Audi pokazało nowe A6 Avant. Tak - jest spalinowe i wciąż ma diesla
Avant od blisko 50 lat stanowi definicję rodzinnego podejścia Audi do nadwozia. Wraz z nowym A6 ma otwierać kolejny rozdział w historii. Przynajmniej tak twierdzą Niemcy. Chociaż dostajemy wiele znanych już atrybutów, zostały one opakowane w nowy "papier" – nowocześniejszy, wydajniejszy i przede wszystkim bardziej cyfrowy.
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niektórzy mogą zapytać, dlaczego nowe spalinowe A6 nazywa się A6, a nie A7. Słowem wstępu – macie rację. Tzn. mieliście rację. O ile jakiś czas temu Audi postanowiło oddzielić gamę napędów spalinowych od elektrycznych, nadając tym pierwszym nieparzyste oznaczenia liczbowe, a tym drugim parzyste, tak po niespełna roku Niemcy stwierdzili, że jednak był to kiepski pomysł i wracają do starej polityki nazewnictwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Spalinowe A5, które zastąpiło dotychczasowe A4, ma jednak zostać przy nowym oznaczeniu, skoro mleko się już rozlało. Tymczasem A6, mimo niedawnej premiery elektrycznej wersji e-tron, zachowało spalinową odmianę, co z pewnością niektórych ucieszy. Czy "zwykły" model wygląda tak samo, jak elektryczny? Otóż nie.
W przedniej części auta można znaleźć sporo podobieństw, ale spalinowy A6 Avant "nosi" m.in. niedzielone reflektory, większe boczne wloty i inaczej ukształtowany Singleframe, który tu nie jest zaślepiony. Całkowicie inny jest z kolei tył – w nieelektrycznej wersji zrezygnowano z szerokiego, LED-owego paska (na rzecz węższego i mniej rozbudowanego) oraz wklęśniętej w dolnej części klapy, przez co spalinowe A6 Avant sprawia wrażenie dłuższego i smuklejszego.
To ostatnie to także zasługa czystszej linii bocznej – w elektryku nieco zaburza ją gruba podłoga, której nie do końca udało się ukryć wizualnie. W końcu gdzieś trzeba było zmieścić zestaw akumulatorów. Na pokładzie nowego A6 Avant nie mogło także zabraknąć reflektorów OLED nowej generacji z możliwością wyboru sygnatury świetlnej (do wyboru będzie siedem wzorów).
Podobnie jak A5 i Q5, nowe Audi A6 Avant bazuje na płycie PPC (Premium Platform Combustion) i mierzy 4,99 m wzdłuż i 1,88 mm wszerz. Oznacza to, że samochód wydłużył się o 6 cm. Wysokości producent z niewiadomych względów na razie nie zdradził. Rozstaw osi z kolei urósł o skromne 3 mm do poziomu 2927 mm.
Audi twierdzi, że wnętrze wchodzi wymiarami na nowy poziom luksusu i przestrzeni. Tymczasem jeśli spojrzymy na pojemność kufra, można mieć ku temu wątpliwości. O ile poprzednia generacja A6 Avant (C8) liczyła od 565 l i 1680 l po złożeniu siedzeń, tak w nowym modelu jest to 503 l i 1534 l po złożeniu kanapy. BMW Serii 5 Touring może pochwalić się o 70 l większym bagażnikiem, natomiast Mercedes Klasy E jest aż 112 l pojemniejsza.
Audi chwali się natomiast znakomitą aerodynamiką – współczynnik oporu powietrza wynosi 0,25, co stanowi najlepszy wynik wśród dotychczasowych spalinowych Avantów. Przy optymalizacji Audi brało pod uwagę nawet takie detale, jak uszczelnienie między zderzakiem a chłodnicą, gdzie udało się zredukować straty przepływu aż o 70 proc. W uzyskaniu wspomnianego wyniku pomagają też kurtyny powietrzne, sterowane wloty w przednim zderzaku czy panele przy tylnych szybach oraz spojler dachowy.
Duży silnik i diesel uratowane
W kwestii napędowej klienci nie powinni być rozczarowani – na start do wyboru będą trzy silniki, wszystkie parowane z automatyczną skrzynią. Później oferta ma zostać rozbudowana o kolejne jednostki. Opcję wejściową będzie stanowił 2-litrowy benzyniak TFSI o mocy 204 KM i momencie 340 Nm. Pozwoli to na sprint do "setki" w 8,3 s i rozpędzenie się do 240 km/h.
Mocniejszy wariant benzynowy będzie stanowiło 3-litrowe V6 o mocy 367 KM i momencie równym 550 Nm, parowane w standardzie z napędem quattro. Tutaj pierwsza setka pojawi się na zegarach już po 4,7 s, a prędkość maksymalna wyniesie 250 km/h. Co ciekawe, model będzie sprzedawany jako "zwykłe" A6, a nie S6. Chętni na usportowiony model będą więc mogli liczyć na więcej.
Początkową ofertę uzupełni 204-konny diesel 2.0 o momencie 400 Nm, który będzie mógł być opcjonalnie parowany z napędem na cztery koła. Pozwoli to obniżyć czas sprintu do 100 km/h aż o 0,9 s (do 7 s), ale zmniejszy prędkość maksymalną o 3 km/h (do 238 km/h).
Druga i trzecia z wymienionych jednostek będą także częściowo zelektryfikowane nowym układem MHEV plus, który nie jest klasyczną miękka hybrydą. O co w nim chodzi? O tym dokładniej przeczytacie w poniższym materiale Mateusza Lubczańskiego, który miał okazję sprawdzić nowe rozwiązanie w praktyce.
Zostając przy technikaliach, podobnie jak w poprzednim modelu, tu także będzie możliwość wyposażenia auta w adaptacyjne zawieszenie pneumatyczne czy skrętną tylną oś. Ta ostatnia będzie skręcać koła o 5 stopni w kierunku przeciwnym do przednich poniżej 60 km/h i w tym samym kierunku powyżej wspomnianej prędkości. Pozwoli to zmniejszyć promień skrętu nawet o 1 m (do poziomu 11,3 m) oraz poprawić stabilność. Obok pneumatycznego podwozia, do wyboru będzie jeszcze klasyczne oraz sportowe (S-Line).
Audi chwali się dodatkowo dopracowanym układem kierowniczym. Dzięki zmodyfikowanemu drążkowi skrętnemu i sztywniejszym tulejom wahaczy reakcja na ruchy kierownicą mają być bardziej precyzyjne i dawać lepszą reakcję zwrotną. Z kolei przy układzie hamulcowym, Audi zdecydowało się na technologię brake-by-wire, czyli mechaniczne oddzielenie pedału hamulca i układu hydraulicznego.
Cyfryzacja ponad wszystko
Co zmieniło się w środku? Praktycznie wszystko. Chociaż już poprzedni model A6 Avant został zdominowany przez dotykowe ekrany, tak nowa odsłona skorzystała ze znanej m.in. z A5, Q5 i A6 e-trona ogromnej, zakrzywionej tafli (która swoją drogą, jak się przypatrzycie, ma obrys w kształcie Singleframe).
Na pokładzie znalazł się więc 11,9-calowy wyświetlacz cyfrowych zegarów i 14,5-calowy ekran multimediów. Przed pasażerem znajdziemy trzeci ekran, o przekątnej 10,9 cala, na którym można np. oglądać filmy. Oczywiście kierowca ze swojego miejsca nie będzie widział wyświetlanych treści.
Jeśli chodzi o wykończenie, na liście opcji dalej znajdziemy drewno. Audi "chwali się" korzystaniem wyłącznie z drewna ze ściętych drzew, które już przestały kwitnąć. Niemcy pochylili się także nad izolacją akustyczną. Wygłuszenie zostało poprawione aż o 30 proc. względem poprzednika i to przy zachowaniu tej samej masy użytych materiałów.
Jeśli chodzi o wyposażenie, w podstawie nie zabrakło tempomatu, kamery cofania czy całego zestawu asystentów jazdy. Standardem w nowym Audi A6 Avant ma być także elektrycznie sterowana klapa bagażnika z funkcją otwierania jej ruchem nogą, a specjalne światełko wskaże przestrzeń, gdzie trzeba "kopnąć", by klapa się otworzyła. Wśród opcji znajdziemy natomiast 4-strefową klimatyzację z jonizatorem i czujnikiem drobnego pyłu.
Kwestia polskich cen pozostaje na razie tajemnicą. Te powinniśmy poznać w najbliższym czasie. Zamówienia na nowe Audi A6 Avant będzie można składać jeszcze w marcu 2025 r. Wiadomo jednak, ile za samochód trzeba będzie zapłacić u naszych zachodnich sąsiadów. Cena podstawowego modelu (z 2-litrową benzyną) wynosi w Niemczech 58 tys. euro (ok. 240 tys. zł).
Nawet jeśli w Polsce samochód byłby odrobinę droższy, A6 Avant zachowałoby cenę poprzednika, który kosztuje obecnie 248 tys. zł. Diesel z kolei kosztuje w Niemczech 61,7 tys. euro (ok. 255,6 tys. zł). Pierwsze auta mają trafić do klientów już pod koniec maja.