Tesla wystrzeliła samochód w kosmos zamiast na drogi. Inwestorzy tracą cierpliwość
Tesla przebojem wbiła się do świata motoryzacji. Po jej samochody klienci ustawiają się w długich kolejkach. Co zatem poszło nie tak, skoro agencja Moody's właśnie znowu obniżyła rating Tesli?
29.03.2018 | aktual.: 14.10.2022 14:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Nowoczesny samochód to najbardziej skomplikowane urządzenie oferowane zwykłemu człowiekowi" – to słowa, która usłyszałem nie tak dawno temu. Choć można wymieniać jeszcze prywatne samoloty lub helikoptery, to nie da się ukryć, że współczesne auta to bardzo złożone urządzenia. Nowego Volkswagena Golfa nawet najbardziej genialny konstruktor nie stworzy w swoim garażu. Do tego potrzebny jest ogromny budżet i armia specjalistów. Co więcej – to właśnie "zwykły", popularny model jest trudniejszym projektem niż wytworzone w niewielkiej liczbie superauto. Właśnie na tym polega problem Tesli.
Elon Musk to bez wątpienia charyzmatyczny biznesmen i wizjoner podziwiany przez wiele osób, który lubi podejmować nietypowe decyzje. To one pozwoliły mu odnieść sukces, ale też są źródłem problemów. Musk nie tyle postanowił zrewolucjonizować przemysł motoryzacyjny, co postawił go na głowie. Chcąc mieć wszystko pod kontrolą, często nie korzysta z podwykonawców (co robią nawet największe światowe koncerny). Szybko też pojawiły się efekty braku doświadczenia.
Tesle zapewniają świetne osiągi, dobry zasięg i wiele innowacyjnych rozwiązań, dzięki którym stały się symbolem elektrycznej motoryzacji. Jednak w przypadku elementów bardziej typowych, na wierzch wyszedł brak doświadczenia i funduszy. Kiepska jakość wykonania to poważny problem, ale jeszcze większym jest to, że Tesla po prostu nie produkuje samochodów – a raczej nie tyle, ile potrzebuje, aby przynosić zyski.
Musk potrafi zarazić swoją wizją, przekonać do tego, że tworzy coś wyjątkowego. Gdy na początku lutego wystrzelił swoją teslę roadstera w kosmos, mówił o tym cały świat. Jednak inwestorzy powoli tracą cierpliwość i widowiskowe obrazki oraz zapewnienia o nadchodzącym sukcesie im nie wystarczają.
Prawdziwym motorem napędowym Tesli miał być popularny Model 3. Kolejka chętnych do zakupu tego samochodu jest długa, ale amerykanie nadal nie są w stanie rozpędzić się z produkcją. Według pierwszych ustaleń do końca 2017 r. fabrykę miało opuszczać 5 tys. "trójek" tygodniowo, później cel ten był przesunięty na koniec marca 2018 r., a dziś już mowa jest o końcu lata. To ogromne opóźnienie i wielkie straty. Już w listopadzie 2017 r. mówiło się o tym, że Tesla traci blisko pół miliona dolarów każdej godziny.
Niestety wygląda na to, że Musk cały czas robi dobrą minę do złej gry i samochodem w kosmosie odwraca uwagę od tego, że nowe auta niezbyt pojawiają się na drogach. Pozostaje pytanie, jak długo inwestorzy jeszcze będą się poddawać tej grze i czy Tesla do tego czasu rozwiąże swoje problemy. Nie da się jednak nie zauważyć, że eksperci coraz głośniej ostrzegają przed wykładaniem pieniędzy na producenta samochodów.
Niezależnie od tego, jak będzie się rozwijać (lub nie) Tesla i od tego, jak oceniamy jej samochody, jedno jest pewne. Musk ze swoją firmą mocno wpłynęły na postrzeganie i popularność aut elektrycznych. Czy będzie tylko krótkim epizodem w historii motoryzacji? Na odpowiedź na to pytanie musimy jeszcze chwilę poczekać.