Test: Volkswagen California Beach Camper - kultowy campervan w wersji light
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak mało potrzeba, by auto stało się udanym i wygodnym kamperem? Jak się okazuje – bardzo niewiele, co potwierdza Volkswagen California w "bazowej" wersji Beach. Co więcej, niemal wszystkie gadżety kempingowe są niemal niezauważalne dla laika.
Volkswagen California Beach Camper - test, opinia
Caravaning przeżywa boom, a Polacy powoli przekonują się – chociaż raczej: muszą się przekonać – do wypoczynku na czterech kołach. Duże kampery sprawdzą się idealnie w takim scenariuszu, ale ich zakup na własną rękę jest co najmniej mało odpowiedzialny finansowo. Z kampera ciężko korzysta się na co dzień - nie wszędzie wjedzie, parkowanie to udręka, spalanie nie należy do najniższych. To wszystko sprawia, że auta z półintegralnymi zabudowami poza sezonem więcej stoją niż jeżdżą.
Wtedy na scenę wjeżdżają vany pokroju Volkswagena California, który ma coraz więcej konkurentów. Mercedes ma rodzinę Marco Polo, Ford zaatakował rynek Transitem Nugget, a nawet Renault stara się zmieścić łóżko w Traficu. Najbardziej "wypasione" egzemplarze z Wolfsburga (nazwane Ocean) mają szafki na ubranie, lodówkę, kuchnię, zlew, dwa łóżka, zbiornik na czystą wodę i… nie za dużo miejsca, by przewieźć np. szafę czy telewizor poza sezonem. Jest to więc rozwiązanie, na które nie wszyscy sobie mogą pozwolić.
Dlatego warto zwrócić uwagę na wersję Beach, która ma kanapę z tyłu - tak, jak chociażby osobowy Multivan. Cała magia jednak polega na tym, czego nie widać, jak np. jednopalnikowej kuchenki wysuwanej z boku, której obecność zdradza tylko srebrna listwa i wybrzuszenie na kartusze.
Wystarczy rozsunąć markizę, wyjąć składane fotele (z tylnej klapy), stolik (z bocznych drzwi) i już możemy wypoczywać. Kanapę jednym ruchem można złożyć do postaci małego łóżka – najwięcej zajmuje jednak składany materac. Dwuosobowe łóżko znajdziemy po podniesieniu dachu, a dodatkową wygodę zapewni oświetlenie kabiny czy odwracane fotele pierwszego rzędu. Za prywatność odpowiadają wysuwane rolety, np. ze słupków A. Panel nad kierowcą jest odpowiedzialny za na wygodne ustawienie auta w poziomie, regulację świateł w kabinie czy obsługę ogrzewania postojowego.
Można więc gotować, spać, wypoczywać, a brak zlewu nie daje się we znaki na krótkich postojach. Nieobecność lodówki – zwłaszcza przy szerokiej ofercie turystycznych gadżetów – da się przeboleć. Marcin Łobodziński podczas testu Forda Nuggeta napisał, że tego typu auta są idealne, gdy chcemy dużo jeździć i tylko ew. zatrzymać się na jedną noc w urokliwym miejscu. W tym wypadku trudno się z nim nie zgodzić. Dłuższe postoje w określonej lokalizacji są możliwe tylko przy obecności zaplecza sanitarnego.
Kapitański fotel sprawia, że nawet długie podróże nie męczą, choć California nie jest idealna. Dodatkową markizę i podnoszony dach słychać na trasie. Ponad 20-letnia konstrukcja, bo tyle ma platforma pamiętająca jeszcze premierę Transportera T5, jest ciężka, zwłaszcza z napędem na cztery koła. Mając masę wynoszącą ok. 2,5 tony i aerodynamikę kiosku, nietrudno się domyślić, że California szybkim autem nie jest.
Jeśli więc możecie, zdecydujcie się na najmocniejszego diesla, który w miarę radzi sobie z autem, ale i tak manewry wyprzedzania trzeba będzie dokładnie przemyśleć. Dwulitrowa jednostka "wciąga" ok. 9,3 l na drogach ekspresowych, ale już w mieście trzeba liczyć się z wynikiem 12-13 l/100 km. Sprint do setki? Jest to możliwe, ale zajmie ponad 11 sekund. O ile to nie jest jakimś specjalnym problemem, tak trzeba zauważyć, że przekładnia automatyczna ma typową dla nowych volkswagenów manierę trzymania jak najwyższego przełożenia. W teorii miałoby to sens, bo 450 niutonometrów jest dostępnych już od 1400 obrotów. W praktyce czuć, że jednostka się męczy i trzeba jej pomóc przy pomocy łopatki, redukując przełożenie.
Wersja Beach, pomimo tego że jest swego rodzaju pierwszym krokiem w świat caravaningu (czy ogólnie wypoczynku za kierownicą), nie ma znaczących braków. W rozplanowaniu schowków czy obsłudze widać, że ten samochód opracowała ekipa, która ma lata doświadczenia w projektowaniu czterech kółek do wypoczynku. Nawet składanie dachu, które wymaga odpowiedniego ułożenia materiału, nie jest specjalnie trudne.
Czas jednak na zimny prysznic, czyli ceny. Wersja Beach Camper, mająca w standardzie jeszcze reflektory halogenowe, ale i namiot na dachu, minikuchnię czy dodatkowy akumulator, kosztuje 174 450 zł bez vat. Nieco drożej wyceniana jest wersja Beach Tour, która rejestrowana jest jako pojazd osobowy (i może mieć rozsuwane drzwi z lewej strony). Co ciekawe, równie interesującą pozycją w tym zakresie cenowym jest Mercedes Marco Polo (choć niestety tylko w konfiguratorze). Ford z kolei, choć podbijający stawkę, ma zabudowę, która odejmuje mu bardzo dużo z codziennej użyteczności. Cóż, coś za coś.
- Przemyślana ergonomia
- Wszechstronność auta nawet, jeśli przede wszystkim ma służyć wypoczynkowi
- Konstrukcja T6.1 liczy już 20 lat, co czuć
- Nawet najmocniejszy silnik jest zaledwie wystarczający
- Cena - najwyraźniej marka "California" pozwala Volkswagenowi mocno windować ceny
Pojemność silnika | 1968 cm³ | |
---|---|---|
Rodzaj paliwa | Olej napędowy | |
Skrzynia biegów | dwusprzęgłowa, 7-biegowa | |
Moc maksymalna: | 204 KM przy 3800 rpm | |
Moment maksymalny: | 450 Nm przy 1400-2250 rpm | |
Osiągi: | ||
Katalogowo: | Pomiar własny: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 11,1 s | - |
Prędkość maksymalna: | 199 km/h | - |
Zużycie paliwa (miasto): | 10,6 l/100 km | 12,1 l/100 km |
Zużycie paliwa (trasa): | 8,4 l/100 km | 9,3 l/100 km |
Zużycie paliwa (autostrada): | 8,6 l/100 km | 9,9 l/100 km |
Zużycie paliwa (mieszane): | 8,4 l/100 km | 8,6 l/100 km |
Ceny: | ||
Model od (California Beach): | 217 612 zł | |
Cena egzemplarza: | 260 330 zł |