Bestia z Bełchatowa. Wjeżdżała wszędzie, miała kabinę z Jelcza
Pasuje jak pięść do nosa, ale kabina z Jelcza sprawdzała się w transporterze TUR 500 działającym w kopalni Bełchatów. Informacje na temat sprzętu są jednak szczątkowe.
24.04.2024 | aktual.: 24.04.2024 12:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
To nie jest Jelcz, lecz transporter gąsiennicowy do stacji napędowych przenośników przesuwnych (taśm) służący w kopalni Bełchatów.
Jak możemy przeczytać w dokumencie "Badania mechanizmu jazdy transportera gąsiennicowego tur 600" autorstwa Zygmunta Domagały, "transporter podjeżdża pod stację, unosi ją do góry i wraz z nią przemieszcza się w dowolnym kierunku. Nie wymaga to jakichkolwiek dodatkowych czynności. Nie jest związany z konkretną stacją i sam może przejeżdżać do stacji znajdującej się w dowolnym miejscu odkrywki". TUR 500 został uchwycony podczas pracy na poniższym wideo (około 16 minuty).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak czytamy dalej w dokumencie, w kopalni pojawiały się tereny, które nie były dostępne nawet dla pojazdów terenowych, dlatego efektywność takiego transportera w dużym stopniu zależało od sprawności gąsienic.
TUR 500 był produkowany przez Fabrykę Urządzeń Górnictwa Odkrywkowego z Konina. Kabiny – jak wyraźnie widać – przyjeżdżały z Jelcza. Oczywiście to kwestia wykorzystania tego, co jest pod ręką. Kolejne "wcielenie" pojazdu TUR 500 miało już inną kabinę, co widać na zdjęciu poniżej.
Dziś przenośnik taśmowy, np. TUR 400, wykorzystywany jest np. w kopalni Turów. Kosztował ponad 13 mln zł i porusza się ze "zdumiewającą" prędkością 1,8 km/h.