca. Nie wyszło więc chyba aż tak źle, prawda?