Te drogi obnażają braki. "Nie jeździli na piątym czy szóstym biegu"
Przekroczymy próg 5000 km dróg szybkiego ruchu w Polsce – informuje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w ramach planów na 2023 rok. Tymczasem kierowcy nie wiedzą, jak się na nich zachować. Powód jest prosty: nikt ich nie nauczył.
21.01.2023 | aktual.: 23.01.2023 14:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Poniedziałek, 16 stycznia, drugi kilometr drogi ekspresowej drogi S74. W porannym karambolu bierze udział 40 pojazdów. Kilka dni wcześniej GDDKiA donosiła o kierowcy, który zawrócił w nowo otwartym tunelu na "Zakopiance". Czytelnicy informują o ciągłej pracy policyjnej grupy Speed, która w każdy weekend na krajowej "siódemce" ma pełne ręce roboty. A o kierowcach wjeżdżających pod prąd na drogi ekspresowe mówi się co najmniej raz w miesiącu.
Potwierdzają to policyjne statystyki: na "zwykłych" drogach o dwóch jezdniach dwukierunkowych odnotowano w 2021 roku (ostatnie dane policji) 2903 wypadki i 144 ofiary śmiertelne. Na autostradach i drogach ekspresowych miało miejsce "tylko" 779 wypadków, w których było 137 ofiar. Jeśli już coś dzieje się na autostradzie, to przy wysokiej prędkości i z dużą liczbą ofiar.
Nic dziwnego, skoro kierowców nie uczy się włączania do ruchu, zachowania odległości czy szybszej jazdy. Jan Szumiał, prezes z Polskiej Federacji Stowarzyszeń Szkół Kierowców, wspomina o jeszcze jednej grupie.
– Tych, co znają przepisy, ale świadomie je ignorują uważając, że są one tylko dla "słabych" kierowców, a ich nie obowiązują. Czują się "królami szos", a wszyscy inni muszą im zjeżdżać z drogi. Jeżeli tego nie zrobią, są ponaglani przez miganie światłami, trąbienie, wyprzedzanie z prawej strony, a następnie pojawia się ostre hamowanie przed nimi w celu "nauczki" i próby upokorzenia – mówi Szumiał.
Dlaczego tak jest? Wystarczy zerknąć do rozporządzenia dot. szkoleń osób ubiegających się o uprawnienia do kierowania.
Tyle teorii. Praktyka jest zupełnie inna. – Znamy takich kursantów po jazdach uzupełniających ich szkolenie, którzy nie jeździli na piątym czy szóstym biegu - informuje Autokult.pl mgr inż. Franciszek Saługa z Górnośląskiego Stowarzyszenia Ośrodków Szkolenia. Zwraca też uwagę na istotny fakt: ośrodki egzaminowania w Katowicach i Bytomiu są zlokalizowane przy autostradach, co z automatu wymusza nauczenia się zasad chociażby włączania się do ruchu.
To nie wszystko. Moi rozmówcy powiązani z branżą mówią o istnieniu "tajemnicy niskiej ceny", czyli pójściu po linii najmniejszego oporu. Skoro można wyróżnić się na rynku i ściąć cenę (oraz jakość szkolenia), czemu tego nie zrobić? Działa to też, na szczęście, w drugą stronę. Niektórzy chwalą się jakością, ale za tą idzie wyższa cena kursu.
Czy są więc jakieś plany mające poprawić sytuację?
– Prowadzone są konsultacje nad propozycjami zwiększenia czasu szkolenia i egzaminów państwowych na drogach ekspresowych i autostradach – informuje Jan Szumiał. Do konsultacji projektu, a co dopiero wejścia propozycji w życie jednak jeszcze długa droga.
W tym czasie sprawy w swoje ręce wzięli zarządcy dróg, jak chociażby Autostrada Wielkopolska S.A. Uruchomiono program szkoleń dla uczniów wielkopolskich szkół.
– Nasze środowisko czeka na zmianę przepisów zezwalających na szkolenie osób posiadających już prawo jazdy, wtedy otworzy się możliwość na legalne doszkalania chętnych posiadających już uprawnienia, również na autostradach i drogach ekspresowych – informuje Szumiał.
Zanim jednak doczekamy się tych zmian, na drogach pojawi się więcej systemów odcinkowego pomiaru prędkości, w tym na autostradach A1, A2 i A4. Łącznie mowa o ponad 200 km dróg.