Przewiózł 200 ton drewna. Kierowca musiał mieć znajomości w policji
Często zdarza się, że rynek nie jest w stanie zaspokoić naszych specyficznych potrzeb. W takim przypadku najlepszym rozwiązaniem jest samodzielne stworzenie odpowiedniego sprzętu. Stąd też pochodzi znane powiedzenie, że "potrzeba jest matką wynalazców". Doskonałym przykładem potwierdzającym tę tezę jest historia ciężarówki Butler Mark V, która wraz z przyczepą była w stanie przewieźć nawet 200 ton drewna.
26.10.2023 | aktual.: 26.10.2023 19:50
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Musimy przyznać, że wielkie maszyny mają w sobie coś, co przyciąga naszą uwagę. Fascynują one nie tylko dzieci, ale również dorosłych, którzy często z zaciekawieniem obserwują te imponujące wynalazki inżynierii. Tak było również w przypadku ciężarówki Mark V. Jej historia zaczęła się od czterech braci Butlerów, którzy w połowie lat 40. XX wieku potrzebowali solidnej maszyny do transportu drewna w okolicach Sooke na wyspie Vancouver w Kanadzie.
Po pewnym czasie bracia Butlerowie zauważyli, że dostępne na rynku maszyny nie spełniają ich wymagań. Wtedy to Claude Butler wpadł na pomysł zbudowania własnego pojazdu. W realizacji tego pomysłu miał mu pomóc Barney Oldfield, który, podobnie jak Claude, miał duże doświadczenie w mechanice. W ten sposób, w 1960 roku, powstała pierwsza maszyna, wyposażona w 14-litrowy, wysokoprężny silnik V12, o dopuszczalnej masie całkowitej 90 ton.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W kolejnych latach rodzina Butlerów, przy wsparciu innych osób, budowała kolejne ciężarówki. Jednak najciekawszym z ich wynalazków okazał się model Mark V. Jednym z powodów, dla których zdecydowali się na jego stworzenie, była chęć przekroczenia 100 ton ładowności. Dzięki postępowi technologicznemu i dostępnym na rynku podzespołom stało się to możliwe.
W procesie projektowania jednej z największych ciężarówek do przewozu drewna brał udział również Cliff Burrows, który wcześniej pracował dla Kenwortha, amerykańskiego producenta ciężarówek. Efekt prac zespołu ujrzał światło dzienne w 1974 roku i znacznie różnił się od dotychczasowych wyrobów. Ciężarówka miała sztywną ramę, napęd przenoszony był tylko na tylne osie (które miały podwójne koła), a skrętne były tylko przednie dwie osie (z pojedynczymi kołami).
Dodatkowo dobry dostęp do silnika ułatwiał jego serwisowanie, a kabina była zawieszona stosunkowo nisko. W środku nie brakowało udogodnień dla kierowcy, takich jak pneumatyczne zawieszenie fotela. Jednak to, co naprawdę robiło wrażenie, to liczby, którymi mogła pochwalić się ciężarówka Butler Mark V.
Napędzał ją dwusuwowy, 16-cylindrowy silnik Detroit Diesel o zawrotnej pojemności 18,6 litra, który generował aż 750 KM i współpracował z automatyczną skrzynią biegów. Taka moc musiała radzić sobie z ogromnym obciążeniem. Sam Mark V mógł bowiem, jak zakładano, zabrać na pokład 100 ton ładunku. Dodatkowo, na zlecenie Butlera, firma Columbia Trailer zbudowała przyczepę, na którą można było załadować kolejne 100 ton drewna.
Rozważano nawet podniesienie mocy do 1000 KM. Ciężarówka miała blisko 13 m długości, a razem z przyczepą mierzyła już ponad 24 m. Każda z osi ważyła ponad 2,3 tony, a przednie koła miały średnicę blisko 183 cm (tylne były nieco mniejsze).
Tak ogromne rozmiary stanowiły nie lada wyzwanie transportowe. Pojazd, rzecz jasna, nie mógł wyjechać na ulicę. Mimo wszystko jazda testowa odbyła na drodze publicznej – ekipa zaangażowana w budowę znała się z miejscową policją. Wystarczył więc jeden telefon, by po znajomości dostać eskortę.
Transport pojazdu do docelowego miejsca pracy odbył się już jednak przy pomocy kolei. Claude Butler miał także ambicję wyprodukowania większej liczby pojazdów i ich sprzedaży, nie tylko do branży leśnej, ale także górniczej. Powstały nawet prospekty reklamowe, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło.
Według opowieści, pojazd długo nie służył Butlerom i został stosunkowo szybko sprzedany. Dziś jest w prywatnych rękach, ale jego stan jest daleki od doskonałego. Butler Mark V wrasta w krzakach, czekając na lepsze czasy. Miejmy nadzieję, że doczeka się ich i w przyszłości będzie mógł zachwycać swoimi rozmiarami, zarówno tych małych, jak i dużych.