A chciał tylko spalić gumę... part II

Wpis Janka natchnął mnie do wyrażenia swojej opinii na temat tego, co chcielibyśmy robić, ale niestety nie potrafimy...

Gość, bohater z wpisu Janka miał świetną wizję i chęć na pobycie przez chwilę na piedestale internetowego celebryty. Niestety, jak to często bywa - chcieć, to niekoniecznie móc. Choć z drugiej strony efekt osiągnął. Zaistniał w sieci. Tyle, że z głupkowatą miną tego, co gumy palić nie potrafi!

Pomysł był taki. Chciał sprawić nieco frajdy sobie, kolegom piszczącym dziewczętom i internautom. Postanowił spalić gumy w Vettcie C6 Z06, co jak zaznaczył będzie go kosztować jakieś 600 dolarów. Cóż to za cena sławy? Niewielka. Tyle, że licząc na oklaski i pełen zachwyt, nie spodziewał się, że palić gumy nie potrafi! W końcowy efekcie spalił sprzęgło, co z pewnością kosztuje znacznie więcej niż para gum.

Gość chciał być cool, a wyszedł na idiotę. Uważajcie zatem jak bawicie się swoimi cackami i nie starajcie się robić czegoś pod publiczkę. Mina kierowcy - bezcenna!

A teraz zestaw kilku innych Mistrzów Palenia Niekoniecznie Gumy!

Na początek coś z grubej rury! Jeżeli palisz gumę, nigdy, ale to PRZENIGDY nie znajduj się pod samochodem z rozgrzanym silnikiem!

Jeżeli palisz gumę, to kończ zawsze NA kołach.

Wszystko jest fajnie, do momentu, aż nie padnie skrzynia biegów (automat!)

W Stanach nawet Pick-upy potrafią coś spalić... czasem dyfer.

Czasem coś odpadnie...

Jeżeli twój kolega pali gumę, staraj się nie przechodzić przed jego autem.

Coś dla wielbicieli 2 kółek:

Dobry kierowca potrafi zrobić na przykład tak... i nie potrzebuje do tego superaut!

Bo palenie gumy, to nie tylko Gaz do Dechy...

I koniec coś z naszego grajdołka - to jest LANS!

Tak, czy siak - zabawa autem jest przednia, zachęcam do niej, tylko Panowie, nic pod publiczkę, bawimy się z głową i dla własnej frajdy...