51. Rajd Barbórka [relacja autokult.pl]

Po raz trzeci pojawiliśmy się na legendarnej, polskiej imprezie zamykającej sezon rajdowych i wyścigowych mistrzostw różnych kategorii sportów motorowych. Zapraszamy na relację.

51. Rajd Barbórka [relacja autokult.pl]
Źródło zdjęć: © fot. Mariusz Zmysłowski
Marcin Łobodziński

08.12.2013 | aktual.: 30.03.2023 13:22

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Tegoroczny Rajd Barbórki to już 51. edycja tej słynnej imprezy. Na liście startowej pojawiło się 95 załóg w tym najwięksi kierowcy rajdowi w kraju. Niestety zabrakło kilku zawodników, których pamiętają nieco starsi kibice i zabrakło zagranicznych gości. Porównując z 50. edycją było nieco słabiej, ale jak zawsze rajd był ciekawy do samego końca.

Oczywiście mówiąc "rajd" mam na myśli całość, bo Barbórka podzielona jest jak zawsze na dwie części. Część główna to rajd rozgrywany w klasyczny sposób, w tym roku na 6 odcinkach specjalnych. Część finałowa to kultowe Kryterium Asów Karowa, gdzie przez wielu zawodników zwycięstwo jest nie mniej, a może nawet bardziej ważne niż w części głównej. Dlaczego? Tłumy widzów, wspaniała trasa po ulicy Karowa, prawdziwie rajdowa atmosfera, relacja na żywo - to wszystko nie tylko dla kibiców, ale również forma podziękowania dla sponsorów, którzy wspierają budżety poszczególnych kierowców.

Obraz
© fot. Mariusz Zmysłowski

Rajd Barbórki był w tym roku podzielony na 6 odcinków specjalnych, przejeżdżanych dwukrotnie, rotacyjnie. Zaczynał się w Parku Militarnym Rembertów, później przejazd na Twierdzę Cytadela, klasycznie na Autodrom Bemowo i znów od nowa po raz drugi. Bemowo stanowiło oes zamykający i ostatnią szansę na odrobienie jakichkolwiek strat, ale w tym roku nie było o tym mowy o czym za chwilę.

Faworyci? Oczywiście największym był Tomasz Kuchar, 6-krotny zwycięzca Barbórki. W tym roku startował Peugeotem 207 S2000. Jednym z pierwszych do pokonania Wrocławianina był oczywiście rajdowy mistrz Polski Kajetan Kajetanowicz ze swoją Imprezą R4. Michał Sołowow przywiózł do Warszawy Forda Fiestę RS WRC, tą samą, którą wystartował w tegorocznym Rajdzie Wielkiej Brytanii. Oczywiście nie zabrakło innych wurców. Były dwie Xsary WRC, którymi pojechali Maciej Rzeźnik i Filip Nivette, natomiast C4 WRC pojechał Grzegorz Dul. Focusa RS WRC zaprezentował Szymon Ruta, a Skodą Fabią WRC przyjechał Hubert Ptaszek. Pojawiły się też świeżutkie Fiesty R5, którymi pojechali znany raczej z wyścigów niż rajdów Maciej Steinhof oraz kojarzony zwykle z Peugeotami Grzegorz Grzyb. Do tego cała masa różnorakich Lancerów i Imprez, a także samochodów przednio- i tylnonapędowych.

Obraz
© fot. Mariusz Zmysłowski

Nie zabrakło rzecz jasna pojazdów historycznych, które robiły wrażenie bardziej wyglądem i dźwiękiem silnika niż przejazdami. Nic dziwnego bo na tegorocznej Barbórce niewiele trzeba było aby rozbić auta, zwłaszcza na odcinku Bemowo, a przecież odbudowa takiego klasyka nawet jeśli to tylko Wartburg może być bardziej kłopotliwa niż samochodu WRC.

Zaczynamy, a zaczęło się w Rembertowie, gdzie sensacyjnym zwycięzcą został Filip Nivette. Jego Xsara WRC pokonała 2,15-kilometrową trasę szybciej od Kajetanowicza o 0,35 s, ale doliczano mu 5-sekundową karę za zerwanie taśmy. Zatem pierwszym liderem został Kajto. Kolejną załogą byli Kuchar/Dymurski. 4. czas należał do Macieja Steihofa, który zwykle startuje jedynie w Barbórkach i Memoriałach Janusza Kuliga.

Obraz
© fot. Mariusz Zmysłowski

Na Cytadeli na czoło wyników wskoczyli starzy, rajdowi wyjadacze. Odcinek padł łupem Kajtka, który dosłownie zmiażdżył czasem na tym krótkim, niewiele ponad 2-kilometrowym oesie. 2. był Tomasz Kuchar z dużą stratą czasową po małym błędzie i obrocie auta. Na tle innych zawodników jego bączek wydawał się nieistotny i faktycznie tak było, bo 3. na odcinku był Grzegorz Grzyb ze stratą 1,4 s. Niestety Maciej Steinhof mógł się na Cytadeli pożegnać z marzeniem o dobrym wyniku na Barbórce ponieważ oes przejechał aż 16,8 s wolniej od Kajetana. To samo dotyczyło Michała Sołowowa z podobną stratą.

Pierwszy przejazd Bemowa właściwie zdecydował o tym, że zwycięzcą zostanie prawdopodobnie Kajetanowicz. Zwycięstwo nad Kucharem z przewagą 4,7 s właściwie zamknęło temat i tylko poważny błąd któregoś z nich lub kapeć mógł zmienić klasyfikację generalną. Kajtek prowadził już z przewagą 11,69 s, a Kuchara i 3. w generalce Wojtka Chuchałę dzieliło 8,65 s. Dość niespodziewanie na 4. pozycji znalazł się Kamil Butruk (Lancer EVO IX), ale od Maćka Oleksowicza (Fiesta S2000) dzieliło go jedynie ćwierć sekundy. Kolejny w klasyfikacji był lubiany przez kibiców, sympatyczny Felix startujący Lancerem EVO X. To co właściwie nie dziwi to słabe wyniki samochodów klasy WRC. Najszybszy Michał Sołowow miał już ponad 38 s straty do lidera, a Maciej Rzeźnik ponad 40 s.

Obraz
© fot. Mariusz Zmysłowski

Zamykający drugą pętlę powrót do Rembertowa to sensacyjne zwycięstwo Maćka Steinhofa. Swoją drogą wcale nie dziwią mnie jego znakomite wyniki. Pomijając umiejętności kierowcy gołym okiem widać było, że Fiesta R5 jest świetnym samochodem rajdowym. Porównując bezpośrednio przejazdy tych wersji z autami S2000 praca zawieszenia bardziej przypominała WRC niż twarde i nerwowe S2000. Do tego lekkość i zwinność na zupełnie innym poziomie niż Lancery i Imprezy, a moc nie przeszkadzała jak w wurcach - to naprawdę fantastyczne konstrukcje.

Wracając do Rembertowa. Steinhof nie był jedyną sensacją tego odcinka. 2. czas uzyskał Rafał Grzesiński (Lancer), a 3. należał do Sołowowa. Kajetanowicz przyjechał dopiero z 11. czasem i stratą ponad 7 sekund co nie miało wpływu na jego pozycję w klasyfikacji. To samo dotyczy Kuchara, który stracił na tym oesie ponad 5 s. Swoją drogą Kuchar nie stracił nic ze swojego bardzo szczerego podejścia do rajdów i kolegów. Wspomniał (choć nie tylko on), że wpływ na wyniki miało niegrzeczne zachowanie niektórych rywali, którzy zmienili przed Rembertowem opony choć regulamin tego zabraniał.

Obraz
© fot. Mariusz Zmysłowski

Po serwisie (tym regulaminowym) drugi przejazd Cytadeli wygrał niezadowolony Tomasz Kuchar. Pokonał o 0,7 s Maćka Steinhofa. 3. czas należał do Kajtka, a 4. do kolejnej Fiesty R5 Grzegorza Grzyba. Dzięki dobremu przejazdowi Bemowa Steinhof umocnił się na 4. miejscu w generalce przed ostatnim przejazdem Bemowa. Miał już bezpieczną, ponad 8-sekundową przewagę nad Kamilem Butrukiem, za którym jechał Sołowow. Kajtka i Kuchara dzieliło 7 s, natomiast Wojtek Chuchała tracił do kierowcy Peugeota 11 s.

Ostatni odcinek specjalny na Bemowie padł łupem zwycięzcy rajdu - Kajetana Kajetanowicza, który Barbórke wygrał po raz pierwszy w karierze. Na rozjeżdżonej, szutrowej części Bemowa pięknie pojechali kierowcy Fiest R5 Steinhof (2. czas) i Grzyb (3. czas). Słabiej Tomek Kuchar, który stracił do Kajtka na tym oesie ponad 3 s. Wyprzedził jednak jadącego Fiestą WRC Michała Sołowowa.

Obraz
© fot. Mariusz Zmysłowski

Tak więc w tym roku Tomasz Kuchar musiał zadowolić się drugim stopniem podium, choć jak sam przyznał auto nie było wystarczająco szybkie aby pokonać Kajtka, który w tym roku wygrał wszystko co było do wygrania. 3. miejsce wywalczył Wojtek Chuchała. Rewelacją tego rajdu był jednak moim zdaniem Maciej Steinhof, którego 4. miejsce w generalce pokazuje, że ma wielki talent, choć na mecie mówił bardziej niż o sobie o Fieście R5, która jest tak dobra, że czuł się jakby sama się prowadziła tak jak trzeba.

Wyniki 51. Rajdu Barbórki

1. Kajetan Kajetanowicz/Jarek Baran 13:18,77 min

  1. Tomasz Kuchar/Daniel Dymurski +11,10 s
  1. Wojtek Chuchała/Kamil Heller +23,10 s
  1. Maciek Steinhof/Robert Hundla +29,37 s
  1. Kamil Butruk/Bartosz Dzienis +40,55 s
  1. Michał Sołowow/Chris Patterson +41,61 s
  1. Grzegorz Grzyb/Daniel Siatkowski +44,32 s
  1. Rafał Grzesiński/Mateusz Tutaj +45,48 s
  1. Felix/Maciej Gleixner +55,19 s
  1. Maciek Oleksowicz/Michał Kuśnierz +56,33 s

Kajetanowi Kajetanowiczowi po zwycięstwie na testowym i w Barbórce pozostała ostatnia twierdza do zdobycia. Nie mówię oczywiście o Cytadeli lecz o tzw. Pani Karowej. Tu zwyciężył w zeszłym roku, ale wiedział, że Kuchar zrobi wszystko aby wygrać chociaż Karową. I faktycznie zrobił wszystko bo wcześniejsze przejazdy innych zawodników, z pokazowymi włącznie, nie zrobiły na mnie takiego wrażenia jak przejazd Kuchara. Ale zostawmy to na chwilę, bo o pokazach też warto powiedzieć kilka słów.

Mieliśmy całą plejadę samochodów od rajdowych do driftowozów. Od seryjnych Audi topowych serii R od jednego ze sponsorów Rowiński - Wajdemajer po wyścigowe Kia Picanto z serii Kia LOTOS Race. Oczywiście przejazdy Audi nie robiły na publice większego wrażenia, bo na tle rajdówek czy tym bardziej aut do driftu ich silniki pracowały jakby były zasilane prądem. Inna sprawa, że za kierownicą topowych maszyn tej marki posadzono chyba przypadkowo spotkane na ulicy osoby, które wcześniej jeździły samochodami o mocy najwyżej 150 KM. Zdecydowanie najbardziej efektownie trasę Karowej pokonał Bartek Ostałowski, który jak wiecie pewnie kieruje nogami, tym razem seryjnym Audi RS4.

Obraz
© fot. Mariusz Zmysłowski

Największą sensację wśród widzów wywołały oczywiście niezwykle widowiskowe przejazdy kilku Nissanów i BMW wprost z driftingowych mistrzostw Polski. Dym długo nie opadał, a hałas kilkusetkonnych motorów i strzelających wydechów słyszałem jeszcze kładąc się wczorajszej nocy spać. Jednak na mnie największe wrażenie zrobiły przejazdy pokazowe Adama Grycana, którego nazwisko dziś kojarzy się bardziej z lodami niż rajdami, a mimo to jego panowanie nad Lancerem EVO IX przewyższało niejednego kierowcę z mistrzostw Polski. Wróćmy jednak do walki o Kryterim Karowa.

Im lepsze samochody i bardziej doświadczeni zawodnicy tym piękniejszy widok. Kierowcy wiedzieli, że aby zwyciężyć trzeba spróbować zejść z czasem poniżej 2 minut. Jednak nie było to proste zadanie. Nawet kierowcy WRC nie potrafili tego dokonać. Nie było to również proste zadanie dla Fiest R5 choć Maciej Steinhof pojechał ten oes kapitalnie z czasem 2:02,15 min.

Ku mojemu zaskoczeniu na bardzo wysokim poziomie pojechał Maciej Oleksowicz z tym, że na ostatniej beczce popełnił błąd. Mocno cisnął Maciej Rzeźnik i była szansa na dobry czas, ale i on nie ustrzegł się błędu na jednej z beczek co kosztowało go nie tylko stratę lecz także karę czasową.

Obraz
© fot. Mariusz Zmysłowski

Wrażenie zrobił przejazd Rafała Grzesińskiego. Mistrzowskie opanowanie Lancera przyniosło fantastyczny rezultat w postaci czasu 2:03,50 min co było ostatecznie najlepszym wynikiem samochodu produkcyjnego. Potencjału Fiesty R5 nie wykorzystał również Grzesiek Grzyb. Wreszcie Kuchar. Wiecie, widziałem tego dnia wiele przejazdów, ale to co robił Tomek Kuchar ze swoim Peugeotem można bez chwili zawahania nazwać wyciskaniem ostatnich potów. 100% to za mało jeśli mówimy o tym ile wycisnął z tego auta. Czas 02:01,36 min.

Jednak Kajetan Kajetanowicz... wykręcił czas 2:00,528 min! Pojechał można by rzec idealnie, perfekcyjnie, na najwyższym poziomie. Nie dało się dostrzec różnicy między nim a Kucharem, ale jego opanowanie Subaru było na nieziemskim poziomie i już widać, że ten samochód jest zwyczajnie za wolny dla niego. Jak się później okazało przejazd ten wykonał na 3 napędzanych kołach po urwaniu półosi na starcie!

Wyniki Kryterium Asów Karowa

1. Kajetan Kajetanowicz/Jarek Baran 2.00,528 min

  1. Tomasz Kuchar/Daniel Dymurski - 02:01,36 min
  1. Michał Sołowow/Chris Patterson - 02:01,56 min
  1. Maciek Steinhof/Robert Hundla - 02:02,15 min
  1. Rafał Grzesiński/Mateusz Tutaj - 02:03,50 min
  1. Wojtek Chuchała/Kamil Heller - 02:03,61 min
  1. Grzegorz Grzyb/Daniel Siatkowski - 02:03,83 min
  1. Maciek Oleksowicz/Michał Kuśnierz - 02:04,13 min
  1. Kamil Butruk/Bartosz Dzienis - 02:05,37 min
  1. Szymon Ruta/Sebastian Rozwadowski - 02:06,70 min

Galerie:

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (2)