Wychowali Hamiltona i Rosberga, wygrywali w przedsionku F1. Prześwietlamy ART GP, nowy zespół Kubicy w DTM

Nadchodzący sezon będzie nowym doświadczeniem nie tylko dla Roberta Kubicy. Dla francuskiego zespołu, w którym będzie jeździł Polak, ogłoszony wczoraj wielki plan oznacza powrót do DTM po paru latach przerwy. Co więcej, z samochodem, z którym wcześniej nie mieli kontaktu. Ale w przypadku ART Grand Prix nie jest to problem nie do przejścia. To potężny zespół, który od kilkunastu lat stanowi zaplecze Formuły 1.

Zespół ART Grand Prix świętuje tytuł mistrzowski w Formule 2 w 2019 roku (fot. ART Grand Prix)
Zespół ART Grand Prix świętuje tytuł mistrzowski w Formule 2 w 2019 roku (fot. ART Grand Prix)
Mateusz Żuchowski

14.02.2020 | aktual.: 22.03.2023 16:24

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Na konferencji 13 lutego potwierdzono nie tylko program startów Roberta Kubicy w serii DTM, ale i nazwę zespołu, który będzie reprezentował: Orlen Team ART. Polski koncern paliwowy swoją kampanię w niemieckich mistrzostwach będzie realizował w ramach prywatnego zgłoszenia francuskiej stajni ART Grand Prix.

Nadchodzący sezon będzie nowym doświadczeniem dla wszystkich stron. Po pierwsze, duże zmiany przejdzie już sama seria DTM. Po wycofaniu się słabo spisującego się Aston Martina, w tym roku po raz pierwszy od dziewięciu lat zobaczymy tylko dwa samochody w stawce: BMW i Audi. By wypełnić kurczącą się stawkę, promotorzy szukali nowych zespołów prywatnych spoza świata DTM.

W latach 2015-2016 ART Grand Prix ścigał się w serii DTM z użyciem dwóch Mercedesów-AMG C63 (fot. ART Grand Prix)
W latach 2015-2016 ART Grand Prix ścigał się w serii DTM z użyciem dwóch Mercedesów-AMG C63 (fot. ART Grand Prix)

Jednym z takich beniaminków stał się ART. To jedyny francuski zespół w stawce DTM i na tę chwilę jeden tylko z dwóch, który jest spoza Niemiec (drugim jest silnie współpracujący z Audi w wielu seriach belgijski W Racing Team). Na tę chwilę jest też jedyny, który ma zgłoszony tylko jeden samochód (przedstawiciele zespołu i sponsora nie odpowiadają na pytania dotyczące planów uzupełnienia stawki o drugie auto).

Przesiadka z formuły

Powrót ART Grand Prix w takich okolicznościach do DTM jest o tyle ironiczny, że zespół ten był zmuszony wycofać się z tej niemieckiej serii na koniec 2016 roku po dwóch sezonach startów z dokładnie odwrotnego powodu. Ledwo cztery lata temu DTM było na szczycie. Problemem promotorów była nie za krótka, a za długa lista uczestników. Od 2017 roku stawka została zredukowana z 24 do 18 aut (po 6 na każdego producenta), co oznaczało, że dla ART Grand Prix zwyczajnie zabrakło miejsca. Teraz to miejsce znów jest, więc zespół powraca, ale w jakże odmienionej formie.

Po wycofaniu się z DTM Francuzi skupili się na tym, w czym zawsze byli najlepsi, czyli wyścigach w formułach stanowiących przedsionek F1. Zespół ten powstał w roku 2005 w ramach współpracy pomiędzy Nicolasem Todtem (syna Jeana Todta, który był odpowiedzialny za wprowadzenie wielu nowych talentów do F1) a Frédériciem Vasseurem. Vasseur po dziś dzień jest szefem ART Grand Prix, ale, co ciekawe, jest także dyrektorem zespołu Alfa Romeo Racing Orlen, w którym Robert Kubica pełni rolę kierowcy rezerwowego. Nie powinien więc zaskakiwać fakt, że w takim przypadku udało się pogodzić pracę polskiego kierowcy w dwóch zespołach.

ART Grand Prix ściga się w różnych formułach przygotowujących do startów w F1 (fot. ART Grand Prix)
ART Grand Prix ściga się w różnych formułach przygotowujących do startów w F1 (fot. ART Grand Prix)

Z połączenia sił takich dwóch postaci powstała wyścigowa potęga, która szybko zaczęła sięgać po najważniejsze sukcesy. Przez kolejne lata ART Grand Prix zdominowało między innymi europejską Formułę 3 oraz serie GP2 i GP3. Z zespołem po tytuły mistrzowskie w niższych klasach wyścigowych sięgały takie przyszłe gwiazdy jak Lewis Hamilton (2005 w F3, 2006 w GP2), Nico Rosberg (2005 w GP2) czy Charles Leclerc (2016 w GP3). To właśnie w tym zespole swoje szlify zdobywał także George Russel, który rywalizował z Kubicą w Williamsie. W 2010 roku zespół przymierzał się nawet wejścia do Formuły 1, ale ostatecznie nie udało mu się zebrać wystarczającego budżetu.

Nawet dla takiego zespołu DTM stanowi jednak wyzwanie innego typu, o czym przekonał się już podczas swojej poprzedniej przygody z tą serią. Podczas startów na przestrzeni lat 2015-2016 wystawiający wtedy dwa Mercedesy-AMG C63 zespół zdobył tylko dwa pole position i dwukrotnie zdołał wywalczyć miejsce na podium (za każdym razem za sprawą bardzo doświadczonego w tej serii Garego Paffeta). ART zakończył wtedy sezon na dziesiątym miejscu z dwunastu zespołów, najgorszym wśród tych, które korzystały z Mercedesów.

Jedną z ostatnich gwiazd zespołu był George Russel, nim przeszedł on do Williamsa, gdzie rywalizował z Robertem Kubicą (fot. ART Grand Prix)
Jedną z ostatnich gwiazd zespołu był George Russel, nim przeszedł on do Williamsa, gdzie rywalizował z Robertem Kubicą (fot. ART Grand Prix)

Jak zespół zaprezentuje się w tym roku? Przed pierwszymi testami, które odbędą się na Monzy w marcu, nie sposób przewidzieć. Trzeba jednak mieć świadomość, że nawet jeśli DTM przechodzi chwilowo mały kryzys, Robert Kubica, Orlen i ART dołączają do bardzo mocnej stawki, w której są już zawodnicy i zespoły o nieporównywalnie większym doświadczeniu w tej serii i dużo bliższych związkach z Audi i BMW. Polacy i Francuzi podejmują się dużego wyzwania, ale sukces w takich warunkach byłby tym bardziej satysfakcjonujący.

Komentarze (1)