Wozy strażackie stoją, bo brakuje kierowców. "Demografia jest nieubłagana"
Ochotnicza Straż Pożarna narzeka na braki kadrowe – za kółkiem wozu strażackiego nie ma kto usiąść. Na pewno nie mogą tego zrobić ci, którzy przekroczyli wiek 65 lat. Problemem jest też zwalnianie druhów na akcję.
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W niektórych jednostkach Ochotniczej Straży Pożarnej brakuje kierowców – informuje portal prawo.pl. - Demografia jest nieubłagana szczególnie w środowisku wiejskim. Trudno znaleźć młodych kierowców, szczególnie że nie są oni wynagradzani w systemie ciągłego zatrudnienia, ale według zasady akcja i zapłata. A trzeba pamiętać, że jednostka OSP nie może mieć jednego kierowcy, ale i kogoś na zastępstwo – powiedział w rozmowie z portalem Kazimierz Organista, Prezes Zarządu Oddziału Powiatowego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP w Tomaszowie Lubelskim.
Jednostki wyposażone w dwa samochody ratowniczo-gaśnicze z powodu braków osobowych nie są w stanie wykorzystać możliwości floty. Zdarza się, że kierowców brakuje nawet w jednostkach krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego. Posłanka Ewa Kozanecka (PiS) w interpelacji do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zauważyła, że jest to działanie szkodliwe – zarówno dla Straży, jak i życia społecznego. Starsi strażacy mają przecież doświadczenie i są oddani służbie.
Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji odbija piłeczkę, stwierdzając, że nawet pomimo corocznego badania starszych strażaków takie rozwiązanie zwiększyłoby ryzyko zagrożeń związanych z osłabieniem potencjału ratowniczego straży.
Posłanka zauważyła również, że nie ma systemowych rozwiązań co do zatrudniania kierowców OSP przez gminy. Systemy są różne: od pełnego etatu, przez system zmianowy, umowy zlecenie czy… dobrej woli strażaka-kierowcy i jego pracodawcy, zwalniającego podwładnego na akcję. Forma prawna umowy zależy od sytuacji finansowej gminy. Nic więc dziwnego, że problem staje się coraz bardziej palący.