5 najtańszych nowych aut na polskim rynku. Dacia nie jest już liderem
Czy niespełna 40 tys. zł wystarczy, żeby kupić nowy samochód? Jeszcze tak. Chociaż ceny aut stale rosną, to trzeba też oddać, że coraz bogatsze jest także ich wyposażenie. Co ciekawe, Dacia nie tylko straciła pozycję lidera wśród najtańszych aut, ale w ogóle spadła z podium. Kto ją wyprzedził?
15.04.2021 | aktual.: 14.03.2023 16:47
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wpływ na rosnące ceny aut, poza bogatszym wyposażeniem, mają też normy emisji spalin. Niestety, w związku z tym proste i nieskomplikowane konstrukcje są już coraz rzadziej dostępne. Chociaż logika podpowiada, że najtańszymi autami będą gracze segmentu A, do tej pory mistrzem ceny była nieco większa, bo pochodząca z segmentu B, Dacia Sandero.
W tym roku jednak pojawiła się nowa generacja, która podrożała na tyle, że dacia utraciła pozycję lidera, spadając wręcz na czwarte miejsce. Kto więc rządzi? Zaczniemy od najdroższego z piątki najtańszych aut na polskim rynku. Zaznaczę jeszcze, że brałem pod uwagę ceny aut z rocznika 2021, nie uwzględniając promocji.
Miejsce 5. Citroën C1 – od 43 250 zł
Zestawienie otwiera ostatni francuski przedstawiciel "trojaczków z Kolina" w Polsce, w wersji Live z 72-konnym silnikiem 1.0 o maksymalnym momencie obrotowym równym "aż" 93 Nm. Typowy mieszczuch, dzięki masie zaledwie 840 kg, setkę osiąga w 12,6 sekundy i może pochwalić się 196-litrowym kufrem. Na codzienne miejskie potrzeby powinno wystarczyć.
W podstawie otrzymamy takie rarytasy jak komputer pokładowy, lakierowane zderzaki czy LED-owe światła do jazdy dziennej, ale musimy się pogodzić m.in. z manualnie sterowanymi szybami, brakiem obrotomierza, a nawet brakiem centralnego zamka czy radia. To ostatnie dokupimy za 1200 zł, a w komplecie otrzymamy wielofunkcyjną kierownicę. Klimatyzacja manualna wymaga już zakupu wyższej wersji Feel za 46 750 zł. Daje nam ona zresztą już znacznie szersze pole konfiguracji, bo oferuje kamerę cofania (3000 zł), radio z Android Auto oraz Apple Car Play (2200 zł) czy podgrzewane fotele (1000 zł).
Miejsce 4. Dacia Sandero – od 41 900 zł
Poprzednią generację Dacii Sandero dalej można kupić, choć do wyboru zostały już sztuki zalegające dealerowi na placu. Wtedy też możemy liczyć na niższą cenę. Niemniej nowa Dacia Sandero znacznie podrożała, a w bazowej odmianie Access lista wyposażenia właściwie świeci pustkami. Nie ma nawet możliwości dokupienia radia czy klimatyzacji. Za to w standardzie jest elektrycznie sterowana szyba, ale tylko po stronie kierowcy.
W zestawie otrzymujemy zaledwie 65-konny silnik 1.0 SCe, który zapewnia przyspieszenie do setki w 16,7 sekundy. Ponieważ mamy do czynienia z autem segmentu B, Dacia Sandero ma największy bagażnik wśród piątki aut z tego artykułu – 328 litrów. Bogatsza odmiana Essential za 47 900 zł oferuje już nie tylko składaną w proporcji 1/3-2/3 tylną kanapę, ale także elektrycznie sterowane obie przednie szyby czy radio z Bluetoothem, ale za 1200 zł dokupimy klimatyzację, a za 700 zł – tylne czujniki cofania.
Miejsce 3. Toyota Aygo – od 40 900 zł
W zestawieniu nie mogło zabraknąć japońskiego przedstawiciela "trojaczków z Kolina", który może pochwalić się nieco lepszą ceną niż Citroën C1. Jednak o ile francuski maluch był 5-drzwiowy, tu mamy do czynienia z wariantem 3-drzwiowym. Dodatkowa para drzwi wymaga 1000 zł dopłaty. Bazowe wyposażenie "x" jest praktycznie takie samo jak w citroënie, ale za to w toyocie mamy możliwość dokupienia większej liczby opcji do podstawowego wariantu.
Za 4400 zł otrzymamy pakiet składający się z m.in. klimatyzacji manualnej, radia z Bluetoothem, portu USB i wielofunkcyjnej kierownicy. Oprócz tego za 1700 zł dokupimy tylne czujniki parkowania, a za kolejne 1900 zł pakiet składający się z układu wczesnego reagowania w razie ryzyka zderzenia, ostrzegania o niezamierzonej zmianie pasa ruchu oraz obrotomierza. Toyota Aygo w niektórych kwestiach danych technicznych różni się od C1. Ma m.in. nieco mniejszy bagażnik – 168 litrów – a przyspieszenie do setki trwa 13,8 sekundy, czyli o 1,2 sekundy dłużej niż w citroënie.
Miejsce 2. Kia Picanto – od 39 990 zł
Rzutem na taśmę koreański maluch jako jeden z dwóch zmieścił się poniżej granicy 40 tys. zł. Co ciekawe, jego odpowiednik z fabryki Hyundaia – i10, zaczyna się dopiero od kwoty 44 300 zł. Trzeba jednak dodać, że nowe i10 zadebiutowało w salonach w zeszłym roku, a Picanto dopiero przeszło lifting. Niemniej Picanto jest jednym z najtańszych i jednocześnie najlepiej wyposażonych aut na rynku.
Podstawowa wersja M za 39 990 zł oferuje lakierowane w kolorze nadwozia zderzaki i lusterka, dzieloną w stosunku 60:40 tylną kanapę, 6 poduszek powietrznych, elektrycznie sterowane przednie i tylne szyby, elektrycznie regulowane lusterka zewnętrzne, dojazdowe koło zapasowe, regulację kolumny kierowniczej czy centralny zamek.
Co więc wymaga dopłaty? M.in. pakiet zawierający klimatyzację manualną, radio z Bluetoothem, wielofunkcyjną kierownicę (cena pakietu 3000 zł) czy system hamowania awaryjnego w pakiecie z większym wyświetlaczem komputera pokładowego i regulacją podświetlenia zegarów za 1500 zł. Trzeba jednak pamiętać, że w połączeniu z podstawowym, 1-litrowym silnikiem DPI o mocy 67 KM i 96 Nm momentu obrotowego, Picanto oferuje tylko cztery miejsca dla pasażerów. Przyspieszenie do setki trwa 14,8 sekundy, a bagażnik ma pojemność 255 litrów.
Miejsce 1. Mitsubishi Space Star – od 38 990 zł
Space Star od lat utrzymuje się w czołówce najtańszych samochodów, a teraz przypadła mu korona. Choć ma nieco skromniejsze wyposażenie niż wspomniana wyżej kia, również nie ma się czego wstydzić. Na pokładzie bazowej odmiany Entry znajdziemy 6 poduszek powietrznych, czujnik deszczu i zmierzchu, elektrycznie regulowane lusterka zewnętrzne, komputer pokładowy czy elektrycznie sterowane przednie szyby.
Zobacz także
Żeby jednak mieć cokolwiek więcej, musimy dopłacić 8 500 zł do wersji Inform Plus, gdzie znajdziemy klimatyzację manualną, radio, centralny zamek, półkę przestrzeni bagażowej i oświetlenie bagażnika, który liczy 235 litrów. Do napędu służy tu 1,2-litrowy, 3-cylindrowy silnik o mocy 71 KM i 102 Nm momentu obrotowego, który rozpędza mitsubishi do setki w 14,1 sekundy.