AdBlue: mocznik do diesla
Ekologia wymusza na producentach aut stosowanie coraz nowszych rozwiązań. Jednym z tych, które dopiero konstytuują się w świadomości kierowców, jest AdBlue stosowany w niektórych samochodach z silnikiem Diesla. Trzeba o nim wiedzieć, że bez niego auto nie zapali. Ale to dopiero początek.
10.05.2017 | aktual.: 30.03.2023 11:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niebieska codzienność
Najbardziej rygorystyczną obecnie normą emisji spalin jest Euro 6. Jej spełnienie nie jest łatwe dla wielu samochodów z silnikiem Diesla. Choć w porównaniu z Euro 5 dopuszczalna wartość emisji CO pozostała bez zmian, to wyraźnemu obniżeniu uległ współczynnik emisji NOx, czyli tlenków azotu, które odpowiedzialne są za powstawanie chorób nowotworowych, a także redukują zdolność krwi do przenoszenia tlenu.
Samochody spełniające normę Euro 5 podczas kilometra jazdy mogły emitować 0,18 g NOx. W normie Euro 6 współczynnik ten wynosi już tylko 0,08 g/km. Jednym ze sposobów zmniejszenia emisji tlenków azotu jest stosowanie czynnika AdBlue. W których samochodach trzeba go dolewać?
Takie pytanie postawiliśmy przedstawicielom najważniejszych marek. Poniżej publikujemy zestawienie danych, jakie uzyskaliśmy.
- Jeep Grand Cherokee V6 3.0 CRD objętość zbiornika AdBlue to około 30.3 l, średnie zużycie zależne jest od stylu jazdy i warunków eksploatacyjnych, dlatego szacunkowo określa się je na 4 proc. zużycia paliwa.
- Fiat Talento 1.6 Ecojet objętość zbiornika AdBlue to około 22 l, średnie zużycie zależne jest od stylu jazdy i warunków eksploatacyjnych, choć szacunkowo pełny zbiornik pozwala na przejechanie średnio ok. 10000 km (średnie zużycie płynu to około 2 l/ 1000 km).
- Fiat Ducato silnik 2.3 MulitJet2 180 KM objętość zbiornika AdBlue to około 14 l, podobnie jak ma to miejsce w Jeepie Grand Cherokee, średnie zużycie zależne jest od stylu jazdy i warunków eksploatacyjnych, dlatego szacunkowo określa się je na 4 proc. zużycia paliwa.
- Mazda czynnik AdBlue był stosowany w modelu CX-7 z silnikiem o pojemności 2,2 l, a jego uzupełnienie było konieczne co 20 tys. km; obecnie nie jest wykorzystywany w żadnym modelu.
- Opel czynnik jest stosowany w Insignii z silnikiem 2,0 CDTI, a także w Zafirze 1,6 CDTI oraz 2,0 CDTI. W przypadku silnika 1,6 CDTI zużycie AdBlue to około 1,2 l/1000 km, a w przypadku silnika 2,0 CDTI 2l/1000 km. Pozwala to na przejechanie odpowiednio 6,5 tys. km i 4 tys. km bez dolewania AdBlue.
- Peugeot wszystkie silniki BlueHDi korzystają z dodatku AdBlue; pojemność zbiornika AdBlue to średnio około 17 l i pozwala na przejechanie ok. 20 tys. km przy normatywnym użytkowaniu. Czyli zużycie nieco ponad 1l/1000 km.
- Toyota czynnik AdBlue stosowany jest w modelach Hilux, Proace oraz Land Cruiser 150, a jego zużycie to około 0,7-0,9 l/100 km.
- Renault AdBlue stosowany jest w Masterze III z silnikiem M9T I w Traficu III z silnikem R9M
- Volkswagen większe samochody, takie jak Tiguan czy Passat, z silnikami TDI wyposażone są katalizatory SCR. W Polo i Golfie tego systemu na razie się nie stosuje. Zużycie środka AdBlue zależy od indywidualnego sposobu jazdy, od temperatury roboczej systemu i od temperatury otoczenia, w której samochód jest eksploatowany. Średnio jest to ok 2 litrów na 1000 km.
Jeśli chodzi o inne marki, to AdBlue stosowany jest w również niektórych samochodach Audi, Skody, Seata, Mercedesa czy BMW. W związku z obowiązującą normą Euro 6 rozwiązanie to stało się dość powszechne.
Jak to działa?
AdBlue to wodny roztwór mocznika o stężeniu 32,5 proc. Płyn z zasobnika dawkowany jest do katalizatora SCR, który znajduje się w przebiegu układu wydechowego. Tam, pod wpływem wysokiej temperatury, z mocznika wydziela się amoniak, a ten wchodzi w reakcję z tlenkami azotu, które zostają zmienione w lotny azot i parę wodną. Tyle od strony chemii, a jak wygląda to z punktu widzenia zmotoryzowanych?
Kierowca może na bieżąco sprawdzać dystans, jaki jest w stanie przejechać bez uzupełniania pojemnika, a przed skończeniem się mocznika jest o tym fakcie powiadamiany w sposób, który wyklucza jego przeoczenie.
Na przykład w przypadku samochodów Peugeota kiedy do skończenia się czynnika pozostaje około 2,4 tys. km, przy każdym uruchomieniu samochodu rozlega się sygnał dźwiękowy, a przed kierownicą zapala się kontrolka, która pokazuje się na chwilę co 30 sekund. Gdy zasięg stopnieje do 600 km, dodatkowo pojawia się kontrolka "service". Jeśli AdBlue skończy się podczas jazdy, to po wyłączeniu silnika nie będziemy już w stanie go uruchomić.
Drugie tankowanie
Właściciele części nowych samochodów z silnikiem Diesla muszą pamiętać o tym, by uzupełniać nie tylko paliwo, ale też czynnik AdBlue. Kupując ten drugi, nie warto przepłacać. Produkty poszczególnych firm nie różnią się między sobą, więc najrozsądniej wybrać po prostu najtańszą opcję. Poszczególne produkty niczym się nie różnią - poza napisem "premium" na opakowaniach niektórych z nich. Czynnik musi być jedynie zgodny z normą ISO 22241-1.
Cena AdBlue dostępnego w stacjach paliw w litrowych lub dwulitrowych pojemnikach to około 15-20 zł za litr. Dolewka w ASO może okazać się dwukrotnie bardziej kosztowna. W przypadku dużych, kilkunastolitrowych pojemników cena spada do około 3 zł za litr. AdBlue można również zatankować wprost z dystrybutora.
Taka infrastruktura obecna jest jednak tylko na części stacji - najczęściej na tych przy popularnych trasach tranzytowych. Trzeba również wiedzieć o tym, że czasami konieczne jest użycie przejściówki. Cena litra roztworu mocznika z dystrybutora wynosi dziś około 2 zł.
Miejsce wlewu AdBlue może być umiejscowione w bagażniku, komorze silnika czy tuż obok otworu używanego podczas tankowania paliwa. Uzupełniając poziom płynu AdBlue należy jednak zachować ostrożność. Płyn ma właściwości korodujące, więc w razie spryskania nim karoserii, najlepiej go spłukać, a jeśli rozleje się w bagażniku, trzeba go dokładnie wytrzeć.
Trzeba pamiętać, że kupowanie AdBlue na zapas nie zawsze ma sens. Optymalna temperatura przechowywania czynnika zawiera się w zakresie od 0 do 25 stopni Celsjusza. Jeśli nie możemy zapewnić płynowi takich warunków, lepiej zrezygnować z zakupu większego pojemnika.
Problemy
Dla części kierowców problemem może być sam obowiązek uzupełniania płynu AdBlue. To jednak nie wszystko. Kłopoty pojawiają się zimą. Wodny roztwór mocznika krystalizuje się przy -11 stopniach Celsjusza. Podczas jazdy zbiornik jest podgrzewany, ale wystarczy nocny postój podczas siarczystego mrozu, by płyn zamarzł.
Co wówczas? Silnik uruchamia się i działa bez przeszkód, a grzałka podnosi temperaturę zbiornika. Gdy AdBlue znów staje się płynny, układ automatycznie rozpoczyna dawkowanie go do katalizatora SCR. Czasami zdarza się jednak, że w roztworze pozostają kryształki, które mogą zatkać układ wtrysku AdBlue czy doprowadzić do awarii pompy. Wówczas nie obejdzie się bez wizyty u mechanika i słonego wydatku.
Kalkulując opłacalność zakupu samochodu z silnikiem Diesla pod uwagę brać trzeba także samą możliwość awarii elementów układu. Chodzi tu o pompę roztworu, wtrysk AdBlue, a także czujniki: NOx i temperatury mocznika.
Przyszłość
Działania mające na celu poprawienie jakości powietrza należy pochwalić. Dla części użytkowników samochodów osobowych pojawienie się w nich instalacji AdBlue to jednak kolejny powód odstraszający od silników Diesla. Nie chodzi tu nawet o koszty, bo te można zminimalizować, wybierając odpowiednie źródło czynnika, ale o sam kłopot.
Specjaliści szacują, że od 2020 roku liczba sprzedawanych samochodów osobowych z silnikiem Diesla zacznie drastycznie spadać, by w 2030 roku osiągnąć około 9 proc. Inaczej będzie oczywiście w przypadku samochodów ciężarowych czy dostawczych. Jednak i tu zapotrzebowanie na AdBlue może nie rosnąć tak szybko, jak można byłoby przypuszczać.
Na rynku dostępne są emulatory AdBlue. Są to elektroniczne urządzenia, których zadaniem jest oszukiwać jednostkę sterującą pracą silnika przy jednoczesnym zaprzestaniu podawania roztworu mocznika. Zapewne kwestią czasu jest, kiedy podobne rozwiązania z „szarej strefy” pojawią się dla samochodów osobowych. W przypadku tak przerobionych aut o proekologicznym efekcie nie ma co mówić.