Chińczycy w Polsce z zadyszką. Za kilka miesięcy będzie się działo
Chińskie samochody nie sprzedają się w 2023 roku tak dobrze, jak przewidywano. Biorąc jednak pod uwagę liczbę importerów, już niedługo polskie drogi mogą się zapełnić czterema kółkami z Państwa Środka.
15.10.2023 | aktual.: 15.10.2023 10:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Choć targi motoryzacyjne w Monachium dobitnie pokazały, że europejski przemysł motoryzacyjny musi mocno przemyśleć swoją strategię w obliczu chińskiej ofensywy, tak w Polsce auta z państwa środka cały czas są co najwyżej ciekawostką.
Ciekawe dane dostarcza Instytut Badań Motoryzacyjnych SAMAR, który wskazuje, że przez pierwsze 9 miesięcy tego roku zarejestrowano 69 chińskich pojazdów, oczywiście elektrycznych. Dla porównania analogiczny okres w 2022 roku był znacznie lepszy – wtedy na drogi wyjechało 136 chińskich elektryków.
Ta różnica może wynikać z faktu, że aż 135 egzemplarzy sprzedała marka Seres. Wówczas jej asem w rękawie był fakt, że samochody były dostępne od ręki. W tym roku jednak sytuacja wygląda zupełnie inaczej, gdyż polski importer wycofał się ze sprzedaży modelu 3. Seresa już nie ma – przynajmniej na razie.
Zobacz także
O ile jednak sprzedaż utrzymuje się na stosunkowo niskim poziomie, tak firmy chińskie wprost pączkują na polskim rynku. Najwięcej aut zarejestrował Maxus (28 egzemplarzy), później mówimy o markach Skywell (24), Nio (3), Leapmotor (2), Hongqi (2), JAC (1) oraz BYD (1). Obecna jest również marka LEVC (London Electric Vehicle Company), która sprzedaje elektryczne taksówki znane wprost z ulic Londynu.
Zobacz jeden z modeli marki Hongqi (czyli Czerwony Sztandar)
Jakby tego było mało, jeszcze w tym roku na rynku ma pojawić się Omoda, oraz brytyjskie, przynajmniej historycznie, MG, które dziś w praktyce jest chińską marką. Centrala europejska już to potwierdziła. Co istotne, MG okazało się prawdziwym hitem na Wyspach, gdzie rodzinny model 4 sprzedawany jest za równowartość ok. 130 tys. zł. Za tę kwotę trudno kupić w Polsce nawet nowego, elektrycznego fiata 500.
Skąd taka ekspansja Chińczyków w Europie?
Państwo Środka miało olbrzymi problem by wprowadzić swoje samochody na europejskie drogi. Było to głównie spowodowane wyśrubowanymi normami emisji spalin, które wymagały olbrzymich inwestycji. Gdy przepisy sprawiły, że zaczął liczyć się napęd elektryczny, Chińczycy zdecydowali się nawet na sprzedawanie pojazdów po kosztach, by tylko zdobyć rynek. O ile już są widoczni w innych europejskich krajach (jak np. marka DR we Włoszech), tak ten okres w Polsce dopiero nadchodzi.