Życie po zakończeniu kariery, a może ... Wywiad z Michałem Kościuszko
Jeden z bardziej utytułowanych polskich rajdowców, którego karierę przerwała poważna kontuzja - Michał Kościuszko. W wywiadzie opowiada o medialności rajdów samochodowych, formule E i przejściu ze świata sportu do biznesu. Zdradza również czy wróci do ścigania.
27.02.2018 | aktual.: 01.10.2022 19:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Robert Lorenc: Czy zamierza pan wrócić do rajdów?
Michał Kościuszko: Chciałbym. To jest miłość, która jest głęboko w moim sercu i nie da się przestać o tym myśleć. Karierę musiałem przerwać ze względu na złamanie kręgosłupa i rehabilitację. Teraz ze zdrowiem jest już wszystko w porządku. Zająłem się biznesem, budową ośrodka i paroma innymi rzeczami, ale cały czas serce woła „Wracaj za kierownicę, bo tam jest twoje miejsce. Umiesz to i szkoda zaprzepaścić lata doświadczeń, które masz”. Jeżeli zdarzy się taka sposobność, to na pewno chciałbym wrócić i myślę nad tym, aby jakiś program złożyć. Nadal nie jestem w bardzo zaawansowanym wieku, jeżeli chodzi o kierowcę i mógłbym spokojnie jeszcze coś pojeździć. Myślę więc, że prędzej czy później kibice będą mogli mnie zobaczyć za kierownicą jakiegoś auta rajdowego.
Miejmy nadzieję, że w jakimś cyklu, a nie jako kierowca VIP.
Oczywiście, to ostatnie nie bardzo nie interesuje. Nie zależy mi na tym, żeby przejechać się tylko od czasu do czasu, bo mam swoje auto rajdowe, którym mogę sobie pojeździć. Chciałbym wziąć udział w pełnowartościowej rywalizacji, tak jak to robiłem do tej pory.
Canal+ w tym sezonie kupił prawa do pokazywania WRC. Czy nie uważa pan, że rajdy zasługują na trochę więcej, niż tylko transmisje w kodowanej stacji? Według mnie obecnie cała marketingowa otoczka rajdów jest dość słaba. Czy da się to jakoś zmienić?
Myślę, że rajdy potrzebują kogoś takiego jak Bernie Ecclestone, czyli człowieka, który stworzył z Formuły 1 taki produkt, jakim jest ona teraz. Brand WRC tego nie posiada, a ma potencjał, żeby być jeszcze fajniejszym od F1. Oczywiście, to różne sporty, ale w moim sercu rajdy zawsze będą na pierwszym miejscu. W moim odczuciu rajdy są bardziej spektakularne i emocjonujące. Z drugiej strony są one trudne do pokazania i wytłumaczenia. To dyscyplina sportu, w której człowiek liczy się bardziej niż maszyna.
Tyle tylko, że w dzisiejszych czasach bez otoczki marketingowej praktycznie żaden sport nie ma racji bytu.
Potrzebujemy po prostu jakiegoś „konia pociągowego”. Od 2006 roku byłem jedynym Polakiem startującym w mistrzostwach świata przez wiele sezonów. Udało się zassać trochę mediów, które się tym zainteresowały i dzięki temu już przeciętny Kowalski potrafił odróżnić wyścig od rajdu, a na początku nawet dziennikarze motoryzacyjni mieli z tym ogromny problem. Później udało się otworzyć drzwi dla innych polskich zawodników, aby więcej ich startowało. Dzięki temu w mistrzostwach Europy pojawił się Kajetan Kajetanowicz, a w mistrzostwach świata Robert Kubica. Wtedy przez chwilę zrobił się boom na rajdy. Niestety, Robert nie jeździ już w rajdach, ja też przestałem startować, a zainteresowanie dyscypliną spadło. Został tylko Kajetan, który startuje w mistrzostwach Europy i z bólem serca muszę powiedzieć, że mimo wielkich sukcesów w postaci trzeciego z rzędu mistrzostwa Europy nie widziałem, żeby gdzieś w mediach ktoś jakoś o tym sensownie napisał.
W pewnym momencie w WRC pojawiło się duże zamieszanie i nawet osoba interesująca się tematem nie rozumiała już podziału na poszczególne klasy. Jak jest obecnie?
Teraz się to zmieniło. Mamy trzy klasy: WRC 1, WRC 2 i WRC 3. To samo próbują zrobić z Formułą, żeby była Formuła 1, Formuła 2 i Formuła 3.
No i jeszcze eko-Formuła.
Tak, a konkretnie Formuła E, która jest naprawdę fajna.
Poważnie?
Jak najbardziej. To dobry produkt, kibice są w dużej interakcji z zawodnikami. Moim zdaniem super sprawa.
Warto zwrócić uwagę, że Formuła E jest pokazywana przez Eurosport, który jest kanałem mimo wszystko otwartym. Tego właśnie brakuje mi w przypadku rajdów. Transmitowanie w ogólnodostępnym kanale z pewnością wpłynęłoby na popularyzację tego sportu.
Zgadza się, ale niestety nie mamy na to wpływu.
A jak wyglądało przestawienie się z życia sportowca na życie biznesmena, które teoretycznie jest spokojniejsze, a na pewno wiąże się z mniejszym zainteresowaniem ze strony mediów?
Z tym ostatnim akurat nie mam problemu. Jestem trzeźwo myślącym człowiekiem i wiem, że wszystko ma swój czas. Jeżeli ktoś jest zakleszczony w swoim świecie i wydaje mu się, że tak będzie zawsze, to jest biedny, bo wszystko się kiedyś kończy. Dlatego podoba mi się amerykańska szkoła podejścia do sportowców, gdzie poza karierą zawodową kładzie się również duży nacisk na edukację. W efekcie zawodowi sportowcy są bardzo często dobrze wykształceni. Dzięki temu, gdy muszą z jakiegoś powodu przedwcześnie zakończyć swoją karierę sportową, to są w stanie jakoś sobie w życiu poradzić.
Tak, tam nawet uczą ich, jak inwestować pieniądze.
Dokładnie. Fajnie, że u nas też to powoli zaczyna iść w takim kierunku, ale ja akurat nauczyłem się tego w domu. Mój ojciec był sportowcem, ale również biznesmenem. Dlatego zawsze rozumiałem, że trzeba być przygotowanym na każdą sytuację i że trzeba dywersyfikować ryzyko. Dlatego spodziewałem się takiego scenariusza.
Statystycznie bardzo dużo sportowców po zakończeniu kariery ma problem z tym, że nie potrafią odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Z tego rodzą się frustracje, depresje, czy uzależnienia.
Cieszę się, że mnie to nie dotyczy.
Szkoda tylko, że musiał pan przejść ze świata rajdów do świata biznesu w taki sposób.
Czy szkoda? Nie. Gdybym mówił, że szkoda, to byłbym nieszczęśliwym frustratem i nie doceniałbym tego, co mnie w życiu spotkało, sytuacji, które przeżyłem, ludzi, których poznałem. Mówię to zupełnie szczerze. Jestem wdzięczny światu, że mogłem w tym wszystkim wziąć udział. Może kiedyś jeszcze będę dalej to robił. Jestem po prostu zadowolonym człowiekiem, szczęśliwym z życia, które wiodę. Swoje zrobiłem, a jeszcze może coś do tego dołożę.
Michał Kościuszko – urodzony 20 kwietnia 1985 roku w Krakowie. Dwukrotny rajdowy Wicemistrz Świata 2009 i 2011 w klasyfikacji JWRC i PWRC.