Być albo nie być dla wielu aut. Ten element to szansa dla Polski
Auta stojące na przyfabrycznym parkingu bez boczków drzwi czy elektroniki to już niemal standard. Teraz okazuje się, że pojawiają się braki w "układzie nerwowym" pojazdów. Kilka kilometrów kabli z Ukrainy to być albo nie być dla wielu egzemplarzy.
19.04.2022 | aktual.: 14.03.2023 12:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Koniec marca 2022 roku. Na parkingach przy czeskich fabrykach Škody stoi 20 tys. pojazdów, które choć opuściły fabrykę, nie mogły trafić do klientów.
- Enyaq nie był produkowany w ostatnich tygodniach, a Octavia zjeżdżała niekompletna, bez paneli drzwiowych od Grupo Antolin - informował Josef Zrmhal, wiceprzewodniczący związku zawodowego KOVO w Mladej Boleslav. To sytuacja lepsza niż w 2021 roku, gdy brakowało elektroniki, ale i tak zakłady pracują na pół gwizdka.
Teraz pojawia się bowiem kolejny problem. Każdy samochód potrzebuje co najmniej kilka kilometrów kabli stanowiących jego "układ nerwowy". Bez tego nie ma nawet co zabierać się za składanie czterech kółek. Największym ich eksporterem w Europie do 24 lutego była Ukraina. Tylko w 2021 roku wyeksportowano towar za 760 mln euro, nie tylko do branży motoryzacyjnej, ale i lotniczej.
Stworzenie wiązki kabli to nie inżynieria kosmiczna, ale i tak każdy model wymaga specyficznego, dopasowanego produktu. Dlatego też firma PEKM przeniosła z Ukrainy linie produkcyjne i 35 pracowników w ciągu pięciu tygodni do czeskiej Mlady Boleslav. Linia wytwarza wiązki dla polskiej, poznańskiej produkcji Volkswagena Craftera oraz Transportera T6. Rozwój tymczasowej – czego nie ukrywają Czesi - linii ma pokryć ok. 50 proc. zapotrzebowania zakładów na wiązki.
Firma LMC Automotive wskazała, z jakimi stratami w skali miesiąca muszą liczyć się producenci. W zestawieniu przodują głównie zakłady Volkswagena, ale i fabryka Mini w Oxfordzie liczy straty w tysiącach. Na liście jest też fabryka Kscskemet Mercedesa czy Saarlouis Forda.
LMC twierdzi, że tylko w ciągu miesiąca na drogi nie wyjechało 150 tys. nowych samochodów. Prognozowana produkcja w Niemczech ma wzrosnąć tylko o 7 proc., choć jeszcze na początku roku zakładano poziom 13 proc. Poza Niemcami to zaledwie 2 proc. wzrostu, choć mówiono wcześniej o 5 proc. i to tylko w przypadku marek naszego zachodniego sąsiada.
Wiadomości nie są optymistyczne, ale to wbrew pozorom bardzo dobra sytuacja dla Polski. Z obserwacji Personnel Service wynika, że firmy, które wycofały lub wstrzymały działalność w Rosji i Białorusi, już tworzą miejsca pracy w Polsce. Wystarczy wziąć przykład z firmy Aptiv produkującej wiązki elektryczne w zakładzie w Jeleśni. Tam właśnie przeprowadzono akcję rekrutacyjną.
W całym sektorze automotive w Polsce pojawiło się od rozpoczęcia wojny w Ukrainie ok. 2 tys. miejsc pracy. Zwiększone zapotrzebowanie na pracowników widać też w branży spożywczej czy przemyśle ciężkim.