Ceny LPG rosną i właściciele diesli zaczynają się martwić
Wiem, że tytuł wydaje się niedorzeczny, ale sam byłem przez ładnych kilka lat użytkownikiem samochodu z instalacją gazową i obserwowałem pewną zależność: gdy ceny LPG idą w górę, najczęściej wypowiadają się właściciele samochodów z silnikiem Diesla.
11.08.2014 | aktual.: 08.10.2022 09:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nie od wczoraj wiadomo, że trawa u sąsiada zawsze jest ładniejsza i lepiej byłoby, gdyby uschła. Nawet gdyby miała uschnąć moja, to lepiej, niż miałbym patrzeć jak sąsiadowi rośnie ładniejsza. Podobnie jest z samochodami. Cóż to za piękny widok gdy na poboczu stoją trzy, niezbyt mocno rozbite auta. Dobrze tak prawie zatrzymać się i popatrzeć. A że z tyłu korek... ja swoje odstałem. A jak dobrze tym śmierdzielom, że gaz drożeje. Wreszcie zmądrzeją i kupią diesla.
Wracając jednak do tematu, bo nie o charakterze Polaków chciałem tu napisać. Niepokojąco rosną ceny gazu propan-butan (LPG), którym zasilana jest duża część polskich samochodów. W tym samym czasie ceny benzyny i oleju napędowego nieznacznie spadają. Tak czy siak, ceny wszystkich paliw rosną, ale warto zasiać trochę paniki wśród użytkowników LPG. Najwięcej odzywają się użytkownicy diesli.
To oni najbardziej się troszczą o sytuację materialną użytkowników. Zresztą to oni najczęściej podnoszą głos, że LPG niszczy silniki benzynowe, nie zauważając, że silniki Diesla niszczą same siebie. Ceny gazu nie mają nic wspólnego z cenami benzyny i ropy z motoryzacyjnego punktu widzenia. Podrożeje ogrzewanie gazowe, ale użytkownicy samochodów z LPG mają to… wiecie gdzie. Dla nich bez znaczenia jest czy samochód spali 10 czy 12 l/100 km, choć też faktem jest, że cena 2,40 zł wygląda zdecydowanie lepiej niż 2,65 zł.
Pamiętam, że jak miałem auto na gaz to dostawałem niezliczone pytania pokroju: czy się opłaca, jaką instalację założyć, czy ten samochód pojedzie na gazie…? Jednak gdy ceny gazu - które zawsze były stabilne i na poziomie mniej więcej połowy ceny ON - tylko trochę drgnęły w górę (zwłaszcza w okresie zimowym) to niektóre osoby mówiły: nie będzie się opłacało jeździć na gazie. To interesujące, ale widocznie niektórzy znają inną matematykę.
Tymczasem trzeba sobie uświadomić, że jazda na gazie będzie się opłacała nawet wtedy, gdy ten dojdzie do ceny 3 zł/litr. O ile wahania ON na poziomie 10 gr to poważna sprawa na poziomie gospodarki całego kraju, użytkownicy LPG mają gdzieś czy płacą 2,5 czy 2,65 zł. Dla nich zatankowanie 40 litrów gazu będzie kosztowało 6 zł więcej. I nie ma znaczenia fakt, że pokonają dystans 3 razy mniejszy niż na pełnym zbiorniku ON. Liczy się wydatek przy dystrybutorze, w pewnym sensie rozłożony na raty (trzy tankowania zamiast jednego), a nie miesięczne wydatki na paliwo. Osoby jeżdżące na gazie ze względów ekonomicznych i tak pewnie nie tankowałyby 50-litrowego zbiornika ON do pełna za 265 zł. Sam teraz jeżdżę dieslem z cysterną pod podłogą i po prostu nie mam ochoty wlewać w auto 300 zł na raz.
Temat LPG ma jeszcze inną stronę. Są przecież warsztaty zakładające instalacje. Te już teraz dostają po tyłku, bo proste silniki benzynowe zaczynają przechodzić do historii, a te z bezpośrednim wtryskiem nie bardzo nadają się do zagazowania. Jednak i tu nie ma się co martwić, ja się nawet cieszę. Z rynku masowo znikają druciarze z instalacjami sekwencyjnymi za 2 tysiące. Pozostaną tylko prawdziwi fachowcy.
Kiedy nie będzie się opłacało zakładać instalacji gazowej? Mamy jeszcze spory limit. Tak jak różne serwisy internetowe zasypują nas cenami litra czy baryłki okraszając to sytuacją polityczną w Iraku, tak teraz ja trochę zasypię Was liczbami. Obecnie przy cenach PB 5,65 zł i LPG 2,65 zł koszt założenia instalacji gazowej za 4000 zł, przy miesięcznym przebiegu 2000 km zwróci się po niewiele ponad roku. Zakładając, że na benzynie samochód pali 7 l/100 km, a na gazie 9 l/100 km. Nawet podnosząc cenę gazu do 3 zł/l przy tej samej cenie benzyny – co jest nierealne – zwrot instalacji nastąpi mniej więcej po 1,5 roku. A może porównamy z dieslem? Miałem taką możliwość.
W naszej redakcji niedawno porównaliśmy dwie Astry: LPG i diesla. Opel proponuje instalację gazową do Astry z silnikiem 1,4 Turbo (140 KM). Średnie spalanie gazu na poziomie 8,2 l/100 km wynikało z mojej stosunkowo lekkiej nogi, ale nawet zakładając 10 l/100 km, to przy obecnych cenach paliw koszt przejechania 100 km wynosi 26,5 zł + symboliczne 2 zł na benzynę. Łącznie 28,5 zł. Astra diesel spaliła średnio 4,8 l/100 km, ale zaokrąglijmy do 5. Tu koszt przejechania 100 km wynosi 26,4 zł. 2 zł różnicy na korzyść diesla. Kiedy więc zakup 110-konnego diesla, kosztującego 3400 zł więcej będzie bardziej opłacalny? Po przebiegu 162 tys. km, czyli mniej więcej w momencie sprzedaży auta, gdy lada chwila zacznie się sypać. Jednak my mieliśmy diesla droższego o 5800 zł (130 KM). Różnica nigdy się nie zwróci, bo trzeba nim przejechać ponad 270 tys. km. W tym czasie oba silniki będą już pewnie kupą złomu.
Tak więc użytkownicy diesli, możecie spać spokojnie. Ceny gazu na razie nie spędzają snu z powiek użytkownikom LPG. Problem pojawi się jeżeli Ukraina zablokuje transport gazu z Rosji. Wtedy nikt nie będzie spał spokojnie.