Ares Panther pod nadwoziem inspirowanym De Tomaso skrywa technikę Lamborghini

Firma Ares Design oficjalnie pochwaliła się swoim najnowszym dziełem. To Panther inspirowany włoską legendą lat 70 i 80., jaką była De Tomaso Pantera. Jej współczesna interpretacja bazuje na Lamborghini Huracan, choć nadwozie w ogóle tego nie zdradza.

Ares Panther to współczesna interpretacja Pantery sprzed pół wieku.
Ares Panther to współczesna interpretacja Pantery sprzed pół wieku.
Źródło zdjęć: © mat. prasowe
Aleksander Ruciński

10.07.2020 | aktual.: 22.03.2023 10:58

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Włoscy styliści zrobili wiele, by przemycić linie i detale charakterystyczne dla Pantery w jej współczesnym odpowiedniku. Wysiłki się opłaciły, ponieważ samochód wygląda świetnie, zgrabnie łącząc nowoczesność z charakterem pierwowzoru.

Podobnie jak w Panterze, tutaj także znajdziemy wąskie, otwierane reflektory, charakterystyczną szybkę przy słupku B i umieszczony tuż obok niej, żebrowany wlot powietrza. Tył prezentuje się równie ciekawie, ze swoim krótkim i wysoko poprowadzonym zwisem, zwieńczonym zawiniętymi do góry, podwójnymi końcówkami wydechu.

Uwagę przykuwają też bez wątpienia bardzo szerokie opony na tylnej osi, ukryte w muskularnych nadkolach. Co ważne, nawiązania do motoryzacji sprzed kilku dekad znajdziemy także we wnętrzu, gdzie zagościło sporo analogowych przycisków i przełączników wykonanych z aluminium i szczotkowanej stali. Klienci powinni docenić również analogowe zegary z białym tłem i fotele pokryte przeszywaną skórą.

Pod względem technicznym Panther jest natomiast stuprocentowym Lamborghini. Ciekawie wystylizowane nadwozie skrywa rozwiązania znane z Huracana, co oznacza przede wszystkim obecność 5,2-litrowego V10, które dzięki zmianom w oprogramowaniu zostało podkręcone do 650 KM i 600 Nm. Ares Panther jest więc mocniejszy nawet od Huracana Performante.

Za przeniesienie napędu na wszystkie cztery koła odpowiada siedmiobiegowa, dwusprzęgłowa przekładnia automatyczna, znana z Huracana. W szybkim i sprawnym zatrzymywaniu pomogą natomiast ceramiczne hamulce Brembo. A ile trzeba będzie za to wszystko zapłacić?

Do produkcji trafi tylko 21 egzemplarzy. Każdy z wyjściową ceną na poziomie 515 tys. euro, co - w przeliczeniu na złotówki - daje około 2,3 mln zł.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/11]
Źródło artykułu:WP Autokult
LamborghiniLamborghini Huracánpremiera
Komentarze (3)