24 Heures du Mans 2015: Porsche miażdży w kwalifikacjach!
Na początku było trzęsienie ziemi. Prawie jak u Hitchcocka. Prawie, bo potem napięcie już tylko spadało. Porsche załatwiło konkurentów w zaledwie 10 minut. A co więcej wydarzyło się w 6-godzinnych kwalifikacjach do sobotnio-niedzielnego maratonu?
12.06.2015 | aktual.: 02.10.2022 09:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ci, którzy oglądali pierwsze 10 minut pierwszej sesji kwalifikacyjnej, widzieli wszystko. Ci, którzy pierwsze 10 minut stracili, nie widzieli nic. Tak można pokrótce scharakteryzować 6 godzin walki o jak najlepsze czasy przed 24 Heures du Mans 2015.
Oczywiście kwalifikacje do Le Mans to trochę inna sprawa niż we wszystkich innych wyścigach świata. Tutaj nie tyle chodzi o sam czas okrążenia, ile o prestiż wynikający z pokonania rywali, co szczególnie widać w klasie LMP1. Drugim niezwykle ważnym aspektem jest jak najlepsze przygotowanie samochodu do wyścigu. Co z tego, że wóz będzie szybki, skoro kierowca prowadząc go przez 2-3 godziny zmęczy się niemiłosiernie i w końcu popełni błąd, który może kosztować odpadnięcie z rywalizacji?..
LMP1
Nie pamiętam takich kwalifikacji, w których sprawa pierwszego pola startowego rozstrzygnęłaby się w ciągu pierwszych kilku minut, a tak właśnie było w tym roku. Już na drugim okrążeniu pomiarowym prowadzone przez Loïca Duvala Audi R18 z numerem 8 wykręciło czas 3:19,866 min. To wynik prawie o 2 sekundy lepszy niż zeszłoroczne pole position Toyoty.
W momencie, gdy realizator pokazywał na ekranie Audi #8 już lepszy czas miał Timo Bernhard w Porsche 919 numer 17. Jego wynik to 3:17,767 min. Swój czas Bernhard ustanowił zaledwie 6 sekund przed Duvalem. To był nowy rekord kwalifikacji na Circuit de la Sarthe w tej specyfikacji (to znaczy z szykanami na Mulsanne i zakrętami na odcinku od mostu Dunlopa do Terte Rouge). Poprzedni rekord Peugeota 908 z 2009 roku to 3:18,513 min.
Ile czasu przetrwał wynik Bernharda? Zaledwie 15 sekund. Właśnie wtedy Neel Jani po prostu wyrąbał 3:16,887 min(!) osiągając przy tym prędkość maksymalną 337 km/h. Nie jest to najlepszy czas w całej historii Le Mans, bo ten – o ile się nie mylę – należy do Porsche 962 C, wynosi 3:14,8 min i został wykręcony w 1985 roku, ale trzeba pamiętać, że w owym czasie Circuit de la Sarthe nie miał żadnych szykan. Po prostu tegoroczne bolidy są potwornie szybkie.
Po tych dwóch wynikach Porsche konkurencja w zasadzie nie miała czego szukać w walce o czołową lokatę, ale i tak miała sporo pracy. Audi jeszcze przez jakiś czas próbowało nawiązać walkę z zespołem ze Stuttgartu, ale koniec końców jeden z kierowców z Ingolstadt przyznał, że Porsche są piekielnie szybkie i Audi skupia się teraz na ustawieniu bolidów pod wyścig, a nie gonitwie za rekordem. Pozostałe sesje kwalifikacyjne przebiegały znacznie spokojniej. Ani Porsche, ani żaden z innych zespołów nie starał się nie Bóg wie jak śrubować wyników.
Zawiodła za to Toyota. Mistrzowska ekipa z zeszłego roku traci bardzo dużo i do Audi, i do Porsche. Dość powiedzieć, że szybsza z Toyot TS040 straciła do pole position ponad 6,5 sekundy i zajęła dopiero siódme miejsce.
Chyba nikogo już nie dziwiła niemiłosiernie słaba postawa Nissana. Choć bolid na prostych nie odstawał specjalnie od Audi, Porsche i Toyoty, na zakrętach tracił bardzo dużo. Z moich obserwacji wynika, że wiele łuków GT-R LM Nismo pokonywał wolniej niż samochody GT. Na przykład na Arnage, gdzie normą dla LMP1 jest prędkość w okolicach 75-80 km/h (a nawet więcej) Nissany na okrążeniach pomiarowych jechały 40-50 km/h. Co więcej, auto bardzo podskakiwało na prostych i do tego tarło tyłem podwozia o asfalt. Widać, że tylne zawieszenie musi być zestrojone bardzo miękko. Słabej postawy na pewno nie można zrzucić wyłącznie na znacznie słabszy niż zapowiadano ERS. Przecież brak dodatkowych megadżuli rekompensuje mocniejszy silnik cieplny, a poza tym (jak już wspomniałem) problemem Nissana są zakręty, a nie proste.
Przez sporą część kwalifikacji GT-R okupowały miejsca w środku stawki LMP2. Dopiero w czwartkową noc dwóm z trzech maszyn udało się przebić na koniec stawki LMP1. Najlepszy czas Nissana to 3:36,995 min. Poprawa czasów była jednak pyrrusowym zwycięstwem, bo żaden z wozów nie osiągnął limitu 110 % czasu lidera, a to oznacza przesunięcie wszystkich trzech bolidów na koniec stawki prototypów.
Na swoim stałym słabym poziomie jechało CLM (kiedyś Lotus) zespołu byKolles, ale i tak było szybsze od Nissanów (tyle, że również nie załapało się w limicie czasowym). Znacznie lepiej radziły sobie oba Rebelliony, przy czym jeden z nich został rozbity na zakręcie Mulsanne w czwartkowe popołudnie, ale wieczorem jeździł już po torze.
LMP2
W niższej klasie prototypów dominowały wozy z jednostkami napędowymi Nissana. Najlepszy wynik osiągnęła Oreca 05 Nissan ekipy KCMG z czasem 3:38,032 min. Na drugim miejscu uplasował się Ligier JS P2 zespołu G-Drive ze stratą 0,9 s, a dwie kolejne pozycje zajęły Gibsony S015 (dawniej znane jako Zytek).
Różnica między pierwszym i ostatnim bolidem LMP2 to 14 sekund, a ostatni był Ligier drużyny Oak Racing. Z tym, że to ostatnie miejsce musi wynikać z jakichś problemów natury technicznej we francuskim wozie, bo niemożliwe jest, żeby stracił do przedostatniej maszyny aż 7 sekund. Poza tym ten Ligier to jedno z najszybszych aut w LMP2, a dodatkowo obsługiwane jest przez zespół należący do producenta wozu.
Również w klasie LMP2 został ukarany jeden zespół – Ibanez Racing. Jego kierowcy nie spełnili wymogów kwalifikacyjnych, za co zostali przesunięci za wszystkie trzy Nissany.
GTE
Klasę GTE Pro wygrał Aston Martin z czasem 3:54,928 min, a więc jechał nieco wolniej niż lider kwalifikacji rok temu. Z kolei w GTE Am najlepszy był… również Aston Martin, który wykręcił 3:55,102 min. Zresztą jak zwykle w kategorii GT jest niezwykle ciasno. Najszybsze i najwolniejsze auto dzieli tylko 6 sekund, a pomiędzy nimi znajduje się jeszcze 21 innych samochodów!
Z niespodzianek in minus trzeba wymienić postawę obu Porsche, które zajęły miejsca w środku stawki, ale z drugiej strony straty około 1 sekundy można uznać za żadne straty. Nieźle radziły sobie dwie z trzech Corvette, dopóki szybsza z nich nie została rozbita na zakrętach Porsche. Prowadzący ją Jan Magnussen trafił do szpitala na obserwację z podejrzeniem urazu kręgosłupa. W nocy Corvette Racing poinformowało, że auto nie nadaje się do odbudowy i wycofało je z wyścigu, zatem fabryczna ekipa będzie dysponowała tylko jednym wozem.
Pod znakiem zapytania stoi też start jednego z aut AAI Motorsports. Wieczorem, w trzeciej sesji kwalifikacyjnej, ich Porsche 911 stanęło w płomieniach na prostej Les Hunaudières.
Z dobrej strony pokazał się Kuba Giermaziak, który wykręcał najlepsze czasy w swoim zespole, a w Q3 udało mu się zejść poniżej 4 minut. Co prawda Ferrari 458 ekipy JMW zajęło odległą lokatę, ale trzeba brać poprawkę na to, że Giermaziak startuje w Le Mans po raz pierwszy. Ponadto zespół zdecydował się skorzystać z opon Dunlop, podczas gdy rywale używają Michelin, co chyba w przypadku JMW nie było najlepszym wyborem. Ferrari Giermaziaka ruszy z 51. lokaty, ale to jest mało istotne. Najważniejsze, żeby dojechało do mety.
PODSUMOWANIE
Jeśli pogoda nie spłata figla, to możemy liczyć na rekord dystansu w wyścigu i – zaryzykuję stwierdzenie – przełamanie bariery 400 okrążeń. Jeśli nie zawiodą samochody Audi i Porsche, Toyota może liczyć tylko na cud w kwestii zwycięstwa w Le Mans. Cudem będzie jeśli wszystkie trzy Nissany dojadą do mety.
Poniżej ustawienie na starcie do wyścigu:
Start wyścigu o 15.00. Pełna relacja w stacji Eurosport. Również pełna relacja na stronie fiawec.com. Koszt dostępu do obrazu z brytyjskim komentarzem i live timingu to 10 euro.