Vettel w Malezji przerywa dominację Mercedesów - wyniki Grand Prix Malezji 2015
Od zeszłorocznego wyścigu we Włoszech zespół Mercedesa był niepokonany aż do dziś. Sebastian Vettel zdominował wyścig w Malezji i dał wyraźny sygnał ostrzegawczy ubiegłorocznym dominatorom. Ferrari może być w tym roku czarnym koniem mistrzostw.
29.03.2015 | aktual.: 02.10.2022 10:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po niezwykle udanym wyścigu w Australii Nico Rosberg żartobliwie twierdził, że Mercedes powinien udostępnić swój garaż ekipie Ferrari. Niemiec zaprosił Vettela na piątkową odprawę z inżynierami i jednocześnie oświadczał, że chciałby, aby włoska stajnia zbliżyła się osiągami do srebrnych strzał. Chyba nie do końca takiego rozwoju wydarzeń oczekiwał.
W wyścigu w Malezji Ferrari było po prostu lepsze pod każdym względem. Byli szybsi, mieli lepszą strategię i nie brakowało im opanowania. Tymczasem ekipa Mercedesa zachowywała się dość dziwnie. Lewis Hamilton nie potrafił zbudować sobie takiej przewagi, by na luzie wygrać ten wyścig. Nico Rosberg jechał raz szybko, raz wolno, czasami atakował wściekle, a w innym miejscu brakowało mu ducha walki. Nie wiemy nawet czy strategia zespołu była taka, jak to rozegrano, czy może raczej doszło do kilku pomyłek. Wydaje się, że wcześniejszy zjazd po opony po wyjeździe samochodu bezpieczeństwa był zbytnim lekceważeniem rywali. Prawdopodobnie Mercedes nie miał wątpliwości, że dogoni Vettela, ale czas pokazał, że mocno się przeliczyli.
Tymczasem Sebastian Vettel wrócił – to ten Vettel, którego przez lata oglądaliśmy w Red Bullu. Wściekle szybki Niemiec pokazał jednocześnie niedowiarkom, że jego cztery mistrzowskie tytuły – pod tym względem jest najlepszym kierowcą w stawce – nie były dziełem tylko doskonałego Red Bulla. Odrodził się również Kimi Räikkönen. 4. miejsce Fina mówi niewiele osobom, które wyścigu nie widziały, ale trzeba wiedzieć, że Kimi stracił masę czasu jadąc pierwsze okrążenie bez opony, a później podczas neutralizacji.
W Grand Prix Malezji uwagę zwrócili na siebie z pewnością kierowcy Toro Rosso, zresztą nie pierwszy raz. Max Verstappen szybko zgasił błyszczącego w zeszłym roku Daniela Ricciardo. Jego odwaga, inteligencja, spryt i wola walki są przynajmniej na tym samym poziomie, a przecież to jego drugie Grand Prix w karierze. Zespół Red Bulla dostał policzek w twarz od chłopców Toro Rosso. Daniil Kvyat okazał się po prostu nieskuteczny, a Daniel Ricciardo bezradny jak nigdy wcześniej.
Jakoś niepostrzeżenie i bez rozgłosu bolidy Williamsa w tym wyścigu zajęły wysokie pozycje, które Bottas i Massa wypracowywali przez cały wyścig i głównie przez odpowiednią strategię. To dobrze, bo przez strategię nie wygrali żadnego wyścigu w zeszłym roku. Nie ma jednak tego czegoś, co pozwalało emocjonować się jazdą białych bolidów z logo Martini. Poza tym ogromna strata do lidera wyścigu może przynajmniej niepokoić.
Kilka słów o McLarenie. Stajnia z Woking znów musi wracać do domu z pochyloną głową. Fernando Alonso i Jensona Buttona wyeliminowały awarie, a Roberto Merhiego nie. Nie widać ani tempa McLarena, ani możliwości ukończenia wyścigu i to nie tylko w czasie rzeczywistym, ale również w najbliższej perspektywie.