Acura Super Handling SLX to restomod na bazie auta, o którym słyszało niewielu
Porsche 911, Jaguar E-Type, Range Rover Defender - takie auta przychodzą do głowy jako pierwsze, gdy myślimy o restomodach. Założę się jednak, że nikt nie zaliczyłby do tego grona Acury SLX. Nic dziwnego, gdyż większość Europejczyków w ogóle nie kojarzy tego modelu, co z naszej perspektywy czyni opisywany projekt naprawdę wyjątkowym i niezwykle ciekawym.
24.01.2020 | aktual.: 22.03.2023 16:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
SLX to pierwszy SUV Acury, który jak wiele tego typu konstrukcji z lat 90. powstał na sprawdzonej bazie Isuzu Troopera. Za produkcję odpowiadała oczywiście marka-matka Acury, czyli Honda. Auto trafiało wyłącznie na rynek amerykański i nigdy nie cieszyło się oszałamiającą popularnością, co sprawia, że nawet na drogach USA jest raczej unikatem.
Takie pojazdy budzą zainteresowanie swoją oryginalnością i z pewnością pozwalają wyróżnić się z tłumu. Tym bardziej że w kanciastej stylistyce sporego nadwozia można znaleźć sporo uroku. Nic dziwnego, że ktoś postanowił wykorzystać SLX-a jako bazę do budowy wyjątkowego restomoda. Dzięki temu powstało auto łączące styl lat 90. z nowoczesnymi rozwiązaniami, które będą służyć właścicielowi jeszcze przez długi czas.
Przepis na restomoda okazał się prosty - w kanciastej karoserii ukryto rozwiązania zapożyczone ze współczesnej Acury RDX, wliczając w to produkowany od 2005 roku system napędu na cztery koła SH-AWD i 10-stopniową, automatyczną skrzynię biegów. Oczywiście silnik także został zmieniony - na mniejszy, lecz mocniejszy.
Standardowo SLX miał pod maską niewysilone 3,5-litrowe V6 o mocy 218 KM. W prezentowanym projekcie zamiast tej jednostki zastosowano dwulitrową czterocylindrówkę z najnowszego RDX-a, generującą ponad 350 KM. Spora w tym zasługa chiptuningu i wydechu zapewniającego swobodny przepływ spalin. Nowe jest też niezależne zawieszenie z szerszym rozstawem kół oraz same koła, składające się z 17-calowych obręczy i uniwersalnych opon.
Całość ubrano w nowy, dobrze oddający klimat lat 90. lakier. Metaliczna czerwień świetnie komponuje się z szampańską barwą zderzaków i listew bocznych. Jeszcze lepiej jest we wnętrzu wykończonym marszczoną skórą Milano. Choć kokpit pozostał taki sam, nie brakuje nowoczesnych dodatków w postaci elektronicznego hamulca ręcznego, czy skrzyni biegów sterowanej przy pomocy przycisków.
Wyjątkowy i bardzo wysmakowany restomod - trudno uwierzyć, że można stworzyć coś takiego na bazie spartańskiego Troopera, u nas znanego także pod postacią Opla Monterey.